Jeśli w filmie gra Judi Dench, to musi to być dobra produkcja. Takie stwierdzenie przyświeca mi od lat i nie inaczej było tym razem. W najnowszym filmie Stephean’a Frears’a, reżysera takich filmów, jak ,,Królowa”, czy ,,Niebezpieczne związki”, Dench gra pierwsze skrzypce. Wtóruje jej Steve Coogan (scenarzysta filmu), grający dociekliwego dziennikarza, którego interesuje historia Rosji, niekoniecznie ,,historie z życia wzięte”. Do czasu.
Filomena skrywa tajemnicę. Informuje nas o tym polski tytuł filmu, bo oryginalny kładzie nacisk na samą postać – ,,Philomena”. Filomena żyje z piętnem przeszłości – jako młodziutka dziewczyna zaszła w ciążę, przez co, jak to w tamtych czasach, okryła się hańbą i trafiła do klasztoru. Zamiast spędzać czas z synem, musiała ciężko pracować na swój byt i w pewien sposób odpokutować swój wielki grzech – uprawianie seksu za młodu. Niestety, zakonnice były nieprzejednane i oddały dziecko do adopcji. Filomena według nich nie cierpiała wystarczająco.
Historia powraca po 50 latach. Filomena jest już mocno starszą Panią, z twarzą zaoraną zmarszczkami i błyszczącymi niebieskimi oczami. Nie poradziła sobie ze stratą syna, przez lata tłumiła ból, ale na jej ,,the bucket list” na pierwszym miejscu wciąż widnieje imię – Anthony. I tak pewnie dalej trwała by w swojej żałobie, gdyby nie Martin Sixsmith (Steve Coogan), zdeprawowany dziennikarz polityczny, stroniący od wszelkich ,,ludzkich” tematów. Tknięty jakimś niewiadomym przeczuciem, postanawia zaangażować się w rozwikłanie tajemnicy Filomeny. Razem ruszają w podróż, która zmieni życie każdego z nich – jakkolwiek banalnie to zabrzmiało.
Film Frears’a jest mądry, momentami zabawny, czasem wzruszający, bardzo prawdziwy i pięknie zagrany – na dwójnasób, bo koncertowo gra Judi Dench i muzyka Alexandre’a Desplat’a. ,,Tajemnica…” otrzymała 4 nominacje do Oscarów, w tym za Najlepszy Film i za Najlepszą Rolę Pierwszoplanową. Judi Dench gra tak dobrze, jak w ,,Iris”, pewnie nie zgarnie statuetki Akademii, ale to i tak jedna z lepszych ról w jej karierze. Bardzo warto!
Karolina Pyrzyk
Film obejrzałam dzięki uprzejmości Kijów Centrum