Apostazja. To skomplikowane słowo kryje w sobie o wiele więcej niż podają słownikowe definicje. Nie chodzi w niej jedynie o odstępstwo od wiary, ale i różne przejawy wątpienia, nie godzenia się na takie czy inne praktyki. Niechęć do zinstytucjonalizowanych form religijności, wrogi stosunek do hierarchii kościelnej i duchowieństwa. Od poddawania w wątpliwość dogmatów, przez negację istnienia Boga, po całkowite podważenie sensu religijności.
Co dzieje się w umyśle człowieka, który decyduje się na formalne odrzucenie wiary przodków? Czy działa pod wpływem impulsu, powodowany tragicznym wydarzeniem, które podważa prawdy wiary? Bywa i tak, jednak najczęściej ziarno zwątpienia kiełkuje w nim powoli, zasiane w młodości, podlewane sukcesywnie kolejnymi wypaczeniami, zachowaniami niezgodnymi z tymi wpajanymi od dziecka. Wydarzenia z dzieciństwa potrafią odcisnąć w ludzkim umyśle ślad, którego nie da się zatrzeć. Z biegiem czasu dorastający człowiek konfrontuje prawdy wiary z tym, co dostrzega wokół siebie. Z gorliwością i pewną satysfakcją demaskuje kolejne odchylenia od normy. Romanse księży, nieślubne dzieci, molestowanie nieletnich. Zaczyna dopasowywać do tego swoje własne wspomnienia, zaczyna wątpić w sens tego w co wierzy…
Magda niepokalanie poczęta….
Często powody odstępstwa od wiary są wyjątkowo poważne. Magda dowiedziała się, że jej rodzice nie mogli mieć dzieci. Postanowili więc wykorzystać nowoczesne metody leczenia in vitro by móc cieszyć się upragnionym potomkiem. Magda jest więc z probówki. Dla Kościoła jest niechcianym wynaturzeniem. Embrionem, który by istnieć zabił miliony innych, słabszych od siebie. Pewnego dnia na religii ksiądz powiedział, że dzieci, które urodziły się dzięki metodzie in vitro zwykle są upośledzone… To przelało czarę goryczy. „NIE ZAMIERZAM BYĆ W ORGANIZACJI, KTÓRA NEGUJE MOJE ISTENIENIE!”. Magda podjęła decyzje o apostazji.
Diagnoza: nerwica eklezjogenna
Ksiądz powinien wzbudzać zaufanie i być autorytetem. To w teorii. W praktyce bywa różnie. Jacek po Pierwszej Komunii Świętej został ministrantem. Za namową brata, który obiecał mu, że dzięki temu będzie miał miejsce siedzące w kościele nawet na rezurekcji… a on nie lubił stać. Jednak ksiądz terroryzował małych ministrantów. Powodował u nich tak silny lęk, że bali się odezwać, poruszyć, nawet oddychać. Jacek moczył się w nocy, panicznie bał się każdej mszy świętej, nawet gdy stał się dorosłym człowiekiem dzwony kościelne powodowały u niego stres i omdlenia… Zdecydował się popełnić duchowe samobójstwo. Od 8 lat jest wolny…
Kariera w korporacji Pana Boga
Szymon lat 36. Jest księdzem. Lubianym księdzem. Młodzież go uwielbia, starsi podziwiają. Udziela się w ruchu oazowym, organizuje pielgrzymki. Wszyscy go doceniają. Ale on sam nie czuje się kochany, nie czuje bliskości. Marek – artysta totalny. Jego obrazoburcza sztuka przysparza mu rzesze wrogów wśród środowisk katolickich. Jednak nie ma zamiaru się tym przejmować: „ja się cieszę, że oni się dzięki mojej sztuce jednoczą, że robią pochody, zbierają kamienie i je niosą, a to przecież nie są lekkie rzeczy!”.
Jest jeszcze Maria, Zbyszek i celebrytka prowadząca program w telewizji śniadaniowej… Siedmioro zupełnie różnych, a jakże podobnych do siebie ludzi. Każdy ma swój powód i indywidualne wspomnienia związane z religią i z instytucją kościoła. Każdy nosi w sobie piętno. Zgnilizna moralna nie dotyka dziś jedynie marginesu społecznego. Dosięga wyższych sfer i tych, którzy mieli być wzorem i autorytetem w sprawach duchowych. Nie przypadkowo wystrój sceny przypomina wnętrze kościoła. Są równe rzędy ławek, a pośrodku miejsce na ołtarz. Jednak nie ma tu ani obrazów, ani świętych wizerunków. Nie da się wyczuć obecności Boga… Czy Jego faktycznie już nie ma? Na pewno nie ma Go już w sercach bohaterów. Umarł bezpowrotnie zabity przez brak wiary, błędne autorytety, zły przykład tych, którzy mieli nim świecić.
Koniec duchowego monopolu
Niewierni, czyli ci którzy nie wierzą, nie dowierzają, wątpią. Niedowiara będąca mottem przewodnim 5 Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia jest ich domeną. Utracili łaskę wiary, lub nigdy nie mieli okazji jej doświadczyć. Niektórzy z nich od dawna jawnie, lub w ukryciu byli poza kościołem, żyli obok. Teraz zdecydowali się formalnie przypieczętować swoje odstępstwo. Potwierdzić prawnie istniejący już stan rzeczy. Ale „Niewierni” w reżyserii Piotra Ratajczaka to nie tylko spektakl o ludziach pozbawionych daru wiary. Nie opowieść jedynie o ich skomplikowanych rozterkach i dylematach duchowych. To historia o współczesnym społeczeństwie, duchowieństwie, instytucjonalnej formie religijności. O tym co ludzi boli, co zauważają wokoło, a co nie przystaje do wizerunku wpajanego im na niedzielnej mszy świętej. Słowa, które straciły sens. Które są tylko nędznymi cieniami, symulakrami swojego znaczenia. Święta opowieść została podważona. Niedowiara zatacza coraz szersze kręgi, zbiera coraz większe żniwo. Zagnieżdża się w ludzkich umysłach siejąc spustoszenie i zwątpienie. Sfera duchowa nie jest już zmonopolizowana. Wybór jest ogromny, a ludzie kalkulują zyski i straty. Dla religii bilans jest coraz mniej korzystny. Na tle hedonistycznego zalewu przyjemności wypada dość blado. Coraz więcej wśród nas takich, którzy jak „niewierna celebrytka” sami dla siebie są bogiem. Zasada jest prosta: biorę nie daję, mówię nie słucham – sama przyjemność – nie wiara.
Marzena Rogozik