Miewałem ostatnio wrażenie, że wszystkie porady życiowe udzielane przez internetowych guru w różnych dziedzinach oscylują mniej lub bardziej dosłownie wokół tematu prokrastynacji. Strach przed niezorganizowaniem każdej sekundy – osiągający prawie takie same wartości jak strach przed glutenem – często nie pozwala nam zauważyć piękna chwili, która czasem najlepiej wygląda…właśnie prolongowana.
Agnieszka Osiecka w jednej ze swoich wypowiedzi zachęcała nas do tego, aby niczego w życiu nie odkładać. Śmiem wysnuć twierdzenie, iż mimo że w wyliczance rzeczy nieodkładalnych przeszła przez tematy od dentysty do miłości, po zobaczeniu filmu ,,Paryż może poczekać” skreśliłaby miasto miłości ze swojego apelu.
Miałem okazję i niewątpliwą przyjemność zobaczyć ów film w ramach festiwalu NETIA OFF CAMERA. Warto dodać, że sam seans nie był jedynie „oglądaniem” sensu stricto. Widz, który wybierze się do kina na ,,Paryż może poczekać” w cenie biletu otrzymuje zaproszenie na prawdziwie synestetyczną ucztę, gdzie nie mniejszą od wizji rolę odgrywają smaki i zapachy wykwitntych potraw, piękna muzyka i wyczuwalna wręcz woń drogich, francuskich perfum.
Co do samej fabuły – niezwykle przyjemnie obserwuje się, jak dwoje ludzi poprzez wspólną podróż dociera nie tyle do obranego celu na mapie, co do własnych dusz. Film traktuje o szczęściu małżeńskim, rozumianym również w aspekcie zadowolenia i spełniania marzeń każdego z indywiduów tworzących ów związek. Cała historia, opowiedziana z uśmiechem, jest wspaniałą promocją slow life’u, jakiego nieustannie powinniśmy się uczyć.
Jakkolwiek Paryż może poczekać, kina mogą nie być tak łaskawe z aktualizacją repertuaru. Do kin… czym prędzej! 😉
Autor recenzji: Patryk Nalepka
Tytuł: Paryż może poczekać
Reżyseria: Eleanor Coppola
Scenariusz: Eleanor Coppola
Premiera: 12 września 2016 (świat)