Prawdziwa petarda. Maria Peszek wystąpiła 13 marca w krakowskim klubie Studio po raz pierwszy z Karabinem. Koncert promował najnowszą płytę wokalistki, będącej manifestem i bojowym sprzeciwem wobec polskiej, współczesnej mentalności i obyczajowości.
Mimo że wszystkie jej utwory w wersji studyjnej brzmią świetnie i niosą za sobą ogromną dawkę ładunku energetycznego, wykonane na żywo wybrzmiały kilkukrotnie razy bardziej ogniście i autentycznie.
Rockowe aranżacje łączyły się w spójną całość z elektronicznym brzmieniem włączającym się w kompozycjach. Widownia recytowała znajome teksty piosenek jak Pan nie jest moim pasterzem oraz śpiewała za wokalistką utwory z całkiem niedawno wydanego Karabinu np promujący go Polska ABC i D.
Elektryzująca wokalistka stworzyła wraz z zespołem niezapomniane i żywe show, rozgrzała publiczność do czerwieni i zaprosiła do wspólnego, szalonego tańca. Zagrane utwory pochodziły głównie z nowego krążka, lecz artystka przypomniała również swoje dawne przeboje, a w trakcie bisów wykrzyczała wprost ze sceny cover piosenki Pharrella Williamsa pt. Freedom. Pożegnaniom bowiem nie było końca: po doskonałym występie fani nie chcieli pozwolić Marii pójść zasnąć.
Artystkę na żywo dane było mi zobaczyć wcześniej tylko raz, ale z ciekawością oczekiwałam na jej kolejny występ, wspominając z sentymentem poprzedni koncert. Był to bowiem jeden z najciekawszych i najżywszych wieczorów jakie spędziłam na słuchaniu muzyki na żywo. W niedzielę nie zostałam zawiedziona. Maria Peszek dała czadu i udowodniła, że faktycznie tam gdzie stawia prawą nogę robi ogień. Jeśli ktokolwiek miałby wątpliwość co do stanu polskiej sceny alternatywnej, zaprzeczam pogłoskom iż ma się ona źle. Co prawda artystkę można jedynie albo uwielbiać albo nienawidzić, ale Ci, u których zdominuje postawa pierwsza nie będą czuli się zawiedzeni.
Autor tekstu: Karolina Mrowiec
Zespół: Maria Peszek
Miejsce: KLUB STUDIO
Data: 13.03.2016