Trwaj chwilo, jesteś piękna. Takie słowa padają mniej więcej w połowie filmu Ixjana. Z piekła rodem. Gdyby chwila była naprawdę piękna, dwójka moich sąsiadów nie opuściłaby sali kinowej w trakcie projekcji, a już na pewno zgromadzona widownia nie liczyłaby tylko piętnastu osób (tym bardziej na festiwalu OffPlusCamera). Słowa z Fausta Goethego nie sprawdzają się w rzeczywistości, jednak z polskim filmem mają całkiem dużo wspólnego.
Zupełny chaos. Wszystko zaczyna się od Marka (Sambor Czarnota). Pisarza, który chce wydać swój debiut. Jak się okazuje odnosi sukces – największy polski wydawca decyduje się opublikować fantastyczną opowieść pisarza. Książka nawet staje się bestsellerem. Pisarz z przypływu szczęścia sięga po psychotropy, popijając je alkoholem. To nie może się dobrze skończyć. Mimo, że bankiet był wyjątkowo udany, to następny dzień rozpoczął się od amnezji. Co tak naprawdę się wydarzyło?
Rzeczywistość miesza się ze snem, jawa z fantazjami pisarza. Psychoza głównego bohatera wychodzi poza ekran. Szaleństwo wymyka się spod kontroli i sami nie wiemy, co jest prawdą, a co wymysłem artysty.
[imagebrowser id=60]
Ixjana. Z piekła rodem to połączenie Mistrza i Małgorzaty z Faustem. Jest diabeł, służąca mu kobieta, i mężczyzna, który oddaje swoją duszę. Oczywiście jest też bal! Istne opętanie…
Film broni się aktorami (Borys Szyc, Anna Dereszowska, Magdalena Boczarska, Sambor Czarnota) i scenografią. Dobór kolorów i oświetlenia doskonale oddaje piekielny nastrój. Nie można tego powiedzieć o muzyce, która mimo, że dobrze dopasowana – przeszkadza, ponieważ wyraźnie dominuje nad obrazem.
Miał powstać rewelacyjny thriller, jest średnio udany melodramat. Miał mrozić krew w żyłach, a u widowni wywołuje śmiech. Moce piekielne wcale nie są straszne, a oblicze zła wydaje się dość uległe. Jeśli lubicie takie szaleństwo – wybierzcie się do kina. Jeśli nie – zalecam inny seans.
Film zobaczycie na Festiwalu OffPlusCamera! Kiedy? Zajrzyjcie tutaj.
/Agnieszka Gałczyńska/