On jest młodym, przystojnym, niezwykle charyzmatycznym księdzem. Mimo że swą kapłańską posługę rozpoczął dopiero co, już porywa tłumy swą autentycznością, szczerą, zarażającą pasją, zrozumieniem dla drugiego człowieka. Jego osobowość przyciąga do kościoła i stworzonego przezeń chóru rzesze wiernych. Ona, kilka lat młodsza, ze szczerym, głośnym śmiechem, prostotą, otwartością i wyrazistą urodą jest również typem osobowości przyciągającej uwagę ludzi. Znają się od lat, ona śpiewa w założonym przez niego chórze, pomaga mu… i potajemnie w nim podkochuje. Wstydząc się tak niezgodnej z konwenansami miłości, ukrywa ją jednak przed całym światem i samym obiektem swych westchnień. Co zaskakujące, z czasem okazuje się, że on odwzajemnia to uczucie, czego wyrazem staje się coraz bardziej widoczna ciąża dziewczyny. Po tygodniach medytacji, wbrew sprzeciwom duchownych postanawia ostatecznie zrzucić dla niej sutannę.
Wbrew pozorom wcale nie jest to scenariusz żadnego brazylijskiego serialu, ani streszczenie kolejnego romansidła sprzedawanego w kiosku w dodatku do gazety. To prawdziwa, przepiękna historia dwojga silnych ludzi, którzy choć wiele lat nie znaleźli akceptacji i zrozumienia dla swej miłości, wydali na świat aż dziewięć jej owoców. Kontrowersyjność tematu zakazanej miłości został wykorzystany w promocji książki Agaty Steczkowskiej, córki wspomnianych wyżej Stanisława i Danuty Steczkowskich. Ja jednak nie o tym. Bo choć w mediach rozgorzała burza, a portale i gazety prześcigają się w łatwo przyciągających ciekawość tytułach typu „tajemnice rodziny Steczkowskich odkryte: ojciec „dziewczyny Szamana” był księdzem!”, to nie to w całej tej historii wydaje mi się być najbardziej godne uwagi.
Celem Agaty, jak sama mówi, wcale nie było wywoływanie sensacji (sic!), ani odkrywanie szokującej prawdy, a jedynie uwolnienie prawdy od kłamstwa. To próba udowodnienia, że jej matka nie uwiodła księdza ani nie złapała go na dziecko. To biografia klanu Steczkowskich, szczera i prawdziwa.
Osobiście stwierdzam – książka ta biografią absolutnie nie jest. Nie jest obiektywna, nie skupia się na opisie losów każdego członka klanu Steczkowskich, wydaje się być nieco przypudrowana i wyidealizowana (miłość nie mająca na swym koncie żadnej rysy). Po ciekawym opisie historii swych dziadków i pradziadków, autorka rozpoczyna opowieść nasyconą subiektywnymi emocjami, własnymi interpretacjami, mocno zawężoną do indywidualnych wspomnień i przeżyć Agaty (najstarszego dziecka Steczkowskich). Czytając książkę wielokrotnie nasuwało mi się pytanie – czy aby nie lepiej byłoby w tym wypadku pokuszenie się o autobiografię. Autorka już na samym wstępie wytłumaczyła się z powyższego zabiegu stwierdzeniem, że nie chce odzierać rodzeństwa z prywatności, sądzę jednak że jeśli kusimy się na napisanie (rzetelnej!) biografii 10-osobowej rodziny, musimy liczyć się z koniecznością przedstawienia rodowej historii z nieco szerszej- niż tylko swoja- perspektywy.
Zawężona, mocno subiektywna historia i zabieg „ochrony rodziny przed odarciem z prywatności” to moim zdaniem największe, dość mocno widoczne minusy tej książki. Mocno odczuwalny jest tu brak zdjęć rodziny, które mnie osobiście są potrzebne do pełnego wczucia się w historię, do jej wewnętrznej wizualizacji. Najbardziej widocznym polegnięciem jeśli chodzi o ochronę prywatności, jest dla mnie jednak zupełnie nielogiczny zabieg „opowiedzenia listów rodziców”. Autorka tłumacząc oczywiste – że korespondencja wymieniana między Danutą a Stanisławem jest zbyt intymną i sentymentalną pamiątką rodziny, aby ją publikować na widok całego świata, postanawia… streścić ją nam swoimi słowami. Pomijając to, że ich treść jest faktycznie potrzebna do pełnego zrozumienia ich przepięknej miłości, po co autorka przeczy samej sobie? Skoro coś jest zbyt osobiste do publikacji, to dlaczego wydobywa na światło dzienne zawartą w nich treść? Szczerze uważam, że w tym wypadku wolałabym już chyba opublikować fragmenty listów w ich autentycznym brzmieniu, niż bawić się w głuchy telefon, który jak wiemy ma tendencję do przekręcania i nasycania własnymi interpretacjami i sądami zasłyszanych (tu: przeczytanych) treści.
To co niewątpliwie najpiękniejsze w całej książce, to sama historia, napisana bardzo przyjemnym, przejrzystym graficznie językiem, bez zbędnych opisów „przyrody” i tła obyczajowego. Prócz narracji samych autorek (córki Agaty oraz Beaty Nowickiej), zawarte są w niej również krótkie wspomnienia przyjaciół rodziny (właściwie: rodziców), tworzące w efekcie zgrabną, luźną opowieść, którą czyta się ciekawie i szybko.
Opisana w książce historia jest przepięknym zobrazowaniem siły przywiązania i pełnej oddania miłości, która nie boi się osądów, daje radę przezwyciężyć społeczne odrzucenie, problemy, biedę. To również opowieść o blaskach i cieniach wielodzietnej rodziny, pochwale życia rodzinnego i wartości podążania za swoimi pasjami i życiowym przeznaczeniem.
Historia podejmując bardzo ciekawe wątki bardzo często skłania nas do refleksji, wiele uczy, jeszcze więcej odkrywa. Czyta się ją niezwykle szybko, jednak refleksje, pytania i wnioski pozostają z nami na dużo dłużej. Mimo medialnej burzy wokół książki, która często oznacza dla mnie miałką treść którą trzeba głośno rozreklamować, lekturę „Steczkowskich” uważam za naprawdę godną polecenia.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Agata Steczkowska, Beata Nowicka
Premiera: 29 marzec 2017
Wydawnictwo: W.A.B