Dr Robert Laing (Tom Hiddleston) wprowadza się do luksusowego wieżowca. O bohaterze wiemy tyle, że jest lekarzem, pochował ostatnio siostrę i ma wystarczająco dużo pieniędzy, żeby zamieszkać w ekstrawaganckim budynku dla elit i pozostać anonimowy. Jest też przystojny i dobrze zbudowany, co przyciąga uwagę pozostałych lokatorów. Ma też wyjątkową cechę – jest indywidualistą, którego nie interesują problemy innych – to czyni go zarówno pożądanym jak i nietykalnym.
Konstrukcja bloku została zaprojektowana przez Royal’a (Jeremy Irons) tak, żeby lokatorzy znaleźli w nim wszystko, czego potrzebują: siłownię, supermarket, basen itd. Jest samo-wystarczającym organizmem z którego nie sposób zrezygnować i wydostać się. Uzależnienie od mieszkania w nim jest na tyle mocne, że opuszczanie go staje się zbędne. Praca zaczyna być nieistotna, a zagubiony samochód na wielkim parkingu już nikogo nie martwi. Budynek i mieszkający w nim ludzie od razu zwracają uwagę. Wystrój retro w wersji minimalistycznej to hipsterska wersja bogactwa. W niższych kondygnacjach mieszkają rodziny- społecznie nie akceptowane w wieżowcu w którym liczy się zabawa i wolność. Wyzwoleni single i bezdzietne małżeństwa mają swoją wizje życia, a niższe piętra traktują jak końcówkę przewodu pokarmowego. Początkowo do granic uporządkowana przestrzeń, w której każdy dostaje instrukcje obsługi budynku powoli zaczyna się psuć. Problemy z elektrycznością i wodą to tylko przedsmak chaosu, który zaczyna pożerać high rise.
Zblazowani współmieszkańcy cały swój czas wypełniają przyjemnościami. Hedonizm jest wartością najwyższą i doprowadza do ostatecznej rozgrywki między piętrami. To ważne, żeby pokazać kto w hierarchii wieżowca jest najsilniejszy. Lokatorzy z najniższych szczebli drabiny społecznej zaczynają się buntować. Budynek opętuje mieszkańców, którzy gotowi są na najgorsze zbrodnie. Tak mogłoby wyglądać piekło.
Należy wyróżnić piękne zdjęcia. To estetycznie rozkoszna uczta. Coraz więcej kontrastów, soczystych kolorów, przyciągających uwagę ujęć, zwłaszcza tych, które prezentując wspaniałość wieżowca obnażają pustkę przestrzeni dookoła. Jak planeta po katastrofie nuklearnej z arką w postaci wieżowca, który zapewnia ocalałym jednostkom wszystko, czego potrzebują do przeżycia, a nawet unicestwienia.
High Rise to przede wszystkim antyutopijny komentarz do współczesnego świata, relacji międzyludzkich, promowanych wartości. Nietrudno dostrzec upadek, który za przyczyną ładnych uzasadnień i definicji zaczyna być obowiązującą normą. Narastający wokół nieład, brud, zgorszenie jest niezauważalne, ponieważ każdy przymyka na nie oko. To instynkty i przyjemność dyktują warunki. Jest to dziwny twór, bez ładu i składu, ale czy nie tak wygląda piekło?
Autor recenzji: Anna Haza
Tytuł: High Rise
Scenariusz: Amy Jump
Reżyseria: Ben Wheatley
Data premiery: 15 kwietnia 2016 (Polska) 13 września 2015 (świat)
Obejrzane dzięki uprzejmości: Kina Kijów Centrum