Wizualizacja „Króla Leara” w Teatrze Starym zachwyca. Pierwsza scena, podczas której kapłani oddają pokłon papieżowi, a w tle wybrzmiewa cover, wykonany po chińsku, „Nothing compares to you”, jest porywająca. Poprzeczka została postawiona wysoko.
„Król Lear” Szekspira w reżyserii Jana Klaty to nowa odsłona tego dzieła. Klata postanowił bowiem przenieść akcję do Watykanu. Okazuje się więc, że Lear (Jerzy Grałek) stanowi najwyższą funkcję w hierarchii kościelnej, co jest odpowiednikiem korony królewskiej w sferze profanum. Fabuła rozgrywa się wokół wątku przekazania władzy przez Leara swoim córkom – Gonerylii (Jacek Romanowski), Reganie (Mieczysław Grąbka) i Kordylii (Jaśmina Polak).
Opowieść Szekspira, tak uniwersalna, o władzy, polityce, starości i zakłamaniu, zostaje zaktualizowana w murach Kościoła. Klata podejmuje się zobrazowania niebezpieczeństwa wynikającego z możliwości pełnienia władzy duchowej, dlatego przenosi akcję w przestrzeń sacrum, ale przecież nie to jest głównym tematem sztuki. Punktem wyjścia jest uniwersum i jego dominanty; aspekty władzy, zdrady i przemijalności. Lear, będąc już starcem, chce przekazać część swojego królestwa córkom, rozdzielając je na podstawie wyznań ich miłości do niego. Nie dostrzega fałszu, jaki wkrada się w mowy Gonerylii i Regany, które, co ciekawe, obrazują postaci męskie. To kolejny efekt doboru formy; Kordylia (jako jedyna kobieta wśród tak wielu kapłanów) zostaje odrzucona. Ostatecznie Lear pozostaje sam ze swoją starością (równoznaczną, jak się wydaje, z szaleństwem). Ewidentnie zakwestionowano więc porządek wpisujący się w tradycję ogólnoludzką, a mówiący o przekazywaniu mądrości przez starsze pokolenia młodszym. Lear wydaje się być bardziej szaleńczym starcem z różnymi zachciankami niż wybitnym przedstawicielem władzy, który rozważnie podejmuje decyzje. I choć jego autorytet wciąż istnieje, o czym przekonuje go sługa, to szybko okaże się, że jego rządy już nic nie znaczą. Najważniejszą poruszaną kwestią w spektaklu jest więc władza i jej granice. Dokąd sięga, jakie niesie niebezpieczeństwa, do czego może doprowadzić?
Obszar semantyczny jest zbudowany poprawnie, choć nie rewelacyjnie. Na istotne pytania nie znajduje się odpowiedzi stanowiących pewne novum, jednakże kierują one swój wektor zainteresowania ku tematom ważnym i uniwersalnym. Olśniewająca jest natomiast inna przestrzeń spektaklu, a mianowicie scenografia i kostiumy, za które odpowiadała Justyna Łagowska. To również za sprawą doboru muzyki i choreografii inscenizacja wręcz zachwyca. Bardzo celnym pomysłem było użycie kamery, która przybliżała postać Leara zakutego w szpitalne łóżko, znajdujące się ponadto w przeźroczystej klatce (bo przecież władca zawsze znajduje się na celowniku czujnych obserwatorów jego poczynań), dobitnie ukazała wspinaczkę Edgara (Krzysztof Zawadzki) i Gloucestera (Roman Gancarczyk) na szczyt wzgórza, żeby później pokazać również tragiczny moment spadania ze skały tego drugiego.
Słowa uznania należą się twórcom widowiska, jakim jest „Król Lear” w Teatrze Starym. Elementy wpisujące się w obraz przedstawienia zachwycają już w pierwszej scenie. Pojawia się jednak pytanie czy Klata, znany jako wnikliwy obserwator rzeczywistości, zrezygnował z ostrych sądów? Przecież wszystko wskazywało na to, że ze sceny popłyną wyraziste sformułowania, bezpardonowe opinie. Czyżby poprzeczka została postawiona zbyt wysoko?
Recenzowała: Alicja Wielgus
Tytuł: „Król Lear”
Reżyseria: Jan Klata
Premiera: 19.12.2014