Ona: piękna pisarka, niezależna, ciesząca się życiem, bez oporów wdająca się w przygodne romanse. Z jednym zastrzeżeniem – nie tyka żonatych facetów. On: przystojny prawnik, absolutnie uroczy, pachnący skórką pomarańczy. Ma jedną wadę – jest żonaty.
Pożądanie, wbrew temu, co głosi tytuł nie pokazuje pożądania, namiętności czy cielesnej fascynacji, to raczej film z gatunku tych romantycznych, gdzie on i ona zakochują się w sobie w pierwszej scenie, ale przeciwności losu nie pozwalają im jednak tego uczucia skonsumować. Zresztą, nawet nie o konsumpcje tu chodzi, bo to co jest między Elsą a Pierre to nie jakaś przygoda, ale – uwaga! – prawdziwa miłość.
Film Lisy Azuelos to naprawdę klasyczna komedia romantyczna. I nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. Owszem, pojawia się tu parę ciekawych zabiegów formalnych, próbuje się elektryzować widza przeniesieniem akcji w wyobraźnie bohaterów, ale kilka sprytnych chwytów filmu udanym nie czyni. Nawet ścieżka dźwiękowa brzmi jakby sponsorowało ją Radio Zet.
Jest oczywiście Sophie Marceau i François Cluzet, są cudowne zbiegi okoliczności i pocałunki w deszczu, ale wszystko to widzieliśmy już sto razy i to w lepszym wykonaniu. Pożądanie to lekki i przyjemny film, idealny na wieczorne pasmo w telewizji, bo gwarantuję, że zapomnicie o nim bardzo szybko.