Paweł Kaczmarczyk rozpoczynał swoją karierę w jednej z najsłynniejszych europejskich wytwórni płytowych – ACT Music. Wydaje się, iż do dzisiaj jego muzyka nie utraciła swojej oryginalności i kreatywnego zacięcia sam artysta zaś, w różnorodnych projektach, nadal rozwija swój repertuar i umiejętności i ambitnie zmierza do wyznaczonych celów. Kolejne koncerty z cyklu „Directions in music” stały się idealnym pretekstem do spotkania oraz rozmowy na tematy bliższe i dalsze muzyce.
Zapraszamy do lektury wywiadu.
Aneta Błachewicz: Jak oceniłbyś pod względem kariery i rozwoju rok 2012?
Paweł Kaczmarczyk: W zeszłym roku działo się naprawdę wiele. Zostałem Dyrektorem Artystycznym Festiwalu Jazz Juniors i wierzę, że za kilka lat stanie się on imprezą liczącą w Europie. Przed nami masa pracy. Ten rok obfitował również w wyjazdy na duże imprezy zagraniczne. Wraz ze swoim zespołem, Audiofeeling Band, wystąpiłem podczas European Jazz Nights w Oslo. Byliśmy tam jedynymi reprezentantami naszego kraju, więc było to dla mnie wielkie wyróżnienie. Zagrałem także w kilku krajach m.in. w Indiach, Czechach, Słowacji, Francji, Szwecji, Bułgarii. Równie wspaniałym wydarzeniem był dla mnie koncert podczas warszawskiego Festiwalu Jazz na Starówce (…). Był to dla mnie bardzo dobry rok i wszystko wskazuje na to, że ten będzie jeszcze lepszy.
AB: Ostatnio wiele podróżowałeś, wraz z zespołem New Bone odwiedziłeś takie miejsca, jak Indie czy Rosja. Jak grywa się w tych miejscach jazz? Czy są jakieś różnice w podejściu do muzyki, jej odbiorze? Jakie doświadczenie czy wspomnienia wyniosłeś z tej podróży?
PK: Na pewno czymś niesamowitym był tegoroczny wyjazd wraz z zespołem New Bone do Indii. Kraj ten odwiedziłem rok wcześniej ze swoją grupą Audiofeeling – zagraliśmy wtedy dwa duże koncerty: w ramach Jazz Utsav Festival w New Delhi, atmosfera była fantastyczna. W tym roku zagraliśmy na Delhi International Jazz Festival, organizowanym przez instytucję ICCR będącą odpowiednikiem naszego Instytutu Adama Mickiewicza. (…).
Drugim koncertem był występ na University Of Jammu, 20 kilometrów od granicy z Pakistanem. Był to pierwszy jazzowy koncert jaki się odbył w tym mieście. Kaszmir to region mocno zmilitaryzowany. W około pełno żołnierzy karabinami. Dla ludzi którzy przyszli na nasz koncert było to bardzo ważne wydarzenie. Całe miasto było obklejone plakatami reklamującymi nasz koncert. Jestem w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo uwielbiany był jazz w Polsce w czasach komuny – stanowił on swego rodzaju manifestację wolności (…). W Kaszmirze jest chyba obecnie podobnie. Rzeczą niecodzienną była też reakcja tamtejszych słuchaczy podczas koncertu a później na naszym profilu facebookowym, gdzie każdy chciał się z nami skontaktować i pogratulować wystepu. Ludzie masowo wchodzili na nasz fanpage i zostawiali komentarze. Wyglądało to zupełnie inaczej niż u nas i czuliśmy się niczym gwiazdy popowego zespołu. Następnego dnia, na okładkach około piętnastu brukowców, ukazały się nasze zdjęcia. W momencie gdy szykowaliśmy się do powrotu, obsługa lotniska zamiast sprawdzać bagaże…robiła sobie z nami zdjęcia! Tego w Europie się nie doświadcza, dlatego wpłynęło to nas bardzo pozytywnie.
(…)
AB: W jednym z wywiadów udzielonych w 2008 roku (Jazz festival Goes To Town, Hradec Karlove, wywiad dla Petera Motycki) zauważyłeś, że nie jest dobrze, gdy młodzi muzycy są zbyt mocno promowani, a znaczące albumy wydają dopiero około 30-tki. Czy nadal tak uważasz? Czy to oznacza, że za rok-dwa zaskoczysz nas czymś niezwykłym?
PK: Podtrzymuję to, że systemy promocyjne są bezsensowne i nie stoją za nimi faktyczne dokonania muzyków. Widać to w bardziej rozwiniętych krajach, jak Stany Zjednoczone, gdzie wschodzącym muzykiem jazzowym jest taki, który zbliża się do 40-stki. Moda europejska na „złote dzieci” to taki kitsch, który kojarzy mi się z (…) dennymi programami jak X-factor, Idol, itp. Z niecierpliwością czeka się na urokliwą małą dziewczynkę, która bajecznym głosem wyśpiewa utwór, a po okresie fascynacji, sukcesów i bycia gwiazdą, znika i nikt nie wie, co tak naprawdę później się z nią dzieje. Jest tak, ponieważ sztuka rządzi się innymi prawami niż mechanizmy promocji. Dodatkowo, poziom dziennikarstwa i medialność zjawisk powodują, że jest to sztucznie podsycane .Agencje PR, które zajmują się „promocja sztuki” i chcą na tym zarabiać pieniądze, zabierają możliwości naturalnej kreacji (…). Prawda jest taka, że sztuka dojrzewa z czasem. Skin, brytyjska wokalistka, powiedziała kiedyś, że żeby napisać jeden dobry tekst, najpierw trzeba stworzyć 100 słabych.
Pytałaś mnie także o plany wydawnicze. Mam już gotowy materiał na kilka płyt. Z powodów czysto finansowych nie realizuję tych projektów. (…). Rynek muzyczny aktualnie ogarnęła patowa sytuacja – płyty się nie sprzedają, nawet jeśli są dobre. Wszyscy znają i kochają dany album, ale nikt go fizycznie nie posiada. Jest to efekt celowej zamiany słowa „kradzież” na lżej brzmiące „piractwo” lub zupełnie niewinne „udostępnianie plików znajomym”.
AB: Jakie znaczenie mają dla Ciebie otrzymane nagrody?
PK: Niestety, jest to kraj, w którym nagrody nie determinują ilości koncertów, które się zagra oraz nie zawsze decydują o faktycznej wartości granej muzyki. (…)Z mojego doświadczenia wynika, iż same nagrody w rzeczywistości nic nie zmieniają w życiu artysty (…), choć na pewno miło jest być docenionym i zauważonym. Wzmacnia to psychikę i dopinguje do dalszej pracy.
AB: Już niedługo 16-ste urodziny klubu Harris Piano Jazz bar, a dla uczczenia tej rocznicy – 4 koncerty z cyklu Directions in Music. Przybliż proszę te wydarzenia, oraz zdradź proszę, dlaczego Twój wybór padł na tych artystów?
PK: (…). Staraliśmy się znaleźć projekty, które będą atrakcyjne w taki sposób, że trafią do szerszego grona słuchaczy. Łatwiej promuje się kilka wydarzeń na raz, dlatego „ubraliśmy” to w mini festiwal. Wybrałem cztery spośród, już osiemnastu, projektów Directions in Music, które przygotowałem podczas ostatnich dwóch lat. (…).
Przybyłych na te wydarzenia czeka różnorodna muzyka: 4 kwietnia zagram muzykę Elvina Jonesa, a gościem specjalnym koncertu będzie Kazimierz Jonkisz, z którym zagrałem najdłuższą trasę koncertową po Polsce – olbrzymia energia i modalne granie. Kolejny artysta, który wystąpi to Jorgos Skolias – projekt ten poświęcony zostanie twórczości Raya Charlesa, całkowicie przeze mnie zaaranżowany w konwencji „contemporary Jazz”, co może być dość ciekawe dla fanów Ray’a, ponieważ oryginalne pozostały jedynie linie melodyczne. Jak dotąd, odbiór tego projektu jest rewelacyjny, więc wydaje mi się, że mój muzyczny eksperyment przypadł do gustu słuchaczom. Liczę na dobre przyjęcie publiczności zgromadzonej 5 kwietnia w klubie Harris. Gość specjalny koncertu 6 kwietnia, Janusz Muniak, to mój ” muzyczny ojciec”. Wspólnie zagramy muzykę jego ulubionego saksofonisty, Stana Getza. Na zakończenie cyklu, 13 kwietnia, wystąpimy z tanecznym repertuarem zespołu The Headhunters. Udział w projekcie wezmą młodzi krakowscy muzycy zainspirowani muzyką groove’ową (…) – wystąpią: Filip Mozul, Łukasz Belcyr, Grzegorz Bąk, Olaf Węgier i Thomas Celis Sanchez. Jest to swego rodzaju ukłon w stronę młodszej generacji słuchaczy.
AB: W tym roku czeka nas kolejna edycja festiwalu Jazz Juniors. Czy szykujesz jakieś zmiany?
PK: (…)Jazz Juniors to przede wszystkim konkurs, dlatego szczególny nacisk położymy na promocję naszego zdobywcy Grand Prix. W zeszłym roku, zaprosiłem mojego przyjaciela, Andreasa Malliarisa szefa festiwalu Jazz Meeting w Berlinie. Był pod tak dużym wrażeniem wysokiego poziomu uczestników konkursu, że… postanowił najlepszych z nich zaprosić do Berlina i zaprezentować ich podczas Polish Jazz Juniors Night! (…). Również dzięki temu, wymiana kulturalna między naszymi krajami zaczyna mieć głębszy sens i wymierne korzyści. Mam nadzieję zaprezentować kilka grup niemieckich w ramach koncertów festiwalowych tegorocznej edycji Jazz Juniors. (…)
Wydaje mi się wybitnym kuriozum, iż, na przykład artyści ze Stanów Zjednoczonych, mogą przyjechać tutaj w każdej chwili i zarabiać bardzo duże pieniądze, a my, aby tam jechać jako artyści, musimy prosić się o wizy pracownicze. Odmowa ich przyznania powoduje, iż przez pewien okres czasu nie możemy się o nie starać, a tak być nie powinno. W aspekcie promocji polskiej kultury na świecie nie najlepiej dbamy o swoje interesy, niezwykle mało w tej sprawie „ugrywamy” , wydajemy państwowe pieniądze, nie pozyskując zbyt wiele dla naszej kultury za granicą. Niejednokrotnie zmuszani jesteśmy przez zagranicznych promotorów, by za całość przedsięwzięcia zapłaciły nasze instytucję rządowe i polonijne. Pozwalamy tym samym na deprecjonowanie naszej wartości w stosunku do zagranicznych artystów, a wiemy że nie ma ku temu powodów. wystarczy posłuchać takich artystów jak Tomasz Stańko, Leszek Możdżer, A.M.Jopek, M.Wasilewski i wielu innych których z braku czasu nie wymienię, a lista zdaje się być dość długa…
Bilety na festiwal nie będą drogie, przede wszystkim po to, by ludzie zaczęli trafiać na muzykę improwizowaną oraz aby stała się szeroko dostępna. Nie oznacza to jednak, że wstęp będzie darmowy, gdyż dobra sztuka nie jest „za darmo” i każdy musi to rozumieć.
Otrzymaliśmy wsparcie od Urzędu Miasta Krakowa i Ministerstwa Kultury, co również wpłynie na nasze możliwości. Bardzo zależy mi na tym, by, dzięki uzyskanym środkom, promować polskich muzyków, festiwal oraz konkurs za granicami Polski.
AB: Czy szykujesz jakiś nowy projekt?
PK: Zacząłem interesować się muzyka DJ-ską. Ostatnio często „ożywiam” beaty występując ze znakomitym DJ BLEQ, specjalizującym się w r’n’b. Sądzę również, że wkrótce zaczniemy grywać wspólnie ze znanym w środowisku jazzowym DJ KRIME. Bardzo cenię DJ-ów, którzy prócz tego, że miksują, są także świetnymi muzykami. DJ KRIME oprócz grania na deckach, jest perkusistą, a także świetnie gra na instrumentach klawiszowych. Ostatnio rozpocząłem również prace nad wspólnym deep house’owym projektem z Tomem Ameri znakomitym DJ-em i producentem z Paryża. Pod koniec roku chciałbym ich wszystkich zebrać razem i zaprezentować podczas dużej imprezy DJ-skiej sygnowanej moim nazwiskiem i prezentującej mieszankę muzyki instrumentalnej z muzyką DJ-ską. Będzie to dla nas wszystkich eksperyment i duże wyzwanie artystyczne.
Zaś co do projektów, którym bliżej do muzyki improwizowanej, obecnie współpracuję między innym z Wojtkiem Mazolewskim, z którym mam zaszczyt występować w projekcie BUND BAND prezentującym żydowskie pieśni powstańcze warszawskiego getta. Wspaniałym muzycznym zjawiskiem jest także multi-narodowa WORLD ORCHESTRA Grzecha Piotrowskiego – jest to coś niewyobrażanego, zjawisko, dla którego nie ma żadnego odpowiednika na świecie. Z Grześkiem współpracujemy coraz prężniej, ostatnio otrzymałem od niego propozycję zagrania projektu z basistą Reggie Washingtonem, legendarnym perkusistą Poogie Bellem, trębaczem Patchesem Stewertem (wieloletni współpracownicy Marcusa Millera). Każdy dzień przynosi więc niespodzianki, obecnie wyczekuję kolejnej podróży do Norwegii i trasy koncertowej z tamtejszym Loud Jazz Band. Mój impresariat intensywnie pracuje nad kolejnymi występami zagranicznymi: Rosja, Canada, USA. Wciąż poznaje nowych ludzi co zazwyczaj powoduje powstanie nowych projektów. To będzie naprawdę ekscytujący rok!
Strona internetowa artysty: http://www.pawelkaczmarczyk.com/
Harris Piano Jazz Bar: http://www.harris.krakow.pl/
Youtube: http://www.youtube.com/user/dilberg1/videos?view=0
New Bone: http://www.newbone.art.pl/
Więcej o projekcie : „Directions in music”: http://www.kulturatka.pl/?p=6516
Aneta Błachewicz