Choć od Jego debiutu minęły niecałe 2 lata – Jędrzej Pasierski już na dobre zadomowił się w grupie najlepszych polskich twórców kryminalnych. Za kreację postaci komisarz Niny Warwiłow został laureatem II wyróżnienia w konkursie Czarny Kapelusz 2019 organizowanym przez Poznański Festiwal Kryminału „Granda”. Zachwyt czytelników i recenzentów potwierdza, że każdą kolejną książką Jędrzej Pasierski rozwija swój warsztat.
Zapraszam na rozmowę z autorem, który zgodził się odpowiedzieć na kilka moich pytań…
Minęły już 3 tygodnie od premiery Twojej ostatniej książki – „Czerwony świt”. Jaki to jest czas dla pisarza? Nerwowo szukasz w Internecie pierwszych recenzji/opinii? Sprawdzasz statystyki sprzedaży? Czy może wręcz przeciwnie – pozostawiasz rzeczy same sobie, odcinasz się od tego wszystkiego?
W tym przypadku nad wszystkim wisi cień pandemii. Oczywiście czytam recenzje – natomiast na szczęście nie mam dostępu do danych sprzedaży, tę wiedzę uzyskuję co pół roku i wystarczy. A po premierze autor w roku 2020 ma jeszcze inne sprawy, choćby kontakt z czytelnikami za pośrednictwem mediów społecznościowych (śmiech). Więc nie odcinam się zupełnie, ale zbieram już energię do pracy nad kolejną książką.
„Czerwony świt” – to trzecia część serii z komisarz Niną Warwiłow. Czy Nina jest kobietą, za którą Jędrzej Pasierski odwróciłby się na ulicy, gdyby szła z przeciwka? Czy chciałby ją poznać?
Dobre pytanie i odpowiem tak: Nina jest atrakcyjna, ale to jej osobowość sprawia, że zwraca się na nią uwagę. Natomiast odnośnie poznania jej: to tak jakby poznać samego siebie, a raczej drugiego siebie. A na takie pytanie, każdy musi sobie uczciwie odpowiedzieć (śmiech).
Gdyby seria z komisarz Warwiłow doczekała się ekranizacji i mógłbyś wskazać aktorkę, która ma zagrać główną bohaterkę – kto to by był?
Niestety nie znam aktorki, którą bym idealnie widział w tej roli. Z drugiej strony, gdybym musiał wskazać, pewnie byłoby to połączenie Selmy Blair, Juliette Lewis i Agaty Kuleszy. Oczywiście z marginesem błędu, bo Nina jest dziełem mojej wyobraźni…
W jednym z wywiadów wspomniałeś, że pisałeś „Czerwony świt” 3 – krotnie. Czy za każdym razem mordercą była ta sama osoba?
Zgadza się. I nie. Czyli, że mordercą był ktoś inny (śmiech). Myślę, że pójdę z tym sekretem do grobu. Skoro odrzuciłem te wersje, to znaczy, że uznałem, że są słabsze i wolałbym ich nie ujawniać. To są takie pisarsko – redakcyjne tajemnice, choć może dla kogoś byłoby interesujące przeczytanie wszystkich wersji rozwiązania…
Bohaterami książki jest grupa przyjaciół z pokolenia Y (Twojego pokolenia). Ile w tej książce jest informacji o Tobie? Czy album Lost in Space Aimee Mann jest jednym z Twoich ulubionych? Czy jadasz na śniadanie szakszukę? Czy robisz zakupy na Aliexpress?
Zdarza mi się jeść szakszukę – kiedy, jak moi bohaterowie, korzystam ze śniadaniowych ofert promocyjnych (śmiech). W Warszawie, w dni robocze, jest ich sporo. W ogóle lubię przesiadywać w kawiarniach i połowę moich książek w nich napisałem. Jeśli chodzi Aimee Mann bardzo lubię – ale nie fanatycznie, a na AliExpress nie kupiłem nawet sznurówki (śmiech). Czyli innymi słowy, to, co pytasz, to kreacja, ale jak to z kreacją bywa, miksuję w niej jakieś fakty.
Czy Teatr jest Ci bliski? Czy widziałeś wspomnianą na stronach „Czerwonego świtu” „Kolację dla głupca”?
To byłoby kłamstwo. Lubię teatr, ale chodzę do niego dość rzadko. I przyznam, że nie widziałem na żywo tej sztuki. Więc można powiedzieć, zabawiłem się tutaj w Karola Maya, choć w zasadzie to przedstawienie jest w książce tylko wspomniane.
– „…To Pani nie wie, dlaczego w teatrze pokazują goliznę? – zapytał
– Nie.
– Aha. Bo nikt by tam nie chodził”
Czy to stwierdzenie, to Twoje prywatne zdanie na temat golizny w teatrze? Jeśli nie Twoje, to co Ty o tym sądzisz?
Absolutnie nie! (śmiech). To mówi mój bohater, który ma określony sposób myślenia i mówienia. Myślę, że nawet on mówi to ironicznie. W każdym razie, sam nigdy bym się nie posunął do takiego twierdzenia.
W „Czerwonym świcie” dużo uwagi poświęcasz Warszawie – dzięki czemu czytelnik ma okazję zapoznać się zarówno z jej urokami, jak i ciemnymi stronami. Jakie osobiście poleciłbyś miejsca godne zobaczenia /odwiedzenia w Warszawie, w szczególności na Pradze Północ?
Jagiellońska lub Ząbkowska są bardzo interesujące, ale najbardziej lubię część dzielnicy położoną za Dworcem Wileńskim, ulice 11 listopada, Wileńską i przede wszystkim – Stalową. To są przepiękne, klimatyczne i inspirujące miejsca.
Nie jest tajemnicą, że sam przeprowadziłeś się z Warszawy do Wrocławia, czy komisarz Warwiłow podąży Twoim śladem?
Nie wiem (śmiech). To znaczy wiem, że nie w najbliższej książce, ale dalej jeszcze nie zdecydowałem. Zwykle myślę o scenerii pod kątem intrygi i to będę musiał rozwikłać. Choć nie przeczę, że jest kilka miejsc we Wrocławiu, które już zwróciły moją uwagę…
Wielokrotnie w wywiadach podkreślasz ogromną rolę blurbów w działaniach promocyjnych. Na książce, którego pisarza chciałbyś się pojawić?
Aż wielokrotnie (śmiech)? A tak serio, to są ważne, zgrabny blurb i rozpoznawalne nazwisko stanowią wartość dodaną. Przyznam, że jeszcze nikt mnie o to nie prosił, co chyba świadczy o tym, że moje nie jest jeszcze wystarczająco znane (śmiech). Na Twoje pytanie, oczywiście wskażę kolegów po fachu, Annę Kańtoch, Martę Guzowską i Wojciecha Chmielarza – choćby dlatego, że każde z nich takiego blurba mi napisało, więc chętnie bym się kiedyś odwdzięczył.
Na zakończenie – wiemy, że kolejny tom dotyczący Niny pojawi się na początku przyszłego roku i obecnie jesteś w trakcie jego pisania. Zdradzisz Czytelnikom jakieś szczegóły?
Nie będzie to Praga Północ (śmiech). I na tym etapie, chyba tyle chciałbym zdradzić. W końcu zaskoczenie to dla autora powieści kryminalnych podstawowy oręż…
Rozmawiała Anna Joanna Brzezińska
Zdjęcia: Wydawnictwo Czarne; Kamil Gubała