Trudno jednoznacznie ocenić motywy, dla których Jacek Inglot zdecydował się napisać quasikryminał. Czy była to może próba podjęcia tematu „wypędzenia upiorów historii” z pomocą fikcji literackiej? A może zawoalowana odpowiedź na współczesne głosy dotyczące spraw nadal żywo dyskutowanych za zachodnią granicą Odry?
Banalne wydaję się stwierdzenie, że Wypędzony to książka ważna dla starszych i młodszych pokoleń, lecz powinna raczej zainteresować tych wszystkich, których znudziły nierozstrzygalne polemiki historyków o czasach powojennych. Cieszy inicjatywa i odwaga autora, który był zapewne świadomy trudności wynikających z prezentacji tematu polskiemu czytelnikowi.
W lekturze uderza jednak sprawa inna – psychologiczny realizm postaci. Główny bohater to rzecz jasna wytwór literackiej wyobraźni, lecz zdaje się, że po części ślad jego obecności można odszukać w umysłach i kolejach życiowych, tych wszystkich drobnych istot ludzkich ocalałych z wojny i wypędzonych ze swojej ojczyzny.
Czytelnik poszukujący w lekturze przyjemności zdecydowanie doceni lekkość i sprawność narracji autora. Inni, być może zainteresowani rozlicznymi kontekstami (co jasne nie tylko literackimi) odnajdą w Wypędzonym udaną próbę połączenia realności i fantazji. Czas po roku 1945 zamknięty datą 1948 roku (połączenie PPS i PPR w PZPR) zdaje się być o wiele ciekawszy niż dotąd wydawało się historykom czy też ludziom, którym los wyznaczył role świadków we wspomnianym okresie. Na kartach Wypędzonego świat powojennego chaosu staje się czymś niezwykłym, a zarazem zdumiewa po dziś dzień żywotność tych wszystkich postaci, które zarówno na kartach książki, jak również w odległej już przecież realności tworzyły ulice, miasta czy uniwersytety z gruzów i kurzu. Świat stawał się wówczas… po raz kolejny formą wypełnioną treścią. Trzeba przyznać, że Jacek Inglot doskonale oddał nastrój chwili, gdy człowiek zmuszony jest raz jeszcze odbudować zniszczone przez siebie kraje i państwa. Słowo entuzjazm znane często już tylko ze słowników, nagle nabrało literackich barw, a jego siła uderzy tych spośród czytelników, którzy zobaczą w książce obrazy bliskie dla pokolenia swoich dziadków.
Nie sposób zdradzić zakończenia, pozostawiam czytelnika w niewiedzy, która proszę mi wierzyć zostanie wynagrodzona chwilę po przeczytaniu ostatnich stronic Wypędzonego…
Z kronikarskiego obowiązku chciałbym wszystkich zainteresowanych życiem społecznym i historią tzw. Ziem Odzyskanych zachęcić do zapoznania się z tekstem Gregora Huna pt. „Obce miasto. Wrocław 1945 i potem”.
Jacek Inglot „Wypędzony”
Instytut Wydawniczy Erica
Recenzował
Maciej Zborek