Tegoroczna edycja festiwalu filmowego OFF Camera jak zwykle obfitowała w produkcje różnorodne, ambitne, łamiące stereotypy i zmieniająca postrzeganie tych zjawisk, które nieraz stanowią temat tabu, nie tylko w naszych szerokościach geograficznych. Jednym z pierwszych filmów, który do dzisiaj jest dla mnie przykładem kina ” z najwyższej półki” było emitowane podczas festiwalu dzieło autorstwa Mariany Rondón zatytułowane „Pelo Malo” („Bad hair”).
Pozornie prosta historia opowiadająca o chłopcu, który kocha tańczyć i marzy by zmienić swój wygląd i być piosenkarzem, przeradza się w dramat, który odsłania przed nami nie tylko to, jak strach może wpływać na nasze życie i osób nam najbliższych, ale też ujawnia niewygodną prawdę na temat współczesnej Wenezueli. Dowiadujemy się bowiem dzięki niemu, że nie ma w tym społeczeństwie miejsca dla ludzi, którzy pragną żyć inaczej niż większość, lub są odmienni, choćby pod względem rasy/ koloru skóry. Każe też przyjrzeć się własnej kulturze i zrewidować poglądy na temat rzekomej wolności w niej panującej.
Widmo minionych reżimów nadal wisi nad stolicą państwa – Caracas, młodzi chłopcy powinni przedstawiać swym zachowaniem to, iż idealnie wpisują się w mocno militarne podejście, a bycie „macho” to nadal wymóg, czy też norma społeczna. Podczas rozwoju akcji obserwujemy coraz większe przerażenie mamy małego bohatera, kobiety silnej,lecz niestabilnej emocjonalnie i nie potrafiącej utrzymać pracy ze względu na swój temperament, która nie uznaje słabości, wad, czy też po prostu odmiennej wizji świata swego synka. Na różne sposoby stara się ona zwalczać w nim to, co stanowi o jego naturze – cudowną wrażliwość, być może błędnie utożsamioną z odmienną orientacją seksualną synka (choć fascynacja młodzieńcem, właścicielem sklepiku osiedlowego wskazuje na coś przeciwnego). Nieliczne sceny humorystyczne podkreślają tylko tragedię, jaka ma spotkać Juniora – wyzbycie się swej wrażliwości w wieku, w którym nadal powinien cieszyć się dziecięcą swobodą ekspresji. Nie pomagają spotkania z babcią, która działa w opozycji do matki chłopca, lecz również ma dobre intencje wobec niego, a w wolnych chwilach prostuje mu włosy. W Wenezueli nie ma miejsca dla „innego”, by przetrwać należy żyć zgodnie z ogólnymi zasadami, nieraz poświęcając swoje ideały czy ciało, aby odzyskać pracę, jak też się dzieje w przypadku Marty, mamy Juniora.
Tło filmu stanowią fawele i dzielnica biedy – miejsce zaniedbane, choć pełne życia, które jednak nie raz zabiera przypadkowa, wystrzelona z broni kula, element codzienności, przed którym można uciec, kładąc się na podłodze. A jak w wielu innych miejscach Ameryki Południowej włosy stanowią istotny element kulturowy – wskazują na status i przynależność społeczną danej osoby. Iskierką nadziei wydaje się być koleżanka Juniora, radosna, i pewna siebie pomimo tuszy, wychowywana przez mamę terapeutkę o wiele bardziej łagodnie, niż on sam. By jednak w pełni docenić ten film, choćby od strony wizualnej czy artystycznej, konieczna jest wizyta w kinie.
Warto dodać, że produkcja ta zdobyła pierwsze miejsce i nagrodę – Złotą Muszę, na prestiżowym, baskijskim festiwalu San Sebastian. Według mnie, w całości zasłużenie.
Film obejrzany dzięki uprzejmości organizatorów festiwalu „Off Camera”.
Scenariusz i reżyseria: Mariana Rondón
Aktorzy: Beto Benites, Samantha Castillo, Samuel Lange Zambrano
Data premiery: 7 września 2013
Aneta Błachewicz