Jakie konsekwencje mogą za sobą nieść niezaspokojone żądze? Czy wydarzenia, które nie powinny się zdarzyć nigdy nie mają miejsca? Czy w życiu zawsze wygrywa sprawiedliwość?
„Królowa Kier” to duński dramat wyreżyserowany przez May El-Toukhy.
W filmie przedstawione jest życie pozornie zwykłej rodziny. Anne jest prawniczką, której praca skupia się na pomocy nieletnim ofiarom molestowania seksualnego. Razem z mężem (Peter) wychowują córki bliźniaczki, którym wieczorami czytają Alicję z Krainy Czarów. Żyją na poziomie, mają wysoki status społeczny, na pierwszy rzut oka niczego im nie brakuje. Jednak pewnego dnia w ich domu zjawia się Gustaw, zbuntowany syn z pierwszego małżeństwa męża. Przez większość czasu Peter nie utrzymywał z nim szczególnie kontaktu. Jak można się domyślić, to wydarzenie sprawia, że poukładane życie rodziny zaczyna się walić. Jak domek z kart.
Z początku Gustaw nie do końca odnajduje się w nowym otoczeniu. Nie potrafi dogadać się z ojcem, sprawia problemy. W Anne natomiast rodzą się ukryte pragnienia. W związku brakuje jej pożądania, namiętności, więc próbuje odnaleźć niezaspokojone żądze. Między nią, a nastoletnim chłopakiem nawiązuje się zakazana relacja. Jak mówi bohaterka: „To co się wydarza i to, co nigdy nie powinno, to czasem to samo.”
Film, jak na skandynawskie kino przystało, zawiera w sobie dużo chłodu i surowości. Tak też przedstawiona jest relacja pomiędzy bohaterami. Nie ma tu zbyt wiele namiętności, są za to bardzo realistyczne sceny seksu, którego inicjatorką jest Anne. Gustaw z początku jest zaskoczony sytuacją, co szczególnie widoczne jest w scenie, kiedy kobieta pierwszy raz go całuje. Z biegiem czasu pojawia się w nim jednak coś na kształt pożądania i fascynacji kobietą. A może była to bardziej fascynacja zrodzona z niestosownej relacji?
W centrum wydarzeń stoi Anne. To ona jest tutaj inicjatorką, manipulatorką. Gustaw staje się w jej rękach ofiarą. Gdy romans staje się dla niej niewygodny, mogący zaszkodzić jej pozycji, bezwzględnie odrzuca chłopaka na bok, dążąc do zatajenia prawdy, nie zważając na nic innego. Gdy romans wychodzi na jaw wszystkiego się wypiera i wygrywa to starcie (czy na pewno?).
Dramat ukazuje nam hipokryzję bohaterki oraz podwójne standardy. Prawniczka, zajmująca się nieletnimi ofiarami molestowania sama staje w pozycji sprawcy. Dąży do zatajenia sprawy i wykorzystuje do tego swoją pozycję społeczną, wiek i uznanie wśród ludzi. Widzimy, że w świecie, który ich otaczał nie było miejsca na sprawiedliwość. Mimo, że jako prawniczka sama dążyła do tej sprawiedliwości dla osób, którym pomagała.
Aktorka (Trine Dyrholm), grająca główną bohaterkę wypadła w tej roli nad wyraz przekonująco. Z kobiety wypływa tutaj wyrachowanie, bezwzględność. Zdołała obudzić we mnie pogardę do bohaterki.
W swojej roli dobrze też wypadł Gustav Lindh grający nastolatka. Gołym okiem widać targające nim emocje. Najpierw – zaskoczenie sytuacją, potem drobne gesty czułości, fascynację. Również po tym, jak został wykorzystany, nie boi się pokazać emocji – furii, niezrozumienia, a na końcu bezsilności.
El Toukhy w swoim dramacie odwraca schematy, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Mamy tutaj dojrzałą kobietę, manipulującą młodym chłopakiem, a nie odwrotnie. W połączeniu z przekonywującym aktorstwem, surowym, skandynawskim klimatem i realistycznymi scenami daje to mocny efekt. Warto osobiście zmierzyć się z „Królową Kier”.
Autor recenzji: Olga Winiczuk
Tytuł: Królowa Kier
Scenariusz: Maren Louise Käehne, May El-Toukhy
Data premiery: 7 czerwca 2019 (Polska) 26 stycznia 2019 (świat)
Reżyseria: May El-Toukhy
Obejrzane dzięki uprzejmości: Kina Kijów Centrum