Jeśli jesteście przyzwyczajeni do teatrów, w których łatwo ukryć się na tylnych rzędach odcinając się od dziejących się na scenie wydarzeń, to przygotujcie się na zupełnie inne doznania. Sztuka na wynos zaprasza Was do pierwszego i jedynego rzędu na Scenie Pokój. Chyba trudno o lepszą definicję kameralności.
To był mój pierwszy raz ze sztuką na wynos i chyba powinnam powiedzieć, że lubię takie odkrycia. Zwłaszcza gdy okazuje się, że Teatr nieco różni się od innych tego rodzaju instytucji. Różnica ta nie dotyczy wyłącznie sceny, która osadzona jest w mieszkaniu jednej z kamienic przy ulicy Starowiślnej. Widz już od progu witany jest przez miłą gospodynię, która proponuje nam kawę lub herbatę oraz chwilę wspólnego czasu spędzonego w kuchni, podczas którego wymienić można swoje spostrzeżenia, a po spektaklu wpisać się do pamiątkowej księgi gości.
Kameralna scena stała się w środę świadkiem sztuki „Postrzał”. Spektakl zdaje się idealnie oddawać realia współczesnego pracownika korporacji. Na naszych oczach toczy się walka na śmierć i zdrowie psychiczne, osadzona w realiach biurowych. Jak mają na imię bohaterowie? A kto o to dba, gdy każda czynność sprowadza się do machinalnego wykonywania swoich obowiązków pod czujnym okiem niewidzialnego Wielkiego Brata? Bohaterowie chodzą niczym w zegarku, z przesadzonymi, przyklejonymi do twarzy uśmiechami, a czasami wprost przeciwnie – wyrachowanym chłodem. Wzajemne kontakty ograniczają się do zdawkowych uprzejmości, choć w środku ludzie ci pełni są gniewu i niechęci. Machinalnie odpalają papierosa za papierosem, który zdaje się zaliczać do kolejnego obowiązku. Pełni napięcia pracownicy niewiele potrzebują, aby wybuchnąć i chociaż każdy wygląda pozornie na ułożonego, to czasami idealnie założona maska pęka, a nam przyjdzie za nią zajrzeć i ujrzeć ludzkie wraki. Swój stan psychiczny bohaterowie zawdzięczają zarówno panującej w pracy atmosferze, jak również zmaganiom z demonami z przeszłości.
W efekcie otrzymujemy mieszankę charakterów, która pozornie znosi się wzajemnie. Jedni przyjmują rolę ofiary, jak grany przez Kamila Tolińskiego bohater, który przyjmuje wymierzane mu przez współpracownika policzki obwiniając za nie samego siebie. Postać Anny Siek, to z kolei nieśmiała kobieta, pełna kompleksów, próbująca pokazać swoje rzeczywiste uczucia i wprowadzić nieco autentyczności do korporacyjnego światka. Zupełnym przeciwieństwem jest sylwetka wykreowana przez Ankę Graczyk, stanowiąca pewną siebie i swojej wartości bizneswoman, która zdominuje nawet i mężczyznę. Sposobem na koszmarną rzeczywistość okazać może się żart, tak przynajmniej wydaje się postaci Michała Kitlińskiego, który pełni rolę biurowego błazna. Pokerową twarz przyjął natomiast Dariusz Starczewski. Warto wspomnieć, że akcja toczy się na scenie, ale i poza nią. Aktorzy wykorzystują mieszkaniową toaletę, jako dodatkową przestrzeń. W kolejnym pomieszczeniu znajduje się natomiast pokój szefa, gdzie znikają wezwani pracownicy, a z którego wychodzą zdruzgotani lub pełni nadziei. Całości dopełnia biel pokoju oraz oświetlenie. Momentami i my czujemy się, niczym element biurowej powierzchni.
W przestrzeni niewielkiej sceny widz staje się świadkiem, ale i uczestnikiem wydarzeń. I nie zawsze dany jest mu komfort zachowania dystansu. Składa się na to bliskość aktorów, jak również ograniczona ilość publiczności (maksymalnie 13 osób). Sztuka na wynos, serwuje nam Teatr na wyciągnięcie dłoni, pełen emocji i przemyśleń, podlany profesjonalizmem. Czy takie połączenie może przynieść coś innego niż oczarowanie?
Autor tekstu: Monika Matura
Tytuł: Postrzał
Ingrid Lausund
Reżyseria: Dariusz Starczewski
Tłumaczenie: Maria Fidala
Scenografia i kostiumy: Marta Dąbrowska-Okrasko
Muzyka: Mateusz Kobiałka
Światło: Marek Oleniacz
Występują: Anka Graczyk, Michał Kitliński, Anna Siek, Dariusz Starczewski, Kamil Toliński
Miejsce: sztuka na wynos, Scena Pokój