René Jacobs zaskoczył, prowadząc wczoraj Pasję wg św. Jana Johanna Sebastiana Bacha. Mistrz barokowej opery, zrealizował Pasję skupioną na wartko toczących się dźwiękach i abstrahującą od zawartego w nich dramatu. Usłyszeliśmy bardzo zwarte i logiczne, a zarazem wyjątkowo „antyteatralne” odczytanie Bachowskiego arcydzieła. Grała sławna orkiestra Akademie für Alte Musik Berlin, śpiewał również berliński, i również znakomity, RIAS Kammerchor.
Może wydawać się, że Jacobs postanowił pokazać Pasję nowocześnie, ale w opozycji do współczesnych tendencji. Dzisiejszą doktryną jest solistyczna koncepcja One Voice Per Part, która dodatkowo dramatyzuje przebieg dramatu, personalizując nawet tłum – turba – w konkretnych głosach i postaciach. U Jacobsa Pasja podporządkowana została chórowi, ale ten liczył blisko 40 osób. To dużo, nawet bardzo. Jacobs podzielił jednak chór na dwie części: całość występowała tylko w chorałach i „numerach chóralnych”, jak początek i koniec utworu; w narracji ewangelicznej, jako turba, brała udział tylko wydzielona część niespełna 20-osobowa. Znacznie lepiej. Stała ona po prawej stronie estrady, naprzeciw orkiestry, którą dyrygent ustawił po lewej stronie. Uzupełniająca część chóru rozstawiona była szeregiem z tyłu, przez całą szerokość. Takie ustawienie też jest zaskoczeniem, choć znaczącym: skoro Bach mówił o „chorus musicus”, to otrzymaliśmy dwa równorzędne chóry, wokalny i instrumentalny, stojące naprzeciw siebie. Śpiewakom towarzyszył delikatny dźwięk i wygładzone akcenty skrzypiec, wycofane, nieśmiałe brzmienie fletów i obojów (mimo że usadzone zostały z samego przodu orkiestry) – czy chodziło o stworzenie jednorodnie brzmiącego „chóru”? To się udało. Chór wokalny nieco zdominował instrumentalny. Trzeba było przyzwyczaić się do cichszej obecności smyczków i do stępienia akcentów, co zaskakiwało już w początkowym Herr, unser Herrscher. Efekt powtarzał się w fragmentach, w których oczekuje się od orkiestry wyraźnego kształtowania dramatyzmu – a w których jakby chowała się pod raczej „wokalnie”, niż ekspresyjnie, prowadzonym chórem (Kreuzige było głośne, ale nie drapieżne). Uderzały zatem sytuacje, w których coś się zmieniało: ostre smyczki w tenorowym arioso Mein Herz, in dem die ganze Welt, a przede wszystkim zbudowana na wznoszącym się łuku orkiestry wielka aria basowa z chórem Eilt, ihr angefocht’nen Seelen. Mimo szybkiego tempa (dużo trudu kosztowało ono świetnego Johannesa Weissera, skądinąd jedną z najjaśniejszych postaci koncertu), ostatnie pytanie chóru – Wohin? – zostało pięknie zatrzymane na dłuższą chwilę, nim padła odpowiedź: Nach Golgatha!
Skoro mowa o solistach, na szczególne pochwały zasłużył Ewangelista, Sebastian Kohlepp, wyróżniający się pięknym, jasnym i swobodnym głosem, prowadzonym raczej włosko, kantylenowo, z pewną ekspresyjną neutralnością. Sopranistka Sunhae Im ślicznie zaśpiewała arię Zerfliesse, meine Herze. W Es ist vollbracht znakomicie wypadł też alt Benno Schachtner. W tej samej arii zwracała też uwagę sekcja basso continuo – piękna gamba i lutnia.
Pasja Janowa wypadła więc subtelnie – bez nadmiernych emocji, bez jakichkolwiek skrajności, czy to w dynamice, czy w tempach. Pasja środka? Może raczej: Pasja odczytana czysto muzycznie. Na ile to w ogóle możliwe.
W Wielki Piątek zabrzmi poświęcone męce Chrystusa oratorium Bernardo Pasquiniego – La sete di Cristo (Chrystus spragniony). Na ten niezwykły koncert w wykonaniu Academii Montis Regalis pod batutą Alessandra de Marchi zapraszamy do Filharmonii Krakowskiej.
Więcej informacji o tegorocznej edycji Festiwalu na: www.misteriapaschalia.com
Fot. Michał Ramus, www.michalramus.com