Nauka mówi, że najstarsze dowody na próbę udomowienia niedźwiedzi przez człowieka sięgają szóstego tysiąclecia przed Chrystusem.
Ma o tym świadczyć znaleziona na terenie dzisiejszej Francji czaszka, której odkształcenia jednoznacznie wskazują na to, że zwierzę żyło w niewoli. Za to w Polsce, a dokładniej mówiąc z Smorgonie (obecnie Białoruś), książę Karol Radziwiłł dał Cyganom ziemię, aby założyli na niej akademię tańczących niedźwiedzi. Nauka, pod wprawnym okiem zatrudnionych w niej na stałe Cyganów, trwała sześć lat a do uczelni przyjmowano wyłącznie samców.
Cygan-Niedźwiednik mówi, że kochał swoją niedźwiedzicę jak rodzoną córkę. Traktował ją, jak człowieka, prawdziwego członka rodziny. Niedźwiedzicy u Cygana żyło się dobrze, chleba miała pod dostatkiem, najlepszy alkohol, różnego rodzaju słodkości no i oczywiście truskawki. Mówi, że gdyby mógł to nosiłby ją na plecach. Nie bił jej. A że bolało, gdy rozgrzanym do czerwoności prętem przebijał zwierzęciu nos by zrobić z niego holkę (kółko), no cóż nie było innego wyjścia w końcu holka jest niczym innym jak kierownicą dla niedźwiedzia. Bez niej nie zapanowałby nad dwustu kilowym zwierzęciem. Żona Cygana, na początku zła na męża za to, że sprowadził niedźwiedzicę do ich domu, już pierwszej zimy sama biegała w deszczu z parasolem na podwórko, by osłonić przywiązane do drzewa zwierzę. Opłacało się mieć niedźwiedzia tym bardziej, że oprócz sztuczek ludzie chcieli żeby niedźwiedź ich masował. Wierzyli, że zwierzę posiada uzdrawiającą moc.
Prawo mówi, że wraz z wejściem Bułgarii do Unii Europejskiej, zakazuje się tresowania niedźwiedzi. Tak powstaje Park Tańczących Niedźwiedzi w Belicy, założony przez austriackich ekologów z organizacji Cztery Łapy, która zgodnie z prawem ostatniego niedźwiedzia odbiera właścicielom 14 czerwca 2007 roku. Tego dnia, przy błyskach fleszy fotoreporterów kończy się w Bułgarii tradycja tańczących niedźwiedzi.
Dyrektor parku mówi, że wolność niedźwiedziom podaje się stopniowo. Proces przywracania zwierząt ich naturalnemu środowisku zaczyna się od wyjęci z nosa holki co powoduje, że przez kilka dni niedźwiedzie są otępiałe i nie potrafią znaleźć sobie miejsca. Gdy minie pierwszy szok, przenosi się je do specjalnego sektora parku, by powoli ale wciąż w pewnej izolacji, oswajały się z zapachem innych niedźwiedzi. I tak krok po kroku pracownicy parku próbują obudzić w swoich podopiecznych ich naturalne instynkty. Nie zawsze to się jednak udaje. Mimo wspaniałych warunków, miodu i owoców, specjalnych budek do hibernacji, setek tysięcy dolarów zainwestowanych w ten projekt, doskonałej opieki medycznej i stomatologicznej, mimo regularnych badań krwi, kału, moczu i temperatury, mimo że wyleczono niedźwiedziom kataraktę, raka i wyregulowano ciśnienie, niemal wszystkie niedźwiedzie do dziś tańczą. Czy kiedyś przestaną?
Koniecznie przeczytajcie ten reportaż!
Recenzowała Karolina Chłoń
„Tańczące niedźwiedzie” Witold Szabłowski (z serii Biblioteka Gazety Wyborczej)
Wydawnictwo Agora SA