Katarzyna Enerlich w swojej książce podejmuje bardzo ciekawy i bliski mojemu sercu temat naturalnych kosmetyków, jednak niestety forma, w jakiej został on przedstawiony, raczej nie zadowoli czytelników szukających rzetelnych, sprawdzonych i konkretnych informacji.
Autorka mieszka na mazurskiej wsi i ze swojego ogrodu, łąk i pól czerpie inspiracje i składniki do naturalnych kosmetyków, które wykonuje sama. Książka jest wypełniona przepisami, które są jej największą zaletą i myślę, że można wśród nich znaleźć coś dla siebie, jednak w większości przypadków sprawdzą się one raczej wśród właścicieli własnych ogrodów. Mieszkańcy miast, nie mający na co dzień dostępu do łąk pełnych ziół, będą musieli się ograniczyć do przepisów ze składników, które mamy w naszych kuchniach, ale takie też w książce się znajdują.
Katarzyna Enerlich podchodzi jednak do tematu dosyć ekstremalnie i skrajnie, nie pozostawiając miejsca na inny punkt widzenia, co prowadzi do wielu absurdów i wręcz nierzetelnych informacji. Autorka sugeruje, żeby całkowicie porzucić wszystkie kosmetyki dostępne w sklepach i robić wszystko samemu. Zgadzam się z tym, że wiele kosmetyków dostępnych w drogeriach nie ma najlepszych składów, ale po pierwsze mamy obecnie bardzo bogaty rynek naturalnych kosmetyków z dobrymi składami, a po drugie nawet kosmetyki „nienaturalne” mają składy, które zostały dopuszczone do użytku i uznane za bezpieczne, pomimo tego, że naturalne nie są.
W książce znajdziemy twierdzenie, że gotowa oliwka ze sklepu ma chemiczne dodatki i oczywiście swoją musimy wykonać sami. Jest to jedno z wielu uogólnień i niedokładnych informacji, ponieważ z łatwością można kupić oliwkę bez chemicznych dodatków. Kolejnym uderzającym i nieprawdziwym twierdzeniem jest to, że wszystkie szampony i odżywki zawierają niezdrową chemię. Jest to po prostu błędna wiadomość, niepotwierdzona żadnym źródłem. Ostatnim przykładem, który podam, ale niestety wcale nie ostatnim w książce, jest informacja o substancji czyszczącej często dodawanej do kosmetyków- SLS. Możemy wybrać, że jest to substancja za mocna dla nas, nienaturalna i nie chcemy jej używać, u niektórych może spowodować alergię, jak wszystko. Jednak podana przez autorkę informacja, że SLS jest „bardzo niezdrowy, niszczy skórę i powoduje liczne choroby”, nie poparta żadnym źródłem, jest zwykłym ogólnikowym hasłem i wprowadzaniem czytelnika w błąd.
Mogę polecić tę książkę osobom, które mają czas i warunki na wypróbowanie przepisów w niej zawartych, jednak jednocześnie polecam podejście do niej z dystansem i samodzielne kontrolowanie przekazywanych nam informacji. Zgadzam się z niektórymi ideami autorki, jednak zawsze będę się skłaniać ku jak największemu obiektywizmowi, rzetelności i zdrowemu rozsądkowi, bo przesada w żadną stronę nigdy nie jest dobra.
Autor recenzji: Justyna Grzybczak
Tytuł: „Piękno z pól i łąk”
Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 9.05.2018