John Ronald Reuel Tolkien to jeden z najbardziej znanych pisarzy na świecie. Dome Karukoski podejmuje próbę opowiedzenia o jego młodości, wyraźnie doszukując się w niej źródła inspiracji dla najbardziej znanych dzieł autora. „Tolkien” to film o uzdolnionym językowo młodzieńcu, mierzącym się z utratą bliskich i wojną, ale też doświadczającym wielkiej przyjaźni i miłości.
Dzieło Karukoskiego z pewnością pozwala dowiedzieć się wiele o Tolkienie tym, którzy nie znali jego historii. Opowieść przeplata ze sobą wątki pobytu na wojnie i wcześniejszych doświadczeń. Młody John (Nicholas Hoult), próbujący odnaleźć przyjaciela na polu bitwy, wspomina dzieciństwo i czasy nastoletnie. Przywołuje obrazy utraty rodziców i lat spędzonych na pensji, w czasie których poznaje swoją przyszłą żonę – Edith (Lily Collins). Wtedy też zaprzyjaźnia się z czterema rówieśnikami, uczęszczającymi do tej samej szkoły – Robertem (Patrick Gibson), Christopherem (Tom Glynn-Carney) i Geoffreyem (Anthony Boyle). Więź między nimi staje się tak silna, że trwa przez studia aż do wybuchu wojny.
Kim tak naprawdę był twórca „Hobbita” i „Władcy Pierścieni”? Jakie było jego życie? Choć teoretycznie film odpowiada na te pytania, wydaje się, jakby czegoś w nim brakowało. Wielki nacisk zostaje położony na relacje między Tolkienem a jego przyjaciółmi i Edith, a stosunkowo niewiele scen odnosi się do jego rodziny czy znaczenia wiary w jego życiu, która podobno była dla niego bardzo ważna. Czasy szkolne są potraktowane dość pobieżnie i choć często zostaje wspomniany geniusz młodego Johna, trudno powiedzieć, czy rzeczywiście zostaje on pokazany. Zaskakujące jest też bardzo bezpośrednie nawiązywanie do przyszłej twórczości Tolkiena poprzez wizje na jawie – na przykład na polu bitwy, kiedy we mgle majaczą kontury smoka ziejącego ogniem. Choć doświadczenia wojny z pewnością miały wpływ na autora „Władcy Pierścieni”, sam odżegnywał się od interpretowania jego twórczości z tej perspektywy.
Abstrahując od specyficznego podejścia do tematu, film „Tolkien” jest bardzo przyjemnym dziełem. Po części za sprawą dobrych ról aktorskich – Nicholas Hoult i Lily Collins całkiem przekonywująco wcielają się w Johna i Edith, Anthony Boyle świetnie oddaje wrażliwe usposobienie młodego poety, Geoffreya Smitha, a Derek Jacobi ekscentryzm miłośnika języków, profesora Wrighta. Malowniczym zdjęciom Lasse Franka Johannessena towarzyszy efemeryczna muzyka Thomasa Newmana. Początek filmu może być nieco przytłaczający – wiele wątków zostaje wprowadzonych pośpiesznie. W połączeniu z chronologiczną chaotycznością sprawia to, że widz łatwo może się zagubić w meandrach historii dzieciństwa przyszłego pisarza. Są też one dość szybko ucięte, co nie pozwala im porządnie wybrzmieć. Z drugiej strony, wiąże to się z ograniczeniem czasowym, które siłą rzeczy narzuca biograficznej historii utrwalenie jej w formie filmu.
„Tolkien”, nawet jeśli robi to dość wybiórczo, pokazuje drogę, jaką przeszedł John Ronald Reuel Tolkien, żeby stać się człowiekiem, który zmienił oblicze literackiej fantastyki. Jest to też po prostu całkiem ciekawa opowieść o osieroconym chłopcu, który na nowo buduje swoje życie, odnajdując przy tym miłość i przyjaźń oraz mierząc się z trudami codzienności i czasów, w których przyszło mu żyć. Choć Dome Karukoski nie stworzył w tym wypadku wyjątkowego dzieła, udało mu się nakręcić całkiem niezły film.
Autor recenzji: Agata Grzybek
Tytuł: Tolkien
Scenariusz: David Gleeson, Stephen Beresford
Reżyseria: Dome Karukoski
Data premiery: 17 maja 2019 (Polska), 3 maja 2019 (świat)
Obejrzane dzięki uprzejmości Kina Kijów
Źródło zdjęcia: https://media.multikino.pl/uploads/images/films/tolkien-6_5124d726c8.jpg
Ocena: 6/10