Kultura to coś wspaniałego, coś w czym od czasu do czasu możesz się zakochać. Najlepsze w tym wszystkim jest natomiast to, że nigdy nie wiesz kiedy to się wydarzy. Tak właśnie było w przypadku „Player One” Ernesta Cline’a.
Jest rok 2045, świat jest wyniszczony i przeludniony, dlatego o wiele więcej frajdy daje egzystowanie w rzeczywistości wirtualnej zwanej OASIS. Ucieka w nią każdy, kto tylko może sobie na to pozwolić. Nic więc dziwnego, że po tym, jak umiera twórca VR (Virtual Reality), James Halliday, rozpoczyna się mordercza walka o jego spuściznę i panowanie nad nią. Kto znajdzie ukryte w grze klucze i tak zwane Easter Eggi stanie się właścicielem OASIS i najbogatszym człowiekiem na świecie. Głównym bohaterem powieści jest Wade, jeden z jajogłowych, czyli osób, które poświęcają swój czas by znaleźć wspomniane wcześniej jajo. Tacy jak on, podobnie jak Halliday, uwielbiają kulturę lat 70. i 80, której pełny jest ten świat. Wade żyje zdecydowanie w świecie wirtualnym, tu ma swojego najlepszego przyjaciela, tu zakochuje się w dziewczynie. Realny świat wcale go nie interesuje i ogranicza się do takich czynności jak sen czy jedzenie. To nie dziwi tak bardzo, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w OASIS każdy może być kim chce, dowolnie odrywając się od szarej codzienności.
Książka wciąga, fabuła jest ciekawa, a zwroty akcji nie pozwalają nam się nudzić. Naszkicowani bohaterowie to zwyczajni nastolatkowie marzący o lepszym życiu. Dodatkowy smaczek stanowi obecność wielu popkulturowych odniesień. Będzie to miało szczególne znaczenie dla osób, które jeszcze pamiętają tamte lata. Dla młodszych czytelników, może być natomiast niczym przeniesienie do innego świata. To jednak nie wszystko, z jednej strony „Player One” uznać możemy za science fiction, nie zabrakło jednak i baśniowego elementu walki dobra ze złem. W tym przypadku zło reprezentują szóstki, czyli gracze korporacyjni, których wynajęła firma informatyczna, po to by zyskać władzę nad wirtualną rzeczywistością i dowolnie ją kształtować. Wszystko to sprawia, że trudno oderwać się od tej pozycji.
O książce „Player One” słyszałam kilka lat temu, potrzeba było jednak jej ekranizacji, abym w końcu po nią sięgnęła. Mogłabym powiedzieć, że zwlekałam zbyt długo, a jednak, biorąc pod uwagę fakt, jak wielką frajdę mi przyniosła, powiem – dobrze, że w końcu mi się to udało. Jeśli jesteście miłośnikami popkultury, postapokalipsy i fantastyki lub szukacie czegoś co umili Wam letnie wieczory – nie wahajcie się!
Autor recenzji: Monika Matura
Tytuł: Player One
Autor: Ernest Cline
Tłumaczenie: Dariusz Ćwiklak
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 4 kwietnia 2018 roku (pierwsze wydanie pochodzi z 2012 roku)