Tomáš Svoboda – specjalista od czeskiego humoru na deskach polskich teatrów. W jego sztukach znajdziemy wszystko to, co w czeskiej komedii lubimy najbardziej – ironiczne żarty, celne puenty i rozbrajający humor. I takie są „Sarenki”, które miałam okazję ostatnio zobaczyć.
Ze sceny biją żywe, przyciągające wzrok kolory. Zanim widz wygodnie usiądzie, już ma dobry humor, a na jego twarzy rozkwita uśmiech. W powietrzu czuć dobre fluidy. Na drugim planie widać dwójkę aktorów siedzących przy stole i pilnie pracujących. Pod ścianą stoi spoglądająca znad okularów i zalotnie uśmiechająca się Zdenka (Patrycja Durka). Bystrzejszy obserwator dostrzeże w tle postać młodej kobiety (Maja Pankiewicz), która jak kameleon, dzięki przyodzianym szatom, zlała się z tłem.
Sztuka zaczyna się niestandardowo, gdyż z głośników rozbrzmiewa powitalny komunikat w języku czeskim, a jak wiadomo dla Polaków język ten brzmi zabawnie.
Reżyser w swej sztuce zaprasza nas na spotkanie z czwórką życiowych nieudaczników, którzy nie potrafią się odnaleźć w realiach życia. Ich historie wywołują salwy śmiechu wśród publiczności. Komizmu dodaje fakt, że każda z postaci swym ubiorem, mniej lub bardziej nawiązywała do jarmarcznej kolorystyki sceny.
Jako pierwszy na deskach pojawia się Piotr Zygmunt (Paweł Kumięga) – niespełniony dyrygent ostrawskiej operetki z wielkimi aspiracjami zawodowymi i kochanką – Zdenką u boku. Marzenia jego jednak szybko pękły niczym bańki mydlane na wietrze. Lekarze ratując mu życie po wypadku samochodowym, wszczepili mu plastikowe implanty powiek. Mają one niestety jedną zasadniczą wadę, przy każdym mrugnięciu strasznie głośno klapią, uniemożliwiając Piotrowi nie tylko wykonywanie zawodu, ale również normalne funkcjonowanie.
Następnie na scenie pojawia się zgięty w pół mykolog Patryk Walek (Tadeusz Łomnicki), który jako dziecko urósł w ciągu jednej nocy kilkadziesiąt centymetrów i w konsekwencji tego, cierpi na lęk wysokości, któremu towarzyszą zawroty głowy prowadzące do omdleń. Jedynym rozwiązaniem jest chodzenie prawie w kucki. A wszystko to wydarzyło się za sprawą aluminiowego widelca, który został przez Patryka skonsumowany przy okazji zakładu z kolegą.
Kolejnym nieudacznikiem jest samotny, nieśmiały, aczkolwiek nieco złośliwy urzędnik skarbowy Karol Janysz (Piotr Franasowicz), którego głównym celem jest znalezienie sobie żony. Jego doświadczenia z kobietami są niewielkie, a każda nowa i stresująca dla niego sytuacja wywołuje u niego wybuch niepohamowanego płaczu.
Ostatnim bohaterem, którego poznajemy jest bezrobotny wynalazca Alek (Ryszard Starosta), który w swym dorobku ma odkrycie m.in. piętrowego lodowiska. Obecnie jest na etapie badań wdrożeniowych rzutu karnego w boksie. Królikami doświadczalnymi w tych testach jest on sam i jego matka.
Los tak pokierował ich życiem, że pewnego dnia wszyscy czterej spotykają się przypadkowo w windzie jednego z osiedlowych bloków. I tak od słowa do słowa, lądują w mieszkaniu Patryka mykologa, by poużalać się nad sobą zajadając zupę grzybową. Ich opowieści przerywa pojawienie się czterech seksownie odzianych sarenek (Patrycja Durska, Maja Pankiewicz, Karolina Stefańska, Martyna Krzysztofik), które zamiast fryzur posiadają sarnie głowy. Przybyły one ze świata bajek, by móc spełnić po jednym życzeniu każdego z bohaterów. Tylko czy Ci biedni nieudacznicy potrafią wykorzystać tę okazję i wiedzą o co poprosić?
Mimo, że scena teatru nie jest duża, scenografia jest w zupełności wystarczająca, aby oddać klimat przedstawienia. W scenie obrazującej jazdę autostradą, pojawia się nawet fiat 126p, zwany popularnie maluchem.
Sukces tej sztuki bez wątpienia wynika ze świetnego doboru aktorów do ról. Kto inny jak nie Paweł Kumięga, mógłby tak mistrzowsko wczuć się w rolę dyrygenta, profesjonalnie gestykulującego podczas dyrygowania wyimaginowaną orkiestrą. Czy można sobie wyobrazić kogoś innego niż Piotr Franasowicz, który z niebywałym zapałem przegląda pity w poszukiwaniu kolejnej „ofiary”. Która aktorka zagrałaby lepiej od Patrycji Durskiej frywolną kochankę Piotra, pozbywającą się z wdziękiem kolejnej pary majteczek?
Nie można zapomnieć o muzyce, której nie brakowało podczas tego spektaklu. Odtwarzane melodie są znane i lubiane przez każdego. Momentami publiczność śpiewała razem z aktorami.
Fani czeskiego humoru znajdą w „Sarenkach” wszystko, co lubią. Spektakl ten jest gwarancją 1,5 godzinnego niewymuszonego śmiechu i rozrywki na wysokim poziomie. Gorąco polecam.
A tak na marginesie – czy Ty drogi Czytelniku, wiesz o co poprosiłbyś swoją Sarenkę?
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Teatr: Teatr Ludowy – Scena Pod Ratuszem
Tytuł: Sarenki
Reżyseria, scenografia i opracowanie muzyczne: Tomáš Svoboda
Asystent reżysera: Patrycja Durska
Tłumaczenie: Katarzyna Wrzosek
Inspicjent/ sufler: Manuela Nowicka
Obsada: Paweł Kumięga, Tadeusz Łomnicki, Piotr Franasowicz, Ryszard Starosta, Patrycja Durska, Maja Pankiewicz, Karolina Stefańska, Martyna Krzysztofik
Premiera: 18 października 2013
Zdjęcia: Teatr Ludowy