Piotr Kuźniak to nowe nazwisko na scenie polskiego kryminału – tak brzmi napis na okładce „Naprawiacza” i jeśli mam być szczera, powinniście je zapamiętać, bowiem jestem pewna, że wkrótce szturmem zajmie miejsce wśród czołówki polskich „kryminalistów”.
Debiutancka książka autora, „Naprawiacz”, wciąga w wir wydarzeń już od samego początku, serwując na samym wstępie makabryczną zbrodnię, i z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie zwalnia ani na moment, nie dając czytelnikowi ani chwili na znudzenie czy nabranie oddechu podczas lektury, chociaż nie pędzi też przesadnie „na łeb, na szyję”. Seryjny morderca (choć nie tak do końca morderca), którego przez cały czas staramy się, razem z grupą śledczych, złapać, ma oryginalne sposoby działania i bawi się z policją w kotka i myszkę, angażując w swoją grę także byłego dziennikarza śledczego.
Dlaczego nie do końca morderca? Bowiem jego celem nie jest zabicie swoich ofiar, tylko ich „naprawienie”, pozbycie się wad i ingerencji w naturalne piękno, poprzez fachowo przeprowadzone zabiegi operacyjne, które jednak niejednokrotnie kończą się śmiercią. Czy jest on samozwańczym chirurgiem plastykiem? A może to renomowany, znany specjalista w swojej dziedzinie? Tę zagadkę próbuje rozwiązać zespół policyjnych detektywów, złożony z pary policjantów, Any Zatorskiej i Jakuba Sztiela, oraz włączonego w śledztwo byłego dziennikarza śledczego, Maksa Bryta, którego sam Naprawiacz zaangażował w prowadzoną sprawę, nakazując mu pisać rzetelne artykuły na temat zbrodni i publikować je w prasie. Jeśli nie będzie zadowolony z efektów jego pracy, najbliżsi Bryta zginą…
Autor wykreował postaci, które żyją, są wiarygodne i nie są płytkie, da się je lubić, choć momentami może są nieco naiwne. Osoba głównego antagonisty ciekawi, a jednocześnie wywołuje pewien niepokój, swoją makabrycznością, precyzją i perfekcjonizmem, z którym dokonuje swoich dzieł. Śledzi dokonania policji, podrzuca im pewne tropy, wydaje się jednak zawsze być o krok przed nimi, choć, jak sam przyznał, ich zadaniem ma być złapanie go. Pomysł na fabułę też wydaje się interesujący, choć wizja „naprawiania świata” nie jest czymś nowym, o tyle przeprowadzanie operacji plastycznych na ofiarach, celem pozbycia się lub doszycia im pewnych „elementów”, czy części ciała celem naprawienia ich jest chyba czymś nowatorskim, podobnie jak modus operandi tytułowego Naprawiacza.
Rozdziały, mimo że krótkie i pisane z perspektywy wielu osób pozwalają wczuć się w historię i dobrze poznać zarówno bohaterów, jak i wydarzenia, a jednocześnie lekkie pióro autora nadaje im dynamiki. Powiązanie ze sprawą z przeszłości nadaje całej historii drugiego dnia i głębi, jednocześnie nieco myli tropy, by na koniec zaserwować pewien zwrot akcji. Jedyne, co mnie nie przekonało, to niektóre dialogi i powtarzane w każdym zdaniu przez jedną z bohaterek słówko fuck, które pewnie w założeniu miało być irytujące, i cóż… było. Jeśli nie przeszkadza wam pewna doza brutalności i makabrycznych opisów, serdecznie polecam zapoznanie się z tą propozycją i zapamiętanie nazwiska.
Z całą pewnością autor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a ja trzymam kciuki za jego kolejne propozycje wydawnicze, bowiem tym debiutem postawił sobie naprawdę wysoko poprzeczkę i pokazał, że da się jeszcze czymś zaskoczyć czytelnika, nawet w tak popularnym gatunku, jakim jest kryminał.
Autor recenzji: Katarzyna Rosół
Tytuł: Naprawiacz
Autor: Piotr Kuźniak
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 06.02.2023
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak