Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały. Działa wszystkie, obóz wszystek, dostatki nieoszacowane dostały się w ręce nasze. Nieprzyjaciel, zasławszy trupem aprosze, pola i obóz, ucieka w konfuzji. Wielbłądy, muły, bydło, owce, które miał po bokach, dopiero dziś wojska nasze brać poczynają, przy których Turków trzodami tu przed sobą pędzą.(…)
Jan III Sobieski tak pisał do swej żony – ukochanej Marysieńki, po wiktorii wiedeńskiej. Słowa te zna prawie każdy, a przynajmniej każdy zetknął się z nimi choćby w toku edukacji na lekcjach historii. Jednak myli się ten, kto myśli, że tylko one i tym podobne znane już fakty, wydarzenia i postacie znajdzie czytając najnowsze dzieło Radosława Sikory „Husaria pod Wiedniem”. O banałach mowy być nie może. Zresztą nikt nie śmiałby chyba posądzać o to tak znamienitego historyka jakim jest autor tej rozprawy. W dodatku znawcę i miłośnika husarii.
O rynsztunku jest więc sporo. Konie, tarcze, zbroje i pancerze zajmują niemałą powierzchnię tej książki. Opis wzbogacają liczne ciekawostki [na moją wyobraźnię działają w tym wypadku o dziwo liczby – jak choćby długość kopii używanych przez husarzy podczas odsieczy wiedeńskiej. Z ponad 6 – metrową kopią w dłoni utrzymać się w siodle i jeszcze powalić przeciwnika?! Niewyobrażalne…]. I oczywiście słynne skrzydła husarii, które w filmach zwykle prezentują się okazale i wydają się być jedynie elementem zdobiącym. W rzeczywistości swoje ważą, robią szum [w zasadzie bez zbytniej przesady – okropny hałas i huk] i utrudniają koordynacje ruchową… Jest i szczegółowy i fachowy opis jednej z najlepszych i najsławniejszych bitew w dziejach Rzeczypospolitej – bitwy pod Wiedniem w 1683. Opis bogato ilustrowany tekstami źródłowymi, nasycony liczbami i statystykami. Jako historyk – byłam bez wątpienia zainteresowana, jako kobieta – zdezorientowana. Ale w ogólnym rozrachunku książka wypada na plus.
Fakty, daty, statystyki i cytaty… No i ilustracje – niezbędny element książki dla czytelników płci męskiej, niebędącej fanami militariów, ani historykami z zawodu czy zamiłowania. Bo pozycja nie jest prosta. Nie jest to bynajmniej łatwa i lekka lektura, obfitująca w wartką fabułę, tworząca narrację na poły realistyczną, na poły wyidealizowaną. Miłośnicy powieści historycznych pokroju trylogii Sienkiewicza mogą się na tej książce srogo zawieść… Specyficzny, naukowy język autora może być zupełnie niezrozumiały, lub po prostu nudny dla przeciętnego czytelnika, za to historyka wciągnie z całą pewnością. Szczególnie specjalizującego się w epoce nowożytnej. Doskonały aparat badawczy, liczne przypisy, tabele i materiały źródłowe sprawiają, że jest to pozycja na najwyższym poziomie. Istna kopalnia wiedzy.
Pasjonatom historii polecam, pozostałych zachęcam do sięgnięcia po „Husarię pod Wiedniem” choćby dla konfrontacji z niedawną kinową premierą „Bitwy pod Wiedniem”. A książka, choć tradycyjna, papierowa i zmuszająca do wytężonej pracy wyobraźni w tym wypadku bez wątpienia triumfuje nad filmem… W niej fakty są rzetelne i sprawdzone. Jednym zdaniem: kompletne kompendium wiedzy o husarii w czasach świetności Rzeczypospolitej Polskiej.
„Husaria pod Wiedniem”
Radosław Sikora
Instytut Wydawniczy ERICA
Warszawa 2012