Czym jest pamięć? Czy jesteśmy w stanie tak naprawdę zapamiętać człowieka? Życie w Matrixie czy powrót do niemożliwej do przeżycia rzeczywistości chociażby po to, by dotknąć prawdziwej wolności – śmierci… Pytania bez odpowiedzi wykrzyczane ze sceny, w akompaniamencie uderzającego o stół młotka – adaptacja powieści Marka Hłaski pod tytułem Sowa córka piekarza w Teatrze Odwróconym, zaprasza na przejażdżkę po zakamarkach ludzkiej Psyche…
Piątek wieczorem. Czas na odpoczynek i podsumowanie tygodnia. Żona zaproponowała teatr – dramat psychologiczny na podstawie powieści Hłaski – brzmiało zdecydowanie jak dobry pomysł na zwieńczenie tygodnia. W teatrze tłumy – każde miejsce zajęte. Na scenie koło drewnianego stołu siedzi aktor i rozmawia przez telefon – już z tej szczątkowej wymiany zdań z interlokutorem po drugiej stronie słuchawki wiemy, że coś jest nie tak z jego zdrowiem, jednak ciężko wywnioskować, co się dzieje, czy jest szansa na leczenie, czy też wyrok już zapadł. Całej scenie przygląda się Kobieta. Krótka wymiana zdań i bohaterowie wspólnie udają się w podróż… jednak nie o geograficzną zmianę położenia chodzi… bohaterowie rozpoczynają dziką jazdę po krawędzi sensu istnienia i celu dalszej egzystencji…
Przypuszczam. że każda osoba, która kojarzy twórczość Hłaski wie doskonale o czym będzie sztuka, jednak zalecam i tak każdemu przed obejrzeniem spektaklu zapoznać się z krótkim opisem fabuły, który znajduje się wzapowiedzi przedstawienia, bo występują w nim pewne modyfikacje względem oryginału, które mają moim zdaniem znaczenie na odbiór treści sztuki. Dla osób które nie znają powieści na której bazuje scenariusz znajdą w tym krótkim opisie informacje moim zdaniem niezbędne, aby nadążyć za tempem wydarzeń oraz nagłymi skrajnymi emocjami bohaterów.
Sztuka jest w czystej postaci chaosem. Sceny są oderwane od czasu i przestrzeni, uderzają w widza niczym tajfun, wywołując w nim konfuzję i budząc niepokój. Nie ma tutaj dobra czy zła… są ludzie nadzy, piękni, a zarazem przegnili od środka, zniszczeni otaczającą ich rzeczywistością i przede wszystkim nie mogący wykonać żadnego ruchu – brak decyzyjności i wahanie przed jakimkolwiek działaniem pogłębiają się ze sceny na scenę i nakręcają spirale psychodelii oraz nienawiść do samego siebie i otoczenia.
Sztuka opowiada o stracie ukochanego, o żałobie, która nie potrafi wyjść poza fazę zaprzeczenia, o kurczowym chwytaniu się tego, co było i odrzucaniu teraźniejszości. Główny bohater przywdziewa maskę, która jest wygodna, ale powoli go wyniszcza, i zamiast pomóc – cynicznie nakręca chorą relację. Co prawda ma on przebłyski, w których pragnie uwolnić od przeszłości swą kochankę, jednak są ona na tyle późno wyartykułowane, że nie mogą zmienić drogi, na której oboje się znaleźli.
Sztuka mówi o wojnie, o śmierci, która w przypadku pilota myśliwca czy bombowca jest tylko statystyką – “to wszystko wygląda jak taniec płonących starych szmat na wietrze, a tam przecież giną ludzie”. Okrucieństwo ludzi wobec ludzi nie zna granic – więc czemu tak usilnie próbujemy zaprzeczyć swej zwierzęcej, egoistycznej naturze – żeby udawać, że możemy funkcjonować w społeczeństwie? Czy po prostu gramy w tę grę empatii, która jest nam narzucana od najmłodszych lat – przywdziewamy kolejną wyblakłą maskę, kiwając ze zgrozą głową i wysłuchując strasznych historii o śmierci i zniszczeniu. Przy okazji w całości traktujemy tę Personę jako coś, co imituje prawdziwe egoistyczne Ja na potrzeby społeczeństwa.
Polecam samemu się przekonać na ile forma sztuki, jej realizacja oraz przede wszystkim gra głównych bohaterów (którzy na marginesie moim skromnym zdaniem świetnie zaprezentowali swoje rolę) przemówi do Was i pozwoli Wam na chwilę refleksji nad tym, jak ciężko przerwać jest rolę, w którą sami siebie wbijamy, przywdziewając „głupi kostium człowieka”.
Teatr: Teatr Odwrócony
Tytuł: Sowa, córka piekarza
Reżyseria: Szymon Budzyk
Asystent reżysera: Aleksandra Powęzka
Scenografia: Szymon Budzyk
Obsada: Magdalena Woleńska, Szymon Budzyk
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości: Teatr Odwrócony
Za bilety dziękujemy Teatrowi Odwróconemu.