Z Grzegorzem Wielgusem rozmawiamy m.in. o znakomicie przyjętym przez czytelników „Saalu”, przyjaźni oraz dalszych losach tytułowego bohatera.
Po świetnie odebranej przez czytelników serii „Brat Gotfryd”, której akcja toczy się w średniowieczu, zdecydowałeś się wydać powieść pt. „Saal” osadzoną we współczesnych realiach. Skąd pomysł na tę zmianę? Nie bałeś się takiej zmiany (tego jak sobie poradzisz i jak zostanie to odebrane przez Twoich fanów)?
Dość niechętnie pozostawiłem za sobą średniowiecze, bo historia to mój konik, ale uznałem, że warto spróbować swoich sił na nowym rumaku, jakim są współczesne kryminały i thrillery. Decyzja o zmianie „scenerii” przyszła razem z pomysłem na fabułę. Najpierw pojawiła się paczka oraz postać tytułowego najemnika i później wszystko potoczyło się z górki. Fabuła powoli dojrzewała, aż wreszcie uznałem, że czas przerobić stos notatek na książkę. Nie byłem pewien, czy sobie poradzę w nowych realiach, ale okazało się, że zarówno recenzentki, jak i czytelnicy pozytywnie ocenili moje wysiłki. Jestem tym faktem bardzo zdziwiony, bo ze współczesnymi kryminałami nie mam wiele wspólnego. To coś zupełnie innego i nowego, ale chyba trafionego.
Do kogo kierujesz swoją najnowszą książkę? Z jednej strony mamy porachunki gangsterskie, co z pewnością bardziej ciekawi mężczyzn, z drugiej zaś wiele opisów dotyczących przeżyć głównej bohaterki, co z kolei bardziej przyciąga kobiety.
Myślę, że to panie będą trochę bardziej zainteresowane książką. Mamy tutaj nieustępliwą i walczącą do końca postać kobiecą oraz intrygującego najemnika z zasadami, który gra według własnych reguł. To dobry duet, który tworzy odpowiednie napięcie podczas lektury – przynajmniej mam taką nadzieję. Alicja jest zwyczajną osobą, ma swoje życie, hobby, związek – mówiąc wprost, należy do „naszego” świata. Saal z kolei reprezentuje świat, który czasami widzimy w wiadomościach, podczas reportaży z Bliskiego Wschodu lub niestabilnych miejsc na świecie. Chociaż starałem się podzielić uwagę po równo między bohaterów, to najczęściej poznajemy myśli oraz rozterki Alicji.
Czy zdradzisz tym, którzy jeszcze nie czytali skąd się wziął tytuł „Saal”? Czy jednak muszą sami do tego dojść mając tylko trzy podpowiedzi: Egipt, bestia Sha oraz grasujące drapieżniki?
Nawet z podpowiedziami nie jest łatwo. Trzeba je wpisać w odpowiedniej kombinacji w wyszukiwarkę, a do tego zachować czujność podczas przetrząsania artykułów. Saal to skrót od Salaawy, egipskiej krytpydy, która w latach 90. ubiegłego wieku – aż dziwnie się to pisze – nawiedzała wioski oraz przedmieścia Kairu. Zwierzę ponoć przypominało ogromnego psa i było wyjątkowo trudne do odpędzenia. Salaawa, a raczej zdziczałe psy, zostawiła po sobie ofiary śmiertelne oraz panikę wśród mieszkańców zaatakowanych miejsc. Sama nazwa „Al-Salaawa” oznacza „wilczycę”, przez co powstała wersja opowieści, łącząca ataki z wierzeniami w wilkołactwo. Jednocześnie Salaawa była też utożsamiana z Sha, bestią Seta, starożytnego boga chaosu, zła oraz pustyni. Chciałem nadać Saalowi opinię zawodowca o legendarnej reputacji i tym sposobem te wszystkie elementy stworzyły najemnika, który, niczym wilk w bajce o Czerwonym Kapturku, ściga czerwonowłosą Alicję.
A jak to jest z tą kryptozoologią – interesujesz się nią?
Kryptozoologia jest dla mnie interesująca z historycznego punktu widzenia, jeżeli ma to jakikolwiek sens. Zazwyczaj w opowieściach o legendarnych bestiach jest ziarno prawdy i to zazwyczaj całkiem ciekawe ziarno. Czasami w grę wchodzi histeria, negatywna opinia o jakiejś grupie społecznej, uprzedzenia, deformacje, choroby genetyczne… Czynników tworzących „legendarne” bestie jest sporo i zazwyczaj więcej mówią o ludziach niż o samych potworach. Uwielbiam czytać stare podania i legendy w poszukiwaniu powodów ich powstania. W niektórych baśniach pochodzących z zachodniej części Polski siły nieczyste przyjmowały postać dobrze ubranych cudzoziemców, miały trefione brody, jeździły czarnymi karocami i stanowiły ucieleśnienie ówczesnych mieszkańców Cesarstwa Niemieckiego.
Akcja „Saala” rozgrywa się przede wszystkim w Gorcach. Czy znasz je równie dobrze, jak główna bohaterka, czy jednak musiałeś przed napisaniem książki trochę czasu poświęcić na zebranie materiałów?
Mam to szczęście, że Gorce znam całkiem dobrze. Dzięki temu byłem w stanie oddać wiernie szlaki, które przemierzali bohaterowie książki. Kilka miejsc poddałem niewinnemu retuszowi na zasadzie „licentia poetica”, ale myślę, że nikt nie będzie miał mi tego za złe. Koniec końców książka to rozrywka, a nie podręcznik do historii lub przewodnik po górach.
Czym jest dla Ciebie przyjaźń? Czy podobnie jak Twoi bohaterowie bez żadnego zawahania zdecydowałbyś się zawieźć tajemniczą paczkę do Falsztyna, gdyby poprosiłby Cię o to jeden z Twoich znajomych?
Zapewne bym się zgodził, bo czego się dla przyjaciół nie robi? Później zapewne miałbym z tego masę problemów, ale, cóż, tacy są właśnie przyjaciele. Nie jestem jednak pewien, czy dalej byłbym przyjacielem z osobą, która dała mi tę paczkę – zakładając oczywiście, że udałoby mi się przeżyć własny pomysł.
Bez wątpienia posiadasz ogromny talent do tworzenia intrygujących bohaterów. Gdybyś dowiedział się, że niebawem trafisz na bezludną wyspę, którego z nich (mówimy o książce „Saal”) zabrałbyś ze sobą i dlaczego?
Zdecydowałbym się na kompana tytułowego bohatera, czyli na Ćmę. Ćma, jaki jest, każdy widzi: optymista, można się z nim pośmiać, umie posługiwać się ładunkami wybuchowymi oraz – jak sądzę – potrafi zrobić świetną szarlotkę. Zapewne szybko zamienilibyśmy bezludną wyspę na jakiś statek, zapewne „pożyczony” bez wiedzy armatora, aby dotrzeć z powrotem na stały ląd.
Saal – tytułowy bohater książki uważa, że o wszystkim decyduje wybór a nie przeznaczenie – czy masz podobne zdanie?
To ciekawe pytanie z technicznego punktu widzenia. Czy postać książkowa, której los jest przesądzony przez autora, może mieć jakikolwiek wybór. Oczywiście są w życiu wydarzenia, na które nie mamy wpływu, ale to od nas zależy, co z nimi zrobimy, gdy już opadnie kurz. Wybór jest najciekawszą rzeczą, jaką można spotkać w dowolnym tekście kultury – niezależnie od tego, czy będzie to książka fantasy, wspomnienia żołnierza, czy gra wideo. Cała historia ludzkości to historia wyborów, podejmowanych w różnych okolicznościach i z różnych powodów. To kwintesencja człowieczeństwa.
Z pewnością Michał – chłopak Alicji – zyska rzeszę fanek wśród czytelniczek. Czy jesteście podobni, czy to jednak zupełnie fikcyjna postać?
To zupełnie fikcyjna postać i nie mamy ze sobą nic wspólnego. To ciekawe, ale Michał jest na szarym końcu, kiedy przychodzi o zdobywanie serc czytelników. Zazwyczaj jest traktowany jako ciapowaty i niezdecydowany, zasadniczo jako piąte koło u wozu. Podczas pisania tekstu pojawiały się nawet głosy, żeby Alicja porzuciła Michała na rzecz Saala. Michał to najzwyklejszy człowiek, który został postawiony w niezwykle trudnej sytuacji i właśnie dlatego został napisany w ten sposób. Wystarczy postawić się na jego miejscu, aby zrozumieć, że nie zawsze jest okazja do zgrywania bohatera.
Teraz chyba najważniejsze pytanie. Na jednym z portali społecznościowych zdradziłeś, że kolejna książka o przygodach Saala jest już gotowa. Zdradzisz coś więcej?
Druga książka o Saalu jest gotowa i czeka na wieści od wydawcy. Ostatnia strona „Saala” jest także pierwszą stroną kolejnej książki, więc płynnie przechodzimy do sprawy, w której Saal otrzymuje zadanie eliminacji człowieka, który porwał, a następnie zamordował kilkuletnią dziewczynkę. W tej książce dowiemy się znacznie więcej o Saalu oraz Ćmie, a także odwiedzimy małą, fikcyjną wieś w Beskidzie Sądeckim. W tej chwili nie mam pojęcia, czy książka się ukaże, ale trzymam kciuki.
Odchodząc od tematu książki. Ci, którzy śledzą Twój fanpage wiedzą, że lubisz memy o pisaniu tzw. pisarskie śmieszki. Który jest Twoim ulubionym? Tworzysz czasem jakieś samemu?
Naturalnie. Z dumą mogę powiedzieć, że samodzielnie tworzę swoje pisarskie śmieszki, ale nie mam swojego ulubieńca. Lubię wrzucać do Internetu rzeczy, które ludzi cieszą – mam nadzieję, że ich cieszą. Oprócz rozmaitych obrazków staram się każdego tygodnia zamieszczać wpis, poświęcony jakiejś historycznej ciekawostce. Dzięki temu stale poszerzam swoją wiedzę i dzielę się nią z innymi.
Tak na zakończenie. Jakie książki polecisz czytelnikom? Co obok „Saala” powinni zabrać ze sobą na wakacje? Zdradź nam co obecnie jest numerem jeden na liście „selerów w Twoim warzywniaku”?
Ostatnio „wsiąknąłem” w książki fantasy Brendona Sandersona, a przez wsiąknąłem, mam na myśli, że pochłonąłem cykle „Zrodzony z mgły” i „Archiwum Burzowego Światła” z takim zacięciem, że na ostatni tom tego drugiego, „Rytm wojny” nie czekałem na tłumaczenie. Przeczytałem po angielsku i teraz szykuję się do lektury „Elantris” oraz ostatniej części „Wojny Makowej” Rebecci F. Kuang.
Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas. Przy okazji pozdrawiam „niezależnych krytyków z piwnicy” 😉 Mam nadzieję, że u nich wszystko w porządku.
To ja dziękuję za możliwość odpowiedzenia na Twoje pytania, a „niezależni krytycy z piwnicy” na razie mają się nieźle – dalej twierdzą, że niczego nie powiedzą, jeżeli ich wypuszczę.
Rozmawiała: Anna Joanna Brzezińska