Od 31 grudnia w kinach sieci Cinema City możecie zobaczyć film Paula Thomasa Andersona, który przeniesie nas do Hollywood lat siedemdziesiątych. Lepkie, ciężkie powietrze San Fernando Valley wypełni kino i znajdziemy się w czasach kiedy prawdziwa muzyka leciała tylko z płyt winylowych, a miłość buzowała w żyłach.
Licorice Pizza to nieczynna już sieć sklepów z płytami winylowymi w Los Angeles. Dla reżysera Paula Thomasa Andersona, to miejsce, te dwa słowa działają jak najlepszy „wyzwalacz” czułych wspomnień, kiedy sklepy z winylami były mekką wszelkiej maści dziwaków i zapaleńców.
Lukrecje są dziwne, słodko-słone, aromatyczne, czarne, a pizza ma okrągły kształt, dokładnie taki jak czarny, lśniący winyl. Licorice Pizza – lukrecjowa pizza? Jak to się może udać?
Gary Valentine (postać wzorowana na Garym Goetzmanie), to piętnastoletnia gwiazda filmów dziecięcych. Próżno szukać w nim jednak dziecka, a nawet młodego chłopca, bo wygląda dużo poważniej, ma też głowę na karku i wie, co to show-biznes, a także jak się zarabia pieniądze. Podczas zdjęć do szkolnej kroniki poznaje Alanę, dwudziestopięciolatkę, która pracuje jako asystentka fotografa. Gary’emu udaje się namówić dziewczynę na spotkanie i od tego momentu ich drogi zaczną się łączyć. Ta dziwna relacja to droga ku sobie, ucieczka Alany od Gary’ego, fascynacja i obrzydzenie, bo Alana to przecież młoda kobieta, a Gary jeszcze dziecko w ciele dorastającego chłopaka. Istny rollercoster. Nie będzie łatwo, oj nie! Alana jest zazdrosna, gdy Gary interesuje się innymi dziewczynami, ale sama szuka miłości gdzie indziej, a raczej powodu, dla którego mogłaby się wyrwać z domu. Angażuje się w relację z kolegą Gary’ego, ale kończy się ona równie prędko jak zaczęła, gdyż okazuje się on urodzonym w żydowskiej rodzinie ateistą, a tego ojciec Alany – pobożny Żyd nie zaakceptuje.
To nie jest film o pierwszej miłości. Relacja Gary’ego i Alany pełna jest jednak napięcia, niezrozumienia, ale też paradoksalnie wzajemnego szacunku i przyjaźni. Możemy zastanawiać się czy Alanie naprawdę zależy na tym pryszczatym dzieciaku, czy chce się tylko wyrwać z domu, w którym nie czeka na nią nic lepszego niż praca w nieruchomościach – rodzinnym biznesie. Dziewczyna szuka swojej drogi, dostrzega niedojrzałość Gary’ego, a ten zawsze jest na wyciągnięcie ręki. Wtedy gdy Alana spadnie z motoru gwiazdora Hollywood (a ten nawet tego nie zauważy), gdy zostanie upokorzona lub źle odczyta intencje swojego szefa – lokalnego polityka. Gary, on zawsze będzie blisko, by podać jej rękę.
Joel Wasch – lokalny polityk, w którego kampanię angażuje się Alana, to zresztą kolejna prawdziwa postać, wieloletni radny Los Angeles, którego orientacja seksualna przez wiele lat była gorącym tematem miejskich plotek.
Film nakręcono na taśmie 35 mm, używając starych obiektywów. Zbliżenia, półzbliżenia, autentyczność i surowość obrazu. Nie znajdziecie tu wyprostowanych zębów, gładkich, ślicznych dzieciaków z Klubu Myszki Miki. Będziecie się zastanawiać: o czym jest ten film? A reżyser powoli doprowadzi Was do końca. Swoim tempem i według swojej logiki, wspomnień i pośród wielu dygresji. Jakby prowadził cadillaca ulicami Encino z opuszczonymi oknami, wsłuchując się w odgłosy ulicy.
W głównej roli żeńskiej obsadzono Alanę Haim (członkini poprockowego zespołu Haim, w roli Alany Kain). Zagrały tu także jej prawdziwe siostry oraz rodzice. Cooper Hoffmann (syn tragicznie zmarłego Philipa Seymoura Hoffmanna – uderzające podobieństwo!) w roli Gary’ego Valentine będzie drażnił, bo piętnastolatek z trądzikiem, zepsutym zębem i tłustymi włosami, to prawda życia, ale na ekranie zawsze powoduje lekki dysonans. W filmie pojawia się też Sean Penn (w roli Jacka Holdena aka Williama Holdena), Bradley Cooper w roli producenta filmowego Jona Petersa – naczelnego podrywacza Hollywood lat siedemdziesiątych. W jednej z pamiętnych scen daje Gary’emu lekcję jak poprawnie wymawia się nazwisko Barbary Streisand, a to już ważny powód, aby zobaczyć ten obraz. Sam film pełen jest towarzyskich powiązań, prawdziwych relacji, historycznych postaci i wielkich nazwisk ukrytych w epizodach. Twórcy zrobili wiele, abyśmy wyszli z kina, mając wrażenie, że doświadczyliśmy czegoś wyjątkowego, szalonego, funkowego. Nie pozostaje Wam nic innego jak skusić się na tę dziwną, lukrecjową mieszankę.
Za możliwość obejrzenia filmu dziękujemy dystrybutorowi – Film Forum Poland.