Jeden niewyjaśniony przejaw agresji potrafi zniszczyć najsilniejszy związek. Jednak zerwanie z tego powodu wcale nie jest łatwe. Okazuje się, że trudniejsze od znienawidzenia ukochanej osoby jest jednoczesne jej nienawidzenie i kochanie.
„Kocur” otwierał tegoroczny 7. LGBT Film Festival w Kinie Pod Baranami, który odbył się w dniach 23-28 maja. To dość ciekawy zabieg zważając na to, że większość festiwalowych filmów należała do kina izraelskiego. Jednakże zupełnie inny akcentem festiwal był również zamykany, bowiem projekcją „The 10 Year Plan” – świetną komedią (prosty, prawdziwy humor sprawiał, że sala niemal bez przerwy się śmiała).
Kocur jest laureatem Berlinale 2016 – otrzymał nagrodę Teddy dla najlepszego filmu. Andreas i Stefan to para mieszkająca w zgodzie ze sobą i swoim otoczeniem. Mają wielu przyjaciół w pracy i wśród sąsiadów. Są muzykami, w ich domu nigdy nie brakuje pięknej muzyki. Mają kota – Mosesa, który jest oczkiem w ich głowie: rozpieszczany, traktowany jak pełnoprawny członek rodziny. Życie Andreasa i Stefana to istna sielanka. Robią to, co kochają, są ze sobą szczęśliwi, uprawiają ogródek, gotują dla przyjaciół.
Idyllę bohaterów przerywa niewytłumaczalny czyn Stefana – bawiąc się z kotem… skręca mu kark. Odtąd już nic nie jest takie samo. Stefan zupełnie nie wie dlaczego to zrobił, w związku z tym udaje się na terapię. Andreas nie przestaje karać Stefana, jednak wciąż razem mieszkają. Przychodzi czas na katharsis, ale tylko pozornie. Okazuje się bowiem, że rozmowy i przebaczenie nie wystarczą – pozostaje pamięć. Andreas nie potrafi już zaufać. Gdy sąsiedzi pod swoją nieobecność zostawiają u nich swoją maleńką kotkę – ten wciąż obserwuje Stefana, a gdy kotka długo nie wraca, Andreas obawia się, że historia mogła się powtórzyć. Właściwie przez półtorej godziny obserwujemy ścieranie się bohaterów ze sobą i swoimi emocjami. Kochają się mimo wszystko, ale to nie wystarczy, by wszystko wróciło do normy.
„Kocur” Klausa Händla ciągnie się w nieskończoność dając nadzieję, że przyniesie coś jeszcze, jednak to tylko tyle. Mdła historia z kilkoma niedokończonymi, zbędnymi wątkami nie wnosi niczego nowego. Trudno więc nie przyznać racji Bartoszowi Żurawieckiemu, który na stronie outfilm.pl podsumowuje:
patrzy się na „Katera” jak na jałową historyjkę o problemach pierwszego świata, burżuazyjną wydmuszkę.
Recenzowała: Adrianna Olejarka
Tytuł oryginalny: Kater
Data premiery (świat): 13 lutego 2016 r.
Scenariusz i reżyseria: Klaus Händl
Film obejrzany dzięki uprzejmości Kina Pod Baranami w ramach 7. LGBT Film Festivalu (23-28 maja 2016 r.)