Jeżeli podobał Wam się film „Nietykalni”, w którym poprzednio zagrał Omar Sy, po obejrzeniu „Jutro będziemy szczęśliwi” również nie powinniście czuć się zawiedzeni. Na początku to świetna komedia, idealna na relaks po ciężkim dniu w pracy. Stopniowo przekształca się jednak w dramat, sprawiając, że bardziej wrażliwym widzom na pewno zakręci się łza w oku.
Fabuła filmu jest dość prosta i skupia się na tym, jak modelowy bawidamek, przyzwyczajony do całonocnych imprez i przelotnych znajomości z kobietami, musi odnaleźć się w roli odpowiedzialnego ojca. Próbując odszukać matkę dziecka – dawną kochankę, której imienia do niedawna jeszcze nie pamiętał, a która nagle zjawiła się na jego łódce i zostawiła go oniemiałego z zaskoczenia z krzyczącym niemowlakiem w rękach – z francuskiej Riwiery trafia do Londynu, gdzie musi poradzić sobie bez znajomości języka, paszportu i pieniędzy. A po 8 latach, gdy wydaje się, że jego życie z córką już na dobre się ułożyło, jej matka zjawia się znowu, pragnąc odzyskać Glorię…
Miłośnicy ambitnego kina mogliby zapewne stwierdzić, że „Jutro będziemy szczęśliwi” specjalnie nie zmusza do myślenia, zaś w drugiej części niebezpiecznie zbliża się do scen z ckliwej telenoweli. Jednak moim zdaniem film ten pozostawia w widzu swój ślad, pokazując, że zmiany niekoniecznie muszą być złe, a w życiu warto walczyć o to, co dla nas najważniejsze – zwłaszcza gdy wiemy, że niebawem możemy to bezpowrotnie stracić. Ciekawym zabiegiem jest również spięcie filmu klamrą ważnych dla głównego bohatera scen na klifie. Więcej nie zdradzę, natomiast gorąco zachęcam do obejrzenia.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Tytuł: Jutro będziemy szczęśliwi
Reżyseria: Hugo Gelin
Scenariusz: Hugo Gelin, Mathieu Oullion, Jean-Andre Yerles
Premiera; 19 maj 2017 (Polska), 7 grudzień 2016 (świat)
Za obejrzenie filmu dziękujemy Kinu ARS