Tytułowe panny młode francusko-gruzińskiego dramatu Brides to kobiety, które ślub wzięły w więziennej celi. Nie miały innego wyjścia. Ich partnerzy mają do odsiedzenia kilkuletnie wyroki, a tylko ze statusem „żony” mogą odwiedzać ich raz w miesiącu.
Film pokazuje historię Nutsy, która musi radzić sobie z samotnością, wychowaniem dzieci czy kłopotami finansowymi. Jej mąż ma przed sobą jeszcze sześć lat za kratkami i tak jak inni więźniowie został skazany za „kradzież roweru”. Nie dowiadujemy się jak jest prawdziwy powód jego odsiadki, Nutsa nigdy mu też tego nie wypomina, nigdy go nie oskarża. Wręcz przeciwnie, kobieta robi wszystko, by go chronić: chce zastawić mieszkanie, by zdobyć pieniądze na kaucję; wymyśla kłamstwa, by nie przyznać wprost, że jego dzieci nie chcą go już widywać; a na spotkanie zakłada sukienkę z ich pierwszej randki.
Mimo niezwykle trudnej sytuacji Nusty, filmowi daleko jest od przesadnego dramatyzowania. Historia opowiedziana jest spokojnie: nie ma tu scen nachalnie wyciskających łzy, burzliwych romansów, wielkich awantur. Nawet moment, w którym bohaterowie mogą wreszcie spędzić ze sobą 24 godziny pozbawiony jest emocjonalnych wybuchów. Nic na siłę. Dzięki temu świat przedstawiony w Brides wydaje się całkowicie naturalny i bardzo łatwo odbiorcy jest w niego wkroczyć.
Brides, choć niedoceniony przez jury Off Plus Camery, to jeden z lepszych filmów tegorocznego konkursu. Ciekawy, prosty i szczery.