Jeżeli się jeszcze zastanawiasz czy warto wybrać się do kina na film „Bogowie”, nie trać czasu na rozważania. Idź. Nie pożałujesz.
Nie będę ukrywać, że film Łukasza Palkowskiego to jeden z najlepszych polskich filmów, jakie widziałam w ciągu ostatnich kilku lat. Nie zabrakło w nim dobrej historii opowiedzianej bez zbędnych wtrętów, charakterystycznego bohatera (w roli Zbigniewa Religi genialny Tomasz Kot), wartkiej akcji oraz namalowanego w precyzyjny sposób obrazu Polski lat 80-tych. I te emocje. Nie sposób się było oderwać od ekranu.
Palkowski (reżyseria) i Krzysztof Rak (scenariusz) z chirurgiczną precyzją wycięli najbardziej interesujące fragmenty z życiorysu znanego polskiego kardiochirurga, składając z nich spójną i dynamiczną historię. Podjęcie decyzji o tym, żeby pokazać wycinek życia doktora Religi było strzałem w dziesiątkę, dzięki temu twórcy filmu uniknęli pułapki jaką jest streszczanie życia słynnej postaci w ciągu niespełna dwóch godzin. Skupili się na najważniejszym okresie życia znakomitego kardiochirurga (lata 1983-1986), w którym Zbigniew Religa buntuje się przeciwko swojemu mentorowi ówczesnemu pionierowi kardiochirurgii Wacławowi Sitkowskiemu i postanawia prowadzić własną klinikę w Zabrzu, w której będzie zajmował się transplantacją serca.
Film świetnie odzwierciedla wszystkie blaski i cienie towarzyszące najpierw budowaniu, a potem pracy w zabrzańskiej klinice. Walka o pozyskanie środków, podczas której trzeba rozmawiać z „władzą” i podpisać, co trzeba, dramatyczne historie ciężko chorych na serce pacjentów, skontrastowanie ambicji lekarza z trudną, polityczną rzeczywistością, stres, papierosy i wódka, wreszcie, gdzieś w tle zaniedbywana rodzina i przekonywanie siebie, i innych, że przeszczepiając serce, nie uzurpuje się prawa do bycia bogiem.
Cały film skupia się na osobie Zbigniewa Religi, pokazując w naturalny sposób jasne i ciemne strony kardiochirurga. Poznajemy człowieka. Geniusza z wielkimi ambicjami, buntownika, choleryka, wspaniałego szefa, a nade wszystko człowieka wrażliwego, który każdą nieudaną operację przeżywał, jakby stracił kogoś bliskiego.
Cieszę się, że reżyser nie próbuje rozstrzygać czy Religa był „dobry” czy „zły”. Nie porusza również kwestii politycznych, film nie obejmuje lat, w których Religa włączył się w politykę państwa. Pozwala widzowi zastanowić się i wyciągnąć własne wnioski.
Na koniec chciałabym wspomnieć o osobie, bez której ten film nie byłby taki, jaki jest. Tomasz Kot. Być może okaże się, że rola Religi będzie życiową rolą Kota. Wcielenie się w charyzmatycznego i impulsywnego lekarza o charakterystycznej lekko przygarbionej sylwetce ze specyficznym grymasem twarzy, palącego jak smok, pijącego na umór po nieudanej operacji, nie należało do zadań łatwych. Istnieje bowiem cienka granica pomiędzy stworzeniem postaci bliskiej realizmowi a parodią. Kot tworzy Religę. Perfekcyjnie naśladuje mimikę i chód lekarza, jego impulsywność oraz specyficzne poczucie humoru i emocje. Jest Religą. Na ekranie nie widzę Tomasza Kota, widzę Zbigniewa Religę. To bardzo wiarygodna postać, którą znany przede wszystkim ze słynnego zdjęcia zrobionego po udanym zabiegu transplantacji serca.
Serdecznie polecam!
Recenzowała Magdalena ES
Kino ARS
film: „Bogowie”
reżyseria: Łukasz Palkowski
scenariusz: Krzysztof Rak