Zazwyczaj bywa tak, że o poetach wybitnych mówi się w świecie artystycznym najwięcej. Tymczasem pomija się twórców mniej znanych, choć tworzących dobrą literaturę. Widać taka refleksja nie jest obca niektórym literaturoznawcom, ponieważ w tym roku w Uniwersytecie Pedagogicznym odbędzie się konferencja pt. „Poeci mniej znani, zapomniani, niedoczytani”. Będzie mowa nie tylko o Szymborskiej, Miłoszu czy Herbercie.
Jedną z takich poetek krakowskich, o której powinno się mówić więcej i głośniej, jest Elżbieta Boduch. Pisarka urodziła się w 1961 r. Mając zaledwie kilka miesięcy, zachorowała na postępujący zanik mięśni, z czego wynika, że była osobą niepełnosprawną właściwie od urodzenia. Po przekroczeniu 20. roku życia przeniosła się do Krakowa, gdzie zamieszkała w domu opieki społecznej. To tutaj kształciła się najpierw w liceum ogólnokształcącym w Centrum Kształcenia Ustawicznego, a później w Papieskiej Akademii Teologicznej, w której ukończyła studia teologiczne. Przez kilka lat uczęszczała na Warsztaty Terapii Zajęciowej dla osób niepełnosprawnych ruchowo. Chęć zdobywania wiedzy, jak widać, nieustannie towarzyszyła poetce właściwie przez całe życie. Zmarła w 2015 r. i została pochowana w Krakowie.
Tematyka wierszy Boduch dotyczy spraw najistotniejszych, daleko tutaj od banalności. Zapewne z powodu biografii i ciężkiej choroby poetka często sięgała po motyw śmierci, przemijania. Nie wpadała jednak w pułapki truizmu, co często zdarza się mało doświadczonym literatom. Jej poezja jest bogata, pisana z perspektywy postaci dojrzałej emocjonalnie, która z jednej strony unika moralizowania, z drugiej patrzy na życie jako osoba szczególnie doświadczona przez los. Pewną konsekwencją takiego myślenia jest pokora – pokora wobec ludzi, świata przyrody, Boga. W wierszach poetka niezwykle często odwołuje się do spraw związanych z religią. Przemawia z nich osoba głęboko wierząca, ufająca wyrokom losu. Ten aspekt sprawia, że jednocześnie twórczość Boduch nabiera pewnych barw optymistycznych, niosących nadzieję na lepsze jutro i co najważniejsze – na lepszą wieczność. Autorka zastanawia się m.in. nad powstaniem człowieka, czego dowodem jest wiersz Dzieło stworzenia, porusza temat dziecięcej niewinności i tego niezmąconego jeszcze niczym świata małych istot w wierszu Dziecko w kościele, dopuszcza się nawet „rozmowy” z samym Bogiem w utworze Rozmowa milczenia. Różnorodność wierszy sprawia, że pojawiają się w tomiku Twarze tematy relacji międzyludzkich, czasu, Boga. Rozważania metafizyczne autorki dorównują ogólnemu poziomowi wierszy pod względem artystycznym.
Ostatni tomik pisarki pt. Twarze został zaprezentowany podczas wieczoru poetyckiego 19 czerwca. Tego dnia odprawiono również mszę za zmarłą w kościele dominikanów. Wielbiciele poezji Eli zebrali się następnie w sali Uniwersytetu Papieskiego, aby wysłuchać wierszy i piosenek przygotowanych przez młodzież z Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki, z rodzinnej miejscowości poetki, Ropczyc. Chętnych do wysłuchania utworów było bardzo wielu, o czym świadczyła pełna sala gości.
Twórczość Elżbiety Boduch wpisuje się w różne nurty współczesnej liryki, bowiem zakres tematyczny jest szeroki. Dominuje jednak aspekt religijny, a pojawiająca się aksjologia stawia wiersze artystki na wysokim poziomie. Wydaje się, że to Jan Twardowski jest ojcem poezji Boduch. Cóż, takie porównania i domysły świadczą tylko o bogactwie twórczości autorki mniej znanej, ale jakże cennej.
Alicja Wielgus