Dzięki serii Glatz z Wilhelmem Kleinem Tomasza Duszyńskiego pokochałam kryminały retro. Myślę, że w dzisiejszych czasach Kapitan Klein cieszyłby się jeszcze większym zainteresowaniem wśród kobiet niż sto lat temu. Mężczyzn, którzy mają w sobie coś magnetycznego, a przy okazji duszę romantyka nie ma już wielu. Dlatego też wiadomość o tym, że Wilhelm Klein powraca ucieszyła mnie ogromnie. Tym razem Tomasz Duszyński zabiera nas do swojego rodzinnego Strzelina, sprzed 100 lat i serwuje nam wyjątkowo mroczną historię, gdzie tak naprawdę trudno wskazać granicę między dobrem a złem.
Wbrew swojej naturze i przypuszczeniom wszystkich, którzy mieli okazję poznać Kleina, Kapitan osiadł na stałe w Strzelinie, i to nie sam, ale wraz z Agnes i jej synem Ralphem. Świetnie się ze sobą dogadują. Tworzą rodzinę. Sielanka jednak nie trwa zbyt długo. Lokalna policja prosi go o wsparcie w odnalezieniu porwanej młodej kobiety, córki przedsiębiorcy. Sprawa kończy się podejrzanie szybko i szczęśliwie. Klein zaczyna przeczuwać, że to jednak nie koniec tej historii…
Świeżo upieczony wachmistrz Tobias Hulka podczas porządków w archiwum natrafia na akta dawnej sprawy. W 1916 roku w okolicy zaginęło kilka młodych Czeszek, żadnej nie odnaleziono. Jedną z nich była młodzieńcza miłość Tobiasa. Sprawa zaginięcia dziewczyn była szyta grubymi nićmi i poznanie prawdy nie było nikomu na rękę. Nieoczekiwanie śledztwem tym zaczyna się interesować Wilhelm Klein? Dlaczego?
Czyżby przeszłość upomniała się o Kleina? I to on jest prawdziwym celem zbrodniarzy? Tylko kto postanowił zagrać jego własną bronią i wykorzystać jego największą słabość? Kto znał Kleina na tyle, by wiedzieć, jakich dokona wyborów? Kto miał w sobie tyle determinacji, żeby zaplanować i stworzyć tak misterną pułapkę? No i czy poproszony o pomoc Koschella przyjedzie do Strzelina?
Trzeba przyznać, że Klein ma szczęście do ciekawych towarzyszy. Duszyński tworzy fantastycznych bohaterów. Nawet nie potrafiący go początkowo rozgryźć i podchodzący z dystansem nadwachmistrz Hans Bauer zasługuje na uwagę. I to nie tylko ze względu na puszczanie wyjątkowo smrodliwych wiatrów i dawanie hojnych napiwków, ale przede wszystkim za odwagę, profesjonalizm i transparentność w działaniu. Myślę również, że warto wspomnieć o współpracującym bezpośrednio z Kleinem młodziutkim i niedoświadczonym Tobiasie Hulku, który świetnie sprawdził się w swojej roli, choć w pewnym momencie ryzykował znacznie więcej niż karierę w policji. Oczywiście Fraz Koschella nawet jeśli troszkę usztywniło go nowe wdzianko, nie zawodzi i tym razem.
Ten rok zdecydowanie należy do Tomasza Duszyńskiego. Każda kolejna wydawana przez niego książka cieszy się ogromną popularnością wśród czytelników i wzbudza wiele emocji.
„Grzesznik ze Strehlen” to naprawdę rewelacyjny kryminał. Obok świetnie wykreowanych postaci mamy tu wiele tajemnic z przeszłości, mroczny klimat, brutalne morderstwa i policję działającą na granicy prawa i moralności. Czytając tę powieść możemy nawet poczuć się przez chwilę jak w Chicago. Tomasz Duszyński zadbał o to, by podróż wraz z Kleinem, Koschellą i Hulką ulicami dawnego Strzelina była niesamowitą i niezapomnianą przygodą.
Mam nadzieję, że przeczucie Franza było błędne i niebawem spotkamy się zarówno z nim, jak i Wilhelmem na kartach kolejnej powieści.
P.S. Ciekawi mnie, czy autor podczas wycieczki po Strzelinie zdradził, gdzie obecnie miłośnicy słodkości powinni się udać na kawałeczek wypiekanego na miodzie ciasta żabiego króla.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: Grzesznik ze Strehlen
Autor: Tomasz Duszyński
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Data premiery: 18.10.2024
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu SQN