Jest jakaś magia w studyjnych kinach, nie tylko w Krakowie ale i w innych miastach. Coś, czego nie ma w wielkich multipleksach, ten pamiętny zapach taśmy filmowej, miękkie, pluszowe fotele i ludzie, którzy przychodzą obejrzeć film, a nie zjeść popcorn i popić coca-colą.
W deszczowy wieczór, kiedy ma się ochotę tylko i wyłącznie na ciepłą herbatę i koc – miałam okazję obejrzeć przedpremierowo „Powiernika królowej” w reżyserii Stephena Frearsa. Na ekrany w wielkim stylu powraca Judi Dench – naczelna królowa, księżna, arystokratka i po prostu mocna babka kinematografii. Obsadzana do tej pory w specyficznych rolach, dała się poznać publiczności jako kobieta o mocnym i wyrazistym charakterze, a grane przez nią postaci są ozdobą we wszystkich produkcjach. Wcielając się w królową Wiktorię, która walcząc ze swoją świtą nie tyle o możliwość przebywania Abdula (Ali Fazal) na dworze, o tyle szacunek dla odmienności religijnej pokazała, że temat uchodźców i walki o prawa mniejszości na całym świecie to temat cały czas aktualny.
Gdy Abdul Karim zjawia się na dworze królowej Wiktorii aby wręczyć jej podarek od swojego narodu – monetę, jest przekonany, iż zagości tam ze swoim kolegą jedynie kilka dni. Sytuacja komplikuje się, gdy wpada w oko samej królowej Wiktorii… i tak zaczyna się jego wielka, trwająca ponad dziesięć lat przygoda na dworze brytyjskim. Przygoda z niespodziankami i nieprzyjemnościami. Wiktoria mianuje go swoim „Munshi” – duchowym przewodnikiem i nauczycielem, odtąd zawsze już będzie stał przy jej boku i sprawował nad nią opiekę. Monarchini z wrednej, aroganckiej i gburowatej baby, staje się pogodną i radosną nastolatką. Do reszty postradała rozum? A może po prostu się zakochała?
Chociaż film ma wiele głównych postaci, to jednak Dench stoi na pierwszym planie. A szkoda, bo patrząc po obsadzie można było się spodziewać „śmietanki towarzyskiej” na dworze brytyjskim. Wysuwa się na czele jedynie Bertie (Eddie Izzard), który usilnie próbuje stanąć między swoją schorowaną matką a Karimem. Czy dworska intryga się powiedzie? Czy Karim zostanie wygnany z dworu razem z teściową i żoną? I co Wiktoria zamierza wybudować w swojej posiadłości na cześć Munshi?
Frears postawił sobie wysoko poprzeczkę mieszając w jednym filmie obyczajówkę, dramat, historię i skandal. Nie zaskakuje jednak celowość takiego połączenia, a końcowy wynik. I o ile główna bohaterka dała radę i wybrnęła z postawionego przed nią zadania na szóstkę z plusem, o tyle jak już wcześniej pisałam, inni aktorzy zagrali tylko role drugoplanowe. Nawet sam Ali Fazal w końcówce rozczarowuje, co nie wpływa jednak na cały obraz, który według mnie jest świetnie zironizowanym światem współczesnym walczącym z islamizacją Europy.
Na duże brawa zasługuje autor zdjęć do filmu oraz operator kamery. Wielką rolę odgrywa tutaj mimika, która w połączeniu z kostiumami i muzyką tworzy dzieło na miano (nie bójmy się tego powiedzieć) Oscara. Oczywiście za rolę pierwszoplanową dla Judi Dench. W końcu do trzech razy sztuka, co nie Jud? 🙂
Autor: Karolina Futyma
Tytuł: Powiernik królowej
Reżyser: Stephen Frears
Scenariusz: Lee Hall
Data premiery: 15.09.2017 r. (Polska), 03.09.2017 r. (świat)
Obejrzane dzięki uprzejmości: Kino pod Baranami