Na co czekam? Takie pytanie zadałam sobie po przeczytaniu „Do trzech razy Natalie”. Czemu jeszcze nie przeczytałam dwóch poprzednich części? Sama nie wiem i biję się w piersi ze skruchą. Muszę to nadrobić. I to szybko!
Po książkę „Do trzech razy Natalie” Olgi Rudnickiej sięgnęłam bez zbytniego przekonania. Chciałam przeczytać coś lekkiego, bez większego wysiłku. Coś dobrego w podróży naszą komunikacja miejską. Jakże się zdziwiłam, kiedy okazało się, że nie tylko lekkości jej nie brakuje ale i polotu śmiało mogłaby im pozazdrościć dobra komedia z Louis de Funèsem! Kilkakrotnie zdarzało mi się wybuchnąć śmiechem, a i nierzadko zadumać, kiedy skłaniały do tego okoliczności.
Kryminalnych wątków jest sporo, jednak nie przyćmiewają całokształtu. Raczej kryminalne zagadki tylko dotrzymują towarzystwa genialnym bohaterkom. Muszę przyznać, że bez tła zarysowanego w poprzednich powieściach jestem taka trochę w trzech-czwartych zachwycona, ale obiecuję nadrobić zaległości!
Śmiesznostki, kobieca dominacja, męskie pantoflarstwo, szczypta kryminalnego dreszczyku i odpowiednia dawka dowcipu czyni tą książkę grzechu wartą 🙂
Marzena Rogozik
Olga Rudnicka
„Do trzech razy Natalie”
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2015