Trzynastego marca będzie miał premierę debiutancki kryminał Macieja Rożena pt. „Zła krew”. Książka ta zdobywa bardzo pozytywne recenzje przedpremierowe i przez wydawcę została okrzyknięta najbardziej oczekiwanym debiutem kryminalnym 2024 roku. Dlatego też nie mogłam przejść obojętnie koło tej powieści. Musiałam ją przeczytać i przekonać się sama, czy rzeczywiście książka ta wywrze na mnie równie silne wrażenie i pozostawi trwały ślad w mojej pamięci, jak u tych, którzy lekturę „Złej krwi” mają już za sobą.
W Topicach – typowym polskim miasteczku, dochodzi do brutalnego morderstwa nastolatki. Ofiara – Julia Grabowska – to córka miejscowego prominenta, którego zakłady chemiczne utrzymują przy życiu praktycznie całe miasto. Ojciec ofiary jest jednocześnie dobrym znajomym miejscowego komendanta, który ślepo wykonuje jego polecenia.
Mordercę ma odnaleźć przebywająca od pół roku w Topicach podkomisarz Ada Heldisz („Calineczka”), która przeniosła się na prowincję, by lizać rany i nie zwariować po traumatycznych przeżyciach w stolicy, które nawiedzają ją każdej nocy w snach. Musi jednak zapomnieć o przeszłości i działać szybko, bo gdy tylko wyjdzie na jaw, czyja córka zginęła, w miasteczku rozpęta się piekło. Nie może jednak liczyć ani na wsparcie prokuratora, który wyraźnie lekceważy swoje obowiązki, ani na laboratorium, które nie traktuje ich próbek priorytetowo.
Czy jej się uda? Czy rozwikła gęstą sieć tajemnic, półprawd i sprzeczności, która oplatała Julię. Kto w Topicach mówi prawdę? Kto kłamie? I kto zabija? Czy „Stary” (komendant) pozwoli Adzie zachować kontrolę nad śledztwem, czy też będzie próbował kierować nim z drugiego rzędu? Czy demony przeszłości pozwolą jej trzeźwo myśleć i działać?
Nie mogę napisać, że był to kiepski kryminał, bo byłoby to nieprawdą. Jednakże historia zaproponowana przez autora zupełnie mnie nie przekonała. Nie uwierzyłam w nią. Męczyłam się z tą książką ponad dwa tygodnie. I absolutnie nie mogę napisać, że dostawałam gęsiej skórki podczas czytania, czy że śniłam po nocach o opisywanych w „Złej krwi” zbrodniach. Chyba w głównej mierze na mój osąd wpłynęła zaślepiona swoją ambicją główna bohaterka (zarówno jej przeszłość, która według mnie jest mocno naciągana, jak również poczynania, które możemy śledzić na bieżąco nie przyczyniają się do tego, by zapałać do policjantki sympatią). Także finału tej książki „nie kupuję”. Chyba że przyjmiemy założenie, że podkomisarz Ada Heldisz bez swojego mentora u boku jest wyjątkowo kiepską policjantką lub podczas prowadzonego śledztwa nieustannie była „na haju” i dała się tak łatwo wyprowadzić w pole zabójcy. Ponadto wielokrotne podkreślanie przez autora nadwagi jednej z bohaterek moim zdaniem było mocno niesmaczne: „A Julia Grabowska była raczej solidnym koniem pociągowym, niż łabędziem”.
Do mocnych stron „Złej krwi” z pewnością należą postaci policjantów, którzy pomagają „Calineczce” odnaleźć mordercę, w szczególności „Świeży” (starszy posterunkowy Ksawery Wójcicki, dla którego wystawianie mandatów krowom z pewnością nie jest szczytem możliwości), zabawne przepychanki słowne pomiędzy Adą a Tomkiem – technikiem kryminalistyki oraz stworzony przez autora klimat prowincjonalnego, brzydkiego i powoli umierającego miasteczka lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, którego znakiem rozpoznawczym jest smród zjełczałego rybiego tłuszczu.
Choć nie podzielam zachwytu innych nad książką, zachęcam do przeczytania „Złej krwi” i wyrobienia sobie własnego zdania na jej temat.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: Zła krew
Autor: Maciej Rożen
Wydawnictwo: Znak
Seria: Znak Crime
Data premiery: 13.03.2024
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak