Na książki Janusza zawsze czekam z tęsknotą i niecierpliwością. Dlaczego? Bo jak mało który facet potrafi pisać o kobiecie nie przez pryzmat piersi i rodzenia dzieci, ale przez pryzmat nadistoty, która w cudowny sposób pojawia się na tej ziemi i rozsiewa spokój… Ok, przesadzam, fakt 🙂 ale książki Wiśniewskiego są częścią mojego życia i każda przeczytana strona wprowadza mnie w błogostan, w którym mogę trwać wiecznie. O czym Janusz opowiada w swej najnowszej „produkcji”?
„Nie boi się pisać o sprawach skomplikowanych – są tu i tematy naukowe związane z ewolucją człowieka, wyjście życia z oceanów na ląd, prehistoryczni rodzice, samolubne geny i potężne hormony, agresywny testosteron i boska oksytocyna, które od milionów lat zdają się kierować naszymi poczynaniami. Z drugiej strony, i w tym tkwi jego największa pisarska siła, Wiśniewski swoje zainteresowania naukowe potrafi połączyć z refleksją na temat kondycji ludzi współczesnych, zagubionych w wielkich miastach i często uwikłanych w skomplikowane relacje.”
Nie umiem powiedzieć, które z jego opowiadań najbardziej zapada w pamięć, które przeraża albo przy której stronie mam ochotę zamknąć książkę i po prostu obrazić się na autora. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak bardzo trzeba mieć wygimnastykowany mózg, by w tak prozaicznych, ale i pięknych słowach opisywać ewolucję człowieka i jednocześnie, słuchając opowieści kata, który przez 17 lat odbierał ludziom ostatni oddech, móc to rozumieć i opowiadać o tym,jak dzielnie teraz walczy na rzecz zniesienia kary śmierci. Wiśniewski udowadnia po raz kolejny, że nie boi się trudnych tematów i pisze o in vitro w tekście „Projektowanie poczęcia” w sposób, w jaki stolarz opowiadałby o swoim produkcie, które właśnie wyszło spod jego ręki. Znowu w książce jest dużo kłamstwa, oszustów, niejednoznacznych odpowiedzi. Bohaterowie są tak różni jak pogoda na dwóch półkulach: członek rady nadzorczej ważnego banku, testerka wierności, żona pracoholika, kat. Każdy z nich pragnie wykonywać swoją pracę jak najlepiej, a przy tym potrafić zadowolić całe grono odbiorców wokół.
A czy można opowiedzieć historię orgazmu lub łatwo opisać jak powstaje silikonowa pierś? Czy można próbować tłumaczyć kogoś, kto wyjeżdża na wakacje z rodziną, ale wymykając się wysyłać potajemnie faxy do kochanki? Albo czy podbrzusze mężczyzn może opowiedzieć swoją własną historię?
Mimo mojej sympatii i uwielbienia tą książką Janusz mnie… lekko rozczarował. Czułam się właśnie jak na niedokończonej spowiedzi, jakbym słuchała rozmówcy, który bardzo lubi urywać w pół zdania i nie wracać do rozpoczętych wątków. Po niecałych 100 stronach czuć ogromny niedosyt, rozpoczynające się historie są o tyle interesujące, że ma się ochotę do nich wrócić i zagłębić, a jednak niektóre kończą się za szybko. Refleksyjnie i szybko skończyła się moja przygoda z najnowszą propozycją WL, ale nie oznacza to, że jej nie polecam. Przeczytajcie, choćby ze względu na sposób, w jaki autor zwraca uwagę na ważne aspekty psychospołeczne. To nie jest książka o wszystkim, to opowiastki o konkretnych uczuciach, emocjach, zawirowaniach, straconych szansach i nowym życiu. To pozycja dla tych, którzy boją się wypowiedzieć słowa: „Spowiadam się Bogu…”
Autor recenzji: Karolina Futyma
Tytuł: „Spowiedź niedokończona”
Autor: Janusz Leon Wiśniewski
Data premiery: 14.03.2018 r.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie