Freddie Mercury i grupa Queen to niewątpliwie ikony światowej muzyki. Trudno znaleźć kogoś, kto by ich nie znał, albo nigdy o nich nie słyszał. Nie dziwi więc, że zespół ten inspiruje innych twórców. Tym razem stał się impulsem dla twórców z Teatru Nowego Proxima.
Kiedyś to było – tymi słowami ludzie, którzy wcale nie muszą mieć w metryce słusznego wieku, wypowiadają się na temat minionych lat. Dla wielu lata 70. i 80. to najlepszy okres w dziejach muzyki. Pink Floyd, Rolling Stones, czy Deep Purple to zespoły, które brylowały w tamtych czasach. Na ten okres przypadają również sukcesy zespołu Queen. Nie wspominam o nim bez przyczyny. „Królowa” pozwala nam poznać historię Farrokha Bulsary, znanego lepiej jako Freddie Mercury. Zaglądamy za kulisy jego młodości, lądując w jego domu na Zanzibarze. Tło dla przedstawionych wydarzeń stanowi muzyka Queen, do której młody Farrokh (Maks Stępień) tańczy. Następnie dowiadujemy się, że bohater wyruszy w podróż do Indii, gdzie zamieszka w internacie. To czas odkrywania siebie i powolnego poznawania własnej seksualności. Dwa pierwsze okresy przedstawione w spektaklu to też chwila na to, by poznać jego relację z rodzicami (Michał Felek Felczak, Martyna Krzysztofik) oraz wyznawaną przez nich religię – zaratusztrianizm.
Nieco później poznamy inne, już starsze oblicze Freda (Adam Zubera), który kocha się w Mary (Martyna Krzysztofik). W tym czasie poznaje również innych członków Queen w Londynie. Na ten okres przypadają początki zespołu i ich pierwsze sukcesy. W tym miejscu warto przytoczyć zapadającą w pamięć scenę z emisją „Bohemian Rhapsody” w radiu. Na kanapie zasiada bowiem nie kto inny, jak Elton John (genialny Piotr Sieklucki), który nie tylko staje się ciałem doradczym wytwórni, ale też odkrywa przed nami interpretację wspomnianego utworu. A robi to w sposób mistrzowski, pełen barwnego słownictwa i ciętych ripost. W spektaklu nie zabrakło też słynnych imprez, które wyprawiał lider grupy.
To spektakl o poszukiwaniu siebie, swojej tożsamości, wartości. Powolnym wspinaniu się po stopniach kariery i powolnym upadku w związku z chorobą. To spektakl nie tylko o Queen, zwłaszcza pod koniec wybrzmiewa w tle zagrożenie, jakim jest wirus HIV, który stanowi kontrast dla pełnych radości imprez. A wszystko to zagrane przez świetnie skomponowany zespół aktorski. Nie ma tu zbytecznej sceny, a emocjonalny rollercoaster nie da nam się nudzić.
„Królowa” to spektakl kompletny. Dla fanów Queen stanowić może rodzaj laurki, dla osób, które, jak ja, lubią Queen, lecz nie znają dobrze ich biografii, był okazją do ich lepszego poznania. I chociaż świetnie wiedziałam, do czego to wszystko zmierza i jak się skończy, to ze spektaklu wyszłam z pewną dozą sentymentu i zamyślenia o tym, jak krótkie i kruche jest życie.
Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł: Królowa
Scenariusz i reżyseria: Piotr Sieklucki
Obsada: Maks Stępień (Farrokh Bulsara), Martyna Krzysztofik (Jer/ Mary/Valentine), Michał Felek Felczak (Bomi/Peter/Jim), Adam Zuber (Freddie Bulsara), Arti Grabowski (Freddie Mercury), Karol Miękina (Patricco), Sebastian Szul, Damian Rusyn, Dominik Olechowski (chłopcy z Queen), Marcin Mróz (dr Atkinson), Piotr Sieklucki (Elton John), Paweł Rupala, Mat Mosiala, Maciej Godoś, Artur Wójcik, Artur Świetny (degeneraci).