„Tamte dni, tamte noce” (Call me by your name) to film wyreżyserowany przez Luca Guadagnino, który został zbudowany na podstawie ksiązki o tym samym tytule. W Polsce oficjalna premiera przypada na 26 stycznia 2018, jednak świat zdążył już docenić obraz Guadagnino, honorując go wieloma nagrodami, ostatnią jest nominacja do Złotych Globów w trzech kategoriach: za najlepszy dramat, najlepszą rolę aktorską w dramacie (Timothée Chalamet) oraz za najlepszą rolę drugoplanową w dramacie (Armie Hammer).
Akcja filmu rozgrywa się w latach 80., w malowniczej, włoskiej miejscowości. 17- letni Elio zakochuje się w nieco straszym od siebie literaturoznawcy (Oliverze), który przyjeżdża do domu jego rodziców na lato. Na początku młody Amerykanin nie budzi sympatii nastolatka, wydaje się być zbyt pewny siebie i chłodny, jednak z czasem między mężczyznami zawiązuje się nić przyjaźni. Obaj są oczytani, i reprezentują młody humanizm- rozmawiają o sztuce, literaturze i uwielbiają muzykę, szczególnie klasyczną. Zainteresowaniom sprzyja dom profesora, w którym naczelne miejsce zajmuje pianino, a regały uginają się od najznamienitszych książek. Elio całe dnie spędza na transkrybowaniu utworów muzycznych oraz czytaniu, wieczorami zaś chodzi do dyskoteki, gdzie spotyka się z przyjaciółmi.
Oliver świetnie wpisuje się w ten klimat, jest przecież niezwykle inteligentnym mężczyzną, który jednak nie stroni od alkoholu i hazardu. Mężczyźni dyskutują na bardzo wiele tematów, jednak to literatura i słowa odgrywają tutaj największą rolę. Słowa, których etymologię badają zarówno profesor, jak i Oliver sprawiają tutaj największy problem. Chociaż między Elio a Oliverem rodzi się niezwykła więź nie tylko intelektualna, ale też do głębi fizyczna, nie potrafią tego wyrazić słowami. Długo więc ich uczucia są niewypowiedziane, a namiętność i pasję można zobaczyć wyłącznie dzięki małym gestom. Do końca nie wiemy, czy bohaterowie filmu zdecydują się ze sobą być oraz czy ich uczucie ma szansę przerodzić się w coś więcej.
Reżyser syci nas bardzo pięknymi obrazami cudownego, gorącego lata we Włoszech, ale też pięknem męskiego ciała. Możemy podziwiać scenę, w której profesor analizuje posąg Hammera, zwracający uwagę swoją męskością i siłą. Skupiamy się nad pieknem męskiego ciała nie ten jeden raz.
Od samego początku filmu można poczuć atmosferę romansu i namiętności, potęguję ją lato, piękna przyroda i sztuka, które działają na zmysły. Widz staje się świadkiem wspaniałego, letniego romansu, ale dobrze wie, że już za moment trzeba się będzie rozstać z tym obrazkiem. Mając świadomość, że lato za chwilę się skończy, obaj mężczyźni cieszą się każdą chwilą, którą spędzają razem. A my możemy te chwile spędzić razem z nimi.
Chociaż Elio i Oliver zdają sobie sprawę, że za chwilę ich rozmans się zakończy, wiedzą też, że spotkało ich coś wyjątkowego i nigdy tego nie zapomną. Zauroczenie, romans, namiętność, tak trudno to wyrazić, ale czy trzeba?
Na docenienie zasługuje wspaniały soundtrack, który składa się zarówno z utworów muzyki klasycznej, jak i tych skomponowanych przez amerykańskiego multiinstrumentalistę Sufjana Stevensa (napawdę jest to bomba!).
Autor recenzji: Maria Dubis
Tytuł: „Tamte dni, tamte noce”/ „Call me by your name”
Reżyser: Luca Guadagnino
Data premiery: 26.01.2018 r.
Film obejrzany dzięki uprzejmości: Kino pod Baranami
Ocena: 9/10