Co oglądać w Święta, jeśli nie „Kevina…”? Kulturatka przedstawia swój zestaw świątecznych propozycji na długie zimowe wieczory.
Poleca: Agata Grzybek
Rodzinny dom wariatów (The Family Stone, 2005, reż. Thomas Bezucha)
Film Thomasa Bezuchy zawiera najważniejsze wyznaczniki przyjemnego, świątecznego dzieła: jest w nim dużo kolorowych światełek i śniegu, sympatyczna rodzina, miłość, można się pośmiać, można się wzruszyć. Jest to przyjemny film w doborowej obsadzie: grają tu, między innymi, Diane Keaton, Dermot Mulroney, Sarah Jessica Parker i Rachel McAdams. Choć jest to zdecydowanie komedia, w lekki sposób porusza ważne kwestie, jak problem z akceptacją ze strony rodziny partnera, czy kłótnie rodzinne. Jak przekonują się bohaterowie, nie ma jednak nic, czego nie da się przezwyciężyć w okresie świątecznym – w końcu najważniejsza jest rodzina.
Człowiek, który wynalazł Boże Narodzenie (The Man Who Invented Christmas, 2017, Bharat Nalluri)
Zastanawialiście się kiedyś, jak Charles Dickens wpadł na pomysł na Opowieść wigilijną? Bharat Nalluri stworzył idealny film świąteczny dla wszystkich fanów historii o Ebenezerze Scrooge’u, który odpowiada na to pytanie. Człowiek, który wynalazł Boże Narodzenie może poszczycić się świetną obsadą: w roli Dickensa występuje Dan Stevens, pojawiają się też Christopher Plummer i Johnatan Pryce. Dzieło śledzi losy niezwykle wrażliwego na cudzy niedostatek pisarza, który, żeby stworzyć arcydzieło, musi sam zmierzyć się ze swoimi problemami. Film, tak jak kultowe dzieło Dickensa, jest momentami mroczny, ale też pełen ciepła i podnoszący na duchu.
Facet na święta (Home for Christmas, 2019, reż. Anna Gutto, Per-Olav Sørensen)
Kto nie lubi przy okazji świąt obejrzeć komedii romantycznej? Facet na święta to sześcioodcinkowa propozycja Netflixa, na którą warto zwrócić uwagę, jeśli jest się miłośnikiem gatunku. Serial powstał na kanwie banalnego pomysłu: trzydziestoletnia pielęgniarka postanawia znaleźć partnera, żeby w trakcie świąt w rodzinnym domu nie musiała siedzieć między dziećmi i wysłuchiwać pytań o to, kiedy w końcu kogoś znajdzie. Choć jest trochę nierealistyczny, jak na świąteczny film o poszukiwaniu miłości przystało, jest też na swój sposób oryginalny: dla odmiany oglądamy, jak obchodzi się święta w Norwegii, a całość jest podszyta pewną dozą ironii. W dodatku, 18 grudnia ma się pojawić nowy sezon!
Happiest Season (2020, reż. Clea DuVall)
Całkiem świeża pozycja z cyklu: przywożę swoją połówkę na święta do rodzinnego domu. Choć może się wydawać, że to wyświechtany schemat, nic bardziej mylnego. Clea DuVall gra ze stereotypami, zmieniając typowy schemat w historię o zakochanych dziewczynach, granych przez Kristen Stewart i Mackenzie Davis, które muszą zmierzyć się ze świętami pod dachem rodziców nieświadomych ich związku. Jest wiele powodów, dla których warto poświęcić czas na ten film: wprawia on w świąteczny nastrój, jest świetnie zagrany, przyjemny, a jednocześnie pokazuje, jak ważna jest akceptacja i wsparcie ze strony bliskich. Przede wszystkim, to jednak naprawdę urocza komedia romantyczna.
Poleca: Katarzyna Rosół
Listy do M (2011, reż. Mitja Okorn)
Nigdy nie byłam zwolenniczką ani wielką fanką filmów o tematyce świątecznej. Nie należałam też do grona osób, które co roku oglądałyby, zgodnie z tradycją, Kevina samego w domu. Z resztą dopiero niedawno obejrzałam po raz pierwszy drugą część kultowej komedii… Nie sądziłam więc, że mój stosunek do tego rodzaju filmów kiedyś się zmieni, dlaczego więc mam swój ulubiony świąteczny film, który mogę oglądać co roku w telewizji? Trafiłam na niego przypadkiem, ubierając w Wigilię choinkę. Zostałam, śledząc po kolei losy różnych bohaterów, na zmianę płacząc ze śmiechu i ze wzruszenia. I to właśnie przesądziło o tym, że uwielbiam ten film. Emocje, które balansują na granicy świątecznej radości, ale i smutku, które każdy z nas przeżywa, również w okolicy świąt. Bo święta to nie tylko lukier na pierniczkach i kolorowe bombki. Nic nie jest proste, łatwe i przyjemne, a jednak kończę seans z optymizmem, włączając sobie świąteczne piosenki (i nie tylko), które towarzyszyły mi w trakcie oglądania. Nie przeszkadza mi nawet brak śniegu za oknem, bo z uśmiechem i ciepłem witam święta. I tak co roku wiem, że czeka mnie znów ten radosny i wzruszający czas, który warto spędzić z bliskimi i docenić każdą chwilę z nimi. I wiem, że znów włączę Listy do M, żeby poczuć trochę świątecznego ciepła doprawionego codziennością. Za to uwielbiam ten film!
Poleca: Dagmara Marcinek
Cud na 34. ulicy (1947, reż. George Seaton)
W słynnym sklepie Macy’s, jak każdego roku, dzieci mogą spotkać się ze Świętym Mikołajem. W tym roku jednak sklep ma pewien problem – zatrudniony do roli Mikołaja mężczyzna, nie dość, że poleca zabawki z konkurencyjnych sklepów, to jeszcze uważa, że jest prawdziwym Świętym Mikołajem. Mężczyzna ląduje u psychologa, a potem w sądzie. Czy uda mu się przekonać wszystkich, że prawdziwym Świętym Mikołajem? I czy naprawdę nim jest? Uroczy film, nie tylko o wierze w świąteczną magię, ale także o marketingu – o tym jak chwaląc konkurencję, zyskać sobie klientów i o tym, jak przy pomocy mediów wykreować własną wizję świata.
Jack Frost (1988, reż. Troy Miller)
Mój ulubiony film familijny z czasów dzieciństwa. Rockowy muzyk, który ciągle jest w trasie koncertowej spieszy się do rodziny na Wigilię. Ginie jednak w wypadku samochodowym. Rok później wraca, ale jako… bałwan. Daje to początek niezwykłej przygodzie, którą przeżywa razem ze swoim synem, odzyskując utracony niegdyś czas. Wzruszający, zabawny i świąteczny – idealny na zimowe wieczory.