Pytanie o celowość podróży jest niezasadne. Można silić się na usprawiedliwianie turystyki chęcią wyrwania się z marazmu i prozy życia, można przekonywać jakoby podróże odpowiadały na nasze pragnienie poznania obcych światów i kultur oraz potrzebę poszerzania horyzontów i doświadczania możliwości własnego istnienia. Jednak prawdziwy urok każdej włóczęgi tkwi właśnie w bezcelowości i samym jej trwaniu.
„Powidoki” to historia kilku podróży opowiadana z perspektywy autora. Piotr ma kilkanaście lat, kiedy wyrusza w pierwszą rowerową eskapadę. Uświadamia ona młodzieńcowi, że życie w podróży jest tym, czego potrzebuje on równie silnie jak chleba i powietrza. Odtąd Piotr regularnie już przemierza świat na swoich dwóch kółkach. Nie szuka przy tym relaksu, nie ma w nim potrzeby usilnej eksploracji obcych lądów. Objuczony namiotem i artykułami pierwszej potrzeby pokonuje kolejne kilometry, nie starając się udowadniać sobie czegokolwiek.
Ważnymi bohaterami książki są ludzie spotkani przez Piotra na trasie. Jedni byli jedynie punkcikami na mapie podróży autora, inni zagościli w jego życiu na dłużej. Wszyscy jednak przydali wyjątkowości tym podróżom. To z nimi wiąże Piotr szereg wspomnień, to oni zdecydowali o kolorycie każdej z wypraw, które to mimo upływu lat Piotr stale pamięta.
To niezwykle budujące, że są jeszcze pasjonaci, którzy potrafią zebrać się na odwagę i ruszyć w podróż, wyzbywając się przy tym postawy roszczeniowej i oczekiwań wobec zbliżającej się wyprawy. Piękne jest to, że znajdują oni w sobie chęć dzielenia się własnymi impresjami i czynią to z wielką klasą, operując efektownym językiem. Stąd też lektura „Powidoków” jest szalenie wartościowa. Zyskujemy podczas niej nie tyle surowy opis przemierzanych szlaków, ile przekonanie, że każda podróż w świat to jednocześnie podróż w głąb naszych możliwości, a spotkania z obcym lądem i człowiekiem sprawiają, że zostawiamy w nich część własnego istnienia.
Książka jest hołdem złożonym turystyce. Wyrywając podróże ze szponów komercji, umieszcza je w pierwotnych ich założeniach. Niczym sztuka dla sztuki podróż sama w sobie ma niezaprzeczalną wartość. Zamiast więc wyliczać korzyści płynące z wojaży i karmić nimi swoje ego, warto ruszyć z miejsca i chłonąć to, co nam się zdarza w drodze. Tylko w ten sposób podróż odkryje przed nami swoje faktyczne walory – nie do nazwania.
Recenzowała: Dominika Makowska
Piotr Strzeżysz, „Powidoki”, Wydawnictwo Bezdroża