Filmowy stand-up Chrisa, który popija piwem swój wywód o śmierci i przemijaniu, wykrzykując oskarżenie wobec wszystkich, którzy żałobę oprawiają w klisze, a tuż po śmierci bliskich żyją, udając, że wszystko jest w porządku, wydaje się kulminacyjną sceną „Love after love”. Jakby twórca filmu sam formułował zarzut przeciwko swojemu dziełu. Nominowany w konkursie głównym Netia OFF Camera film Russella Harbaugha to właśnie historia o zwyczajnym życiu i oprawionej w klisze żałobie po ukochanym mężu i ojcu.
Są melancholijne spojrzenia w okno, milczące sceny, niedopowiedziane rozmowy, długie ujęcia. Smutnych oczu granej przez Andie MacDowell Suzanne nie udaje się przysłonić śmiechem podczas zaręczynowej kolacji u swojej przyszłej synowej, czy okrzykami z trybun na cześć drużyny koszykówki. Synowie mają do niej żal o to, że próbuje ułożyć sobie życie z innym mężczyzną, jednak to właśnie ona prezentuje się jako najsilniejsza postać „Love after love”, która w przeciwieństwie do swoich dzieci (z których jeden nie rozstaje się z butelką alkoholu, a drugi niszczy swój wieloletni związek i nowej narzeczonej nie potrafi dochować wierności) dzielnie walczy z życiem i na przekór wszystkiemu próbuje je w jakiś sposób poukładać.
Kamera nie daje o sobie znać, więc możemy poczuć się tak, jakbyśmy siedzieli z bohaterami filmu przy stole i razem z nimi słuchali głowy rodziny deklamującej sonet Szekspira. Jednocześnie, choć zdecydowanie nie mamy w „Love after love” do czynienia z przerostem formy nad treścią, piękne zdjęcia i gra światłem stwarzają wyjątkowo intymny nastrój, wzmocniony jeszcze smutnymi dźwiękami fortepianu i saksofonu, które stanowią muzyczną oprawę filmu.
Russell Harbaugh w przejmujący sposób opowiada o chorobie, żałobie i melancholii. Bohaterowie przepracowują ją w czasami niezrozumiały i budzący sprzeciw sposób, jednak jest wielkim walorem nieocenanie ich postępowania przez reżysera. „Love after love” to czuły film o tym, co trudne i bolesne. O miłości, której na każdym kroku towarzyszy śmierć, co podkreślają płomienie w końcowej sekwencji kremacji zwłok babci. Całość (m.in. przez takie jak wspomniane właśnie końcowe ujęcie) momentami niebezpiecznie balansuje na granicy pretensjonalności, jednak wydaje mi się, że nie zostaje ona przekroczona. Pijany monolog Chrisa wyłamuje się nieco z kliszowej poetyki filmu i dowodzi, że reżyser był świadomy tego, że o żałobie nie bardzo da się mówić inaczej niż poprzez schematy. Być może bez nich rzeczywistość byłaby zbyt bolesna, by ją w jakikolwiek sposób wyrazić.
7/10
Maja Skowron
Tytuł: „Love after love”
Reżyseria: Russell Harbaugh
Scenariusz: Russell Harbaugh, Eric Mendelsohn
Zdjęcia: Chris Teague
Muzyka: David Shire
Obsada: Andie MacDowell, Chris O’Dowd, James Adomian, Francesca Fairdany, Seth Barrish
Film nominowany jest w Konkursie Głównym Netia Off Camera „Wytyczanie drogi”