Do jakich pomysłów może skłonić ludzi uliczny korek? Aż strach się bać, patrząc na skutki korku, który zatrzymał w codziennej, mozolnej drodze do pracy bohaterów autobiograficznej opowieści dookoła świata…
1405 dni egzotycznych widoków, kilka (jeśli nie wszystkie możliwe) środki transportu, morze nowych twarzy, nowi znajomi, a wszystko to z jednej krótkiej chwili, w której to jedna odważna głowa stwierdziła, że dość w jej życiu rutyny, pracy od-do, codziennej drogi odtąd-dotąd. By uściślić, trzeba dodać, że głów tych było dwie – jedna odważna, bo wpadła na szalony pomysł rzucić bezpieczne życie, a druga, by temu ryzykownemu pomysłowi przyklasnąć i powiedzieć „Dobra, to ruszamy”.
Nasza niezwykle barwna para, Magda i Tomasz, z miłości do siebie i egzotycznych, spontanicznych przygód, bierze szybki ślub, do weselnej kasy dorzuca jeszcze pieniądze ze sprzedaży swojego „dobytku” i 14 lipca 2010 roku z warszawskiego lotniska, wyrusza z biletami w jedną stronę naładować swe umysły najpiękniejszymi wspomnieniami świata.
Cztery różne kontynenty i aż 27 tak różnych od Polski i od samych siebie krajów robi swoje. Nasyca pięknej krajobrazów i kultur, ale i co rusz napełnia zmęczeniem, strachem, skrajnym wyczerpaniem ciała i ducha. Bo tak, zdjęcia wyglądają przecież przepięknie. Bo trasa robi wrażenie nawet na tych, którzy podróżować do końca nie lubią. Bo mieć znajomych w każdym miejscu świata jest godne pozazdroszczenia. Ale przecież kilka lat w podróży auto-, jachto-stopem, rowerem, lokalnymi „środkami transportu”, brak własnego, a właściwie nawet jakiegokolwiek łóżka, brak dostępu do bieżącej wody na codzienną toaletę, skutki zmiany klimatu i szybkich zmian położeń własnego ciała – z kilkumiesięcznej podróży po oceanie po wysokie górskie szczyty – potrafi nieźle dopiec.
Książka „Pirania na kolację” to niezwykły opis podróży po świecie, ale i po ludzkich emocjach, które towarzyszą „laikom” w pierwszej, wielkiej podróży po świecie – od euforii, po zwątpienie i chwilowe poddawanie się.
Niekiedy ma się wrażenie, że decyzje naszych 20-paro letnich podróżników są nieprzemyślane, że porywają się nie wiedzieć po co z motyką na słońce nie znając klimatu Słońca, że przygody które przeżywają są często na ich własne życzenie. Ale jak świetniej się potem takie „nieroztropności” wspomina, a jak jeszcze lepiej się czyta!
Kilkugodzinne fajerwerki dla „Niepokolanej Maryi w Gwatemali, toasty tequili z bliskimi zmarłymi w Meksyku (Patzcuaro), tankowanie benzyny chochlą do zupy z wiadra stojącego w sklepie między bułkami a mydłem w Andach, zakopanie plecaków wraz z żywnością w drodzę na 6088m szczyt w Boliwii, męska uryna kapiąca ze ścian i szafek przez kilka tygodni na pełnej wodzie oceanu, asystenci do włączania pilotem telewizora w hotelowym pokoju w Birmie, a do tego lekki, dowcipny język narratorki – głównej sprawczyni tego całego zamieszania sprawia, że nikt czytając tą książkę nie może się nudzić!
Nie polecam jednak czytać tej lektury tuż przed swoimi wakacyjnymi wojażami. Niestety mam wrażenie, że mocno was rozczarują i nie mówię tu akurat o kartkach książki…
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Magda Bogusz
Tytuł: Pirania na kolację
Przeczytane dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA