W tym trudnym czasie, kiedy to praktycznie z dnia na dzień przyszło nam zapewniać swoim dzieciom niemal 24-godzinną rozrywkę w czterech ścianach własnego domu, osobiście wydaje mi się, że nie mogłabym polecić Wam niczego lepszego od genialnej serii interaktywnych, przezabawnych książek pt. „Turlututu”.
Tutaj, zwrot „wspólna zabawa z bohaterami książki” nabierze naprawdę nowego wymiaru! „Turlututu” to nareszcie przemawiający do mojego poczucia humoru, magiczny, przezabawny świat dziecięcej wyobraźni, w którym odnajdziemy bajkę, zabawę i angażujące bezpośrednimi zwrotami do małych adresatów, zadania do wykonania.
Turlututu to charakterystyczny, prosty ludzik z wielkim okiem zamiast głowy i złotą koroną. Już od pierwszych stron lektury poczujemy do niego niesamowitą sympatię, wyczujemy jego miłość do przygody i strojenia sobie żartów… z nas!
W odcinku pt „Turlututu i przepraszam za pardą” nasz tytułowy bohater chce opowiedzieć dzieciom bajkę o księżniczce. Niestety Czytacz (czyli dokładnie Ty!) cały czas mu przeszkadza – a to myli nazwy zwierząt, tworzy dziwaczne słowa, by znów pokazać dziecku, że tak naprawdę to w ogóle nie potrafi poprawnie czytać!
Czytając książkę naprawdę dajesz się wkręcić w przygotowane dla Ciebie pułapki, a Twoje dziecko pęka z radości słuchając tego, jak czytasz i jak ciągle się mylisz. Turlututu chcąc jednak opowiedzieć bajkę o księżniczce poprawnie i do końca postanawia wraz z Twoim dzieckiem zdjąć z Ciebie zaklęcie… Oj, będzie się działo!
Dziecko i dorosły bardzo łatwo wkręcą się we wspólne czytanie, trenując przy okazji swoją spostrzegawczość, naukę alfabetu, opowiadania bajek i czarowanie 😉
W kolejnej poznanej przez nas części „Turlututu. W krainie Ogra”, bohater zaprasza małych czytelników do zwiedzenia tytułowej, tajemniczej krainy. Jak to w każdej opowieści Herve Tullet’a nic nie jest jednak proste i oczywiste. Aby dziecko mogło się dostać do rzeczowej krainy, musi najpierw pokonać liczne labirynty, odpowiedzieć na zadane mu wprost zagadki, zapamiętać i podać tajne hasło. Lektura tej opowieści to prawdziwa zachęta dla najmłodszych do zabawy z książką, do jej doświadczania różnymi zmysłami, dotykania stron, przekręcania książki do góry nogami… do pełnego chłonięcia, które z czasem rozbudzi w nim prawdziwą miłość do czytania.
„Turlututu. Magiczne przygody” to już nasza ostatnia wspólna zabawa z Turlututu (imię wymyślone jako trudne, logopedyczne ćwiczenie dla najmłodszych), w której bawimy się z naszym stworkiem na jego planecie, wskakując niemalże w całości do jego książki! Tu praktycznie na każdej stronie „coś” się dzieje, coś co zainteresuje dziecko – przed nim bowiem wiele ciekawych zadań, które wykonuje z chęcią, bo autor znów zwraca się do niego wprost!
Czarowanie, znikanie, zmniejszanie się, podróże w czasie i przestrzeni to fascynująca przygoda, która może się spełnić jedynie przy zaangażowaniu dziecka, ale i rodzica. Rodzic nie jest tu tylko biernym słuchaczem, ale wciągniętym w niezłą zabawę odgrywaczem pewnej roli (spokojnie, to przychodzi zupełnie naturalnie). Wspólne klaskanie, dmuchanie, naciskanie, przewracanie książką, aktywnie wciąga najmłodszych do świata książek, pobudza wyobraźnię i rozbudza w nim apetyt na czytanie. Gdy dodać do tego naprawdę kupę śmiechu, które wywołuje w nas czytanie Tullet’a, powstaje naprawdę petarda!
Z całego serca polecam!
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Babaryba za możliwość zrecenzowania książek.