Żyjemy w czasach, w których fake newsy pojawiają się w mediach, zwłaszcza społecznościowych, każdego dnia. Takie fałszywe informacje, niezależnie od tego, czy są wynikiem przypadku czy celowym działaniem, rozprzestrzeniając się bardzo szybko zaczynają żyć własnym życiem. Nawet jeśli w niektórych kręgach zostają sprostowane, do części osób informacja o ich nieprawdziwości nie dotrze. Niektórzy też nie będą już sami wiedzieli, w którą wersję wierzyć. Z takimi, między innymi, refleksjami zostawia nas po lekturze książki Prawdziwe fałszerstwa jej autorka, Lydia Pyne.
Jak powiedział kiedyś Petroniusz “świat chce być oszukiwany. Niech więc będzie oszukiwany. Ironia losu: właściwie nie wiadomo, czy Petroniusz kiedykolwiek rzeczywiście wypowiedział te słowa. A mimo to są prawdziwe”.
Autorka, przeprowadzając nas przez zróżnicowane tematycznie przykłady pokazuje nam, jak przewrotne mechanizmy rządzą światem ludzkiego pojmowania. Wydawałoby się, że określenia prawdziwy i fałszywy należą do systemu zero-jedynkowego – coś może być albo fałszywe, albo prawdziwe (ewentualnie niemożliwe do ustalenia). Tym razem okazuje się jednak, że różne obiekty mogą się znajdować w pewnym miejscu na skali fałsz-prawda. Coś może być mniej lub bardziej prawdziwe od czegoś innego. Co więcej, podrobiona kopia może stać się wartościowym oryginałem, niezależnie od intencji fałszerza czy stopnia jawności oszustwa. Fałszerstwo kwestionuje bowiem cechy, które do tej pory z pełnym przekonaniem decydowały o tym, co jest prawdziwe.
Amerykański artysta Andy Warhol zmarł 22 lutego 1987 roku. Ten nieistotny szczegół, jakim była jego śmierć, nie oznaczał jednak, że nie będzie więcej nowych prac Warhola, które trafią na sprzedaż i do kolekcjonerów.
Każda z przedstawionych w formie krótkich anegdot historii pozwoliła na zmianę sposobu myślenia o autentyczności. Obrazy Hiszpańskiego Fałszerza, mimo odkrycia, że nie mogły powstać w średniowieczu, cieszą się ogromnym zainteresowaniem kolekcjonerów. Syn, chcąc udowodnić ojcu, że niesłusznie ocenia go jako bezużytecznego, powiększył kolekcję ojca o serię dokumentów opatrzonych niezwykle wiarygodnym podpisem Shakespeare’a. Po odkryciu faktu, że dzieła sztuki oraz dokumenty zostały sfałszowane paradoksalnie z czasem zyskały na wartości. Wyższe ceny osiągnęły jako falsyfikaty, niż były w stanie osiągnąć jako niepowtarzalne (sic) oryginały.
Mark Twain po powrocie z Ziemi Świętej był szczerze przekonany, ze istniało wystarczająco dużo autentycznych fragmentów szkieletu Świętego Dionizego, , by w razie potrzeby skompletować go w kilku egzemplarzach.
Wnioskując w oparciu o okładkę oraz pierwszy rozdział pomyśleć można, że książka dotyczy jedynie obszaru sztuki. Niektórzy będą rozczarowani, inni pozytywnie zaskoczeni, gdy odkryją, że opisane w książce fałszerstwa dotyczą również innych dziedzin: geologii, biologii, gastronomii czy turystyki.
Beringer chciał jak najszybciej podzielić się ikonolitami ze światem, w swej analizie dokonał więc kilku “uproszczeń”. Prawdę mówiąc, po prostu pominął wszelkie badania, których wymagała od niego metodologia naukowa początku XVIII wieku.
Kłamliwe kamienie, skamieliny podrobione dla żartu, przeszły bardzo długą drogę (również sądową) pełną dyskusji na temat ich autentyczności.
Po wielu przypadkach fałszowania diamentów pojawiła się koncepcja stworzenia “prawdziwego sztucznego diamentu” w postaci syntetycznej, przyspieszając ich powstawanie o miliony bądź wręcz miliardy lat. Po odkryciu w 1994 roku Jaskini Chauveta od razu zdecydowano, że nie zostanie ona udostępniona turystom – w celu umożliwienia zwiedzającym obcowania z pięknym wnętrzem jaskini odtworzono ją w pobliżu oryginału. Oba przykłady pokazują, w jaki sposób jawne repliki utworzone przez utalentowanych ludzi służą wspólnemu interesowi.
Podróbki potrzebują historii, opowieści, wielowarstwowego kontekstu, momentów pod tytułem “Nie mogę w to uwierzyć!”, dramatycznych zwrotów akcji (…).
Idealnym przykładem jest historia Kamienia z Peckham, współczesnego fragmentu cementu z malowidłem, który z fałszywym opisem wisiał przez trzy dni wśród innych eksponatów w Muzeum Brytyjskim. Trzynaście lat później został doceniony jako podważający normy i trafił na wystawę I Object!, przyciągając tłumy.
W książce mamy szansę obserwować w różnych ujęciach zderzenie zamysłu autora z oczekiwaniami odbiorców. Przyglądamy się perspektywie nie tylko publiczności, ale również fałszerzy, oraz osób, które są przekonane, że są w posiadaniu oryginału, niezależnie od tego, jaka jest prawda.
Ciekawie dobrane przykłady, zabawne anegdoty i przyjazny styl sprawiają, że książkę czyta się bardzo przyjemnie. Zostajemy nie tylko z większą wiedzą w różnych dziedzinach, ale także z przekonaniem o kruchości prawdy i wielkiej mocy fałszu.
Autor recenzji: Agnieszka Wrońska
Tytuł: Prawdziwe fałszerstwa
Autor: Lydia Pyne
Tłumaczenie: Andrzej Homańczyk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data premiery: 14.09.2021