„Czwarte sikanie Bożenki Kowalskiej” otwiera nową serię komedii kryminalnych autorstwa Jacka Galińskiego. Uznałam, że już najwyższy czas, aby zapoznać się z twórczością tego uwielbianego przez wielu czytelników autora. Bożenka w tytule i czarny kot na okładce tym bardziej mnie skłoniły do tej lektury. I nie żałuję, bo uśmiałam się co niemiara.
Pewnego poranka cisza w domu spokojnej starości nie została zakłócona przez czwarte sikanie Bożenki Kowalskiej. Tego dnia Bożenka postanowiła sprawić wszystkim (a może najbardziej swojej współlokatorce Sabinie) psikusa i… nie obudziła się. Zanim Sabina kogokolwiek powiadomiła o śmierci koleżanki (wiadomo na owsiankę z rana każdy ma ochotę i zjeść ją trzeba koniecznie), ciało Bożenki zniknęło! Seniorzy gubią się w domysłach i plotkach. Antoni, który nieustannie zagadywał Sabinę uważa, że doszło do morderstwa.
„Proszę pani, jeżeli zabić człowieka, to tylko w domu starców. Nikt się nie zorientuje. Nawet nie będzie podejrzewał. Wystarczy przywieźć staruszkę i z zatroskanym wyrazem twarzy opowiedzieć o jej kłopotach ze zdrowiem umysłowym. Poinformować personel o demencji i o tym, że podopieczna może stanowić zagrożenie dla samej siebie”.
Czy mężczyzna ma rację? Jeśli tak – to kto jest mordercą i kto będzie jego następną ofiarą? Czy Antoniemu uda się namówić Sabinę na wspólne śledztwo? Czy nie zabraknie im odwagi i determinacji, by rozwiązać tę zagadkę? O tym musisz przekonać się Czytelniku już sam.
Ja ze swojej strony mogę napisać, że jeśli autor zaprasza cię do świata, gdzie walutą za wszystko są saszetki budyniu czekoladowego, to od samego początku wiadomo, że będzie to świetna zabawa (i to nie tylko w ogrodzie, w pobliżu warsztatu samochodowego). Ból brzucha ze śmiechu jest gwarantowany. Najnowszą książkę Jacka Galińskiego polecam każdemu, kto lubi komedie kryminalne lub po prostu ma ochotę na dużą dawkę endorfin. Są tu świetnie wykreowani bohaterowie: fantazjujący w snach o Magdalenie Gessler Antoni – hodowca kur w wersji pro oraz pobożna na swój własny, przewrotny sposób Sabina, która zawsze wie wszystko najlepiej, a jej najlepszym przyjacielem jest boski, życiodajny cukier. W powieści tej nie brakuje zabawnych dialogów (od których można wręcz popłakać się ze śmiechu), a śledztwo prowadzone przez pensjonariuszy wzbudza wiele emocji, bo przecież nikt nie chce następnych trupów, no chyba, że morderca…
Po przeczytaniu „Czwartego sikania Bożenki Kowalskiej” nasuwa się, tak z przymrużeniem oka, jeden zasadniczy wniosek, że jeśli się starzeć, to tylko w domu spokojnej starości w podwarszawskim Legionowie. Oczywiście zanim tam traficie radzę zaczerpnąć odrobinę wiedzy, a może i praktyki w pewnych zagadnieniach. Warto również zastanowić się nad prywatnymi lekcjami boksu lub zapasów, by nie być skazanym na przypalone racuchy (i to na dodatek bez cukru) podczas kolacji. Spokojnie – na wszystko jeszcze macie czas, najpierw Sabina musi wrócić z podróży. Wcześniej za to można się udać z kilkoma saszetkami budyniu czekoladowego na Targi Książki po autograf autora. Nikt tak pięknie nie podpisuje (a wręcz maluje) książek jak on.
Aha – i pamiętajcie, by znaleźć czas dla najstarszych członków swojej rodziny. Niech ich telefony nie milczą!
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: Czwarte sikanie Bożenki Kowalskiej
Autor: Jacek Galiński
Wydawnictwo: Znak JednymSłowem
Data premiery: 14.08.2024
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak JednymSłowem.