Trzydziestego sierpnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci Osób Zaginionych – premiera wydawnictwa Filia nie jest więc przypadkowa. „Zaginione dziewczyny” to dramatyczna historia trzech nastolatek przetrzymywanych przez dziesięć lat w piwnicy domu kierowcy szkolnego autobusu. Oparta na faktach, ukazana w najdrobniejszym szczególe, historia Michelle Knight, Giny DeJesus i Amandy Berry wstrząsnęła amerykańskim Cleveland (ale i całym światem) i rozpoczęła dyskusję na temat bezpieczeństwa dzieci na ulicach.
Książka Johna Glatta to opowieść, której nie można szybko zapomnieć. Porywacz, oprawca, był znany ofiarom, co wzbudza w czytelniku pewnego rodzaju dyskomfort podczas czytania. Sąsiadował z rodziną jednej z zaginionych a przy tym był gwiazdą muzyki latynoskiej, był więc szeroko znany lokalnej społeczności. Zdobył zaufanie dziewczyn, ponieważ był ojcem jednej z ich koleżanek, co z resztą wykorzystał, zwabiając swoje ofiary do samochodu i wioząc do własnego domu. Tam więził je w piwnicy, skuwał łańcuchami, przetrzymywał w dramatycznych warunkach głodząc je, bijąc i wykorzystując. Latem musiały wytrzymywać nieludzkie upały, w zimie zamarzały w lodowatej piwnicy. Od momentu zaginięcia nie miały kontaktu z nikim z zewnątrz. Porywacz groził im pistoletem, jeśli spróbują kiedykolwiek uciec. Torturował je psychicznie i fizycznie, wykorzystywał seksualnie, głodził, przetrzymywał w skandalicznych warunkach sanitarnych, organizując im prawdziwe piekło na ziemi i doprowadzając do wielokrotnych poronień w wyniku stosowania przemocy. Szczegółowy opis cierpienia, którego doświadczały, pozostawia w czytelniku dość duży ładunek emocji, który pozostaje na długo po lekturze.
Co wyjątkowo bulwersujące, Ariel Castro uczestniczył w marszach i wiecach organizowanych po zaginięciach, rozmawiał z bliskimi nastolatek, życząc im powrotu do domu, a jednocześnie znęcał się nad kobietami, pozwalając im oglądać relacje z tych wydarzeń w TV i urządzał przyjęcia z tortem w rocznicę ich zaginięć.
Zaskakujące jest natomiast to, jak mężczyźnie przez tyle lat udało się nie wzbudzić niczyich podejrzeń – ani własnej rodziny, ani znajomych, sąsiadów czy narzeczonej, z którą niejednokrotnie urządzał romantyczne kolacje w domu, podczas gdy odgłosy przetrzymywanych kobiet zagłuszał telewizorem lub radioodbiornikiem. Skutecznie udawało mu się łączyć normalne życie rodzinne z piekłem, które zgotował w piwnicy swoim ofiarom, nie rzucając na siebie ani cienia podejrzeń, mimo że jego bliscy wiedzieli o istnieniu pomieszczeń zamkniętych na kłódkę, odizolowanych ciężkimi zasłonami.
Oprócz bestialstwa, z którym obcowały na co dzień porwane nastolatki, w lekturze uderza przede wszystkim dwulicowość porywacza, który nawet po ujęciu przez policję i przyznaniu się do zarzutów kreował swój wizerunek jako ofiary, tłumacząc swoje czyny molestowaniem w dzieciństwie i potrzebami seksualnymi. Znęcał się nad swoją rodziną, chociaż nigdy nie zostało mu to sądownie udowodnione, a co więcej, winę za to zrzucał na swoją byłą partnerkę i jej późniejszego męża. Świadczy to o jego toksycznej osobowości, zdolności manipulacji i zastraszania, których przykłady poznajemy na kartach całej książki.
Tym co jednak najbardziej emanuje z publikacji jest to, że pomimo prób odarcia ich z tożsamości, z człowieczeństwa i godności Amanda, Gina i Michelle nigdy się nie poddały. Bez wahania można przyznać, że są one prawdziwymi bohaterkami, które pomimo tylu upokorzeń były w stanie wyjść z niewoli z uniesioną głową, z gotowością do powrotu do normalnego życia, swoich rodzin.
Tak długotrwała izolacja i uwięzienie nie pozostały bez wpływu na stan zdrowotny i psychikę porwanych, chociaż przyznać należy, że zniosły one tę sytuację nad wyraz dobrze, o czym świadczyło ich zachowanie po uwolnieniu i gruntownym przebadaniu w szpitalu. Dzięki ich zeznaniom i prowadzonym dokładnym zapiskom, przestępcy postawiono ponad dziewięćset zarzutów. Postawa kobiet, ich wytrwałość i wiara w możliwość uwolnienia, w powrót do normalności, napawa optymizmem i świadczy o sile ludzkiego umysłu i wytrzymałości. Ogrom wsparcia, które otrzymały tuż po uwolnieniu, determinacja, z jaką znajomi i sąsiedzi dążyli do ich znalezienia bądź odkrycia prawdy o ich zaginięciu przywraca wiarę w człowieczeństwo. Nagłaśnianie przypadków, takich jak opisane w książce Johna Glatta, każe zastanowić się nad zaufaniem nie tylko do obcych, ale również do osób, które spotykamy na co dzień. Nakazuje zwracać uwagę na kwestie bezpieczeństwa, zwłaszcza w odniesieniu do dzieci, by uważały z kim wsiadają do samochodu. Oprawcą może być przecież nawet ktoś bliski, a zło nie zawsze ma nieznajomą twarz.
Autor recenzji: Katarzyna Rosół
Tytuł: Zaginione dziewczyny
Autor: John Glatt
Wydawnictwo: Wydawnictwo FILIA
Data premiery: 01.09.2021
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu FILIA