Ciekawość, miłość, fascynacja… Granica pomiędzy zdrowym zainteresowaniem, a prześladowaniem bywa nadzwyczaj cienka. Świetnie zostało to pokazane w “Misery” – adaptacji kultowego thrilleru psychologicznego Stephena Kinga przeniesionej na deski teatru Barakah.
“Misery” to powieść napisana przez Stephena Kinga w 1987 roku. Doczekała się nawet ekranizacji, a aktorka odgrywająca główną rolę dostała Oscara. Czy historia opowiedziana wiele lat temu może być dalej aktualna?
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Ana Nowicka – reżyserka, która postanowiła przenieść “Misery” na deski teatru Barakah. Czy jej się to udało?
“Misery” – historia kobiety o wielu twarzach
Historia, którą możemy zobaczyć w Barakah rozpoczyna się od sceny, w której widzimy leżącego w łóżku mężczyznę. Nieopodal siedzi młoda kobieta. Z rozmowy, a raczej monologu głównej bohaterki – Annie Wilkes (Monika Kufel) dowiadujemy się, że mężczyzna to Paul Sheldon – autor popularnej serii romansów, który uległ wypadkowi. Mieszkająca na uboczu Annie go uratowała i postanowiła otoczyć opieką. Szybko okazuje się, że kobieta jest wielką fanką autora – a może raczej psychofanką…
“Misery”, a czasy współczesne
Ana Nowicka postanowiła przenieść akcję powieści do czasów współczesnych – dzięki temu historia zyskała na aktualności. Możemy się poczuć, jakby akcja rozgrywała się gdzieś obok nas, jednak na uboczu, z dala od wielkich skupisk ludzi.
Akcja nie jest zbyt rozbudowana – tak naprawdę cała sztuka rozgrywa się przy łóżku pacjenta. Główną formą przekazu są tu więc rozmowy i pokazane przez aktorów emocje – a tym nie da się odmówić ekspresji. Na wyróżnienie zasługuje gra aktorska Michała Kościuka – mężczyzna, leżąc cały czas na łóżku, musiał pokazać szargające nim uczucia i zaciekawić widza. Trzeba przyznać, że poradził sobie z tym zadaniem nadzwyczaj dobrze. Monika Kufel również udźwignęła swoją rolą – pokazała skrajne emocje, kierujące główną bohaterką. Chwilami miałam jednak wrażenie, że aż za bardzo wczuła się w rolę – momentami wydawało mi się to zbyt przerysowane. Jednak może właśnie dzięki temu udało jej się ukazać zaburzenia psychiczne bohaterki?
Thriller w teatrze – krzyki, muzyka i efekty świetlne
Ciekawym zabiegiem wykorzystanym podczas spektaklu było wyświetlenie elementów fabuły w formie krótkich nagrań. Dodawało to nieco grozy i mroku oraz urozmaicało sceny w pokoju (które same w sobie wciągały, jednak bez tych przerywników mogłyby być na dłuższą metę zbyt męczące).
Emocje bohaterów potęgowała oprawa muzyczna i efekty świetlne. Tak jak w filmowych horrorach/thrillerach, nadawała ona odpowiedni klimat i potęgowała uczucie niepokoju. Momentami była jednak zbyt głośna i zbyt przytłaczająca.
Gra aktorska (a przede wszystkim krzyki bohaterki), efekty świetlne i muzyka stworzyły nieco psychodeliczny klimat. Czy to zaleta, czy wada – pozostawiam każdemu do oceny. Niewątpliwie wywołuje to uczucie lekkiego dyskomfortu – ale po trzech sztukach, na których byłam w teatrze Barakah, odnoszę wrażenie, że jest to nieodłączny element, który poniekąd wyróżnia ten teatr i nadaje mu charakteru.
Uniwersalna prawda, czy przerysowana bajeczka?
Jak pokazuje spektakl “Misery” w Barakah to opowieść nadal aktualna. W końcu w dobie Internetu, mediów społecznościowych, wszeobecnego hejtu, nękania każdy z nas może mieć swojego psychofana (lub antyfana). Konsekwencje, jak możemy zobaczyć, mogą być przerażające. Historia skłania do refleksji, pokazuje, że skrajności nie przynoszą nic dobrego.
“Misery” w teatrze Barakah jest to sztuka specyficzna. Może nie każdemu przypadnie do gustu, jednak uważam, że warto ją zobaczyć i samodzielnie wyrobić sobie opinię 😉
Autor recenzji: Olga Winiczuk
„MISERY”
Williama Goldmana
na podstawie powieści Stephena Kinga
tłumaczenie: Jacek Kaduczak
reżyseria: Ana Nowicka
muzyka: Piotr Korzeniak (skrzypce: Viktor Cordoba Guevara)
scenografia i kostiumy: Monika Kufel
video/dron/trailer: Bartłomiej Kwiatkowski
obsada: Monika Kufel, Michał Kościuk
data premiery: 10 października 2020
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Teatru Barakah