Świat nigdy nie znalazł dobrej definicji dla słowa wolność.
Abraham Lincoln
Wchodzisz. Ciemność. Czujesz się skrępowany, tak jakby ktoś zabrał Ci wolność. Atakują Cię dźwięki, a Ty nawet nie jesteś w stanie określić skąd pochodzą. Pierwszy raz poczułeś się jak niewidomy. Nicość. W końcu odzyskujesz wzrok, pomaga Ci w tym mała żarówka. Nadal coś jest nie tak. To przez tę mgłę…
Spowity w bezdusznych oparach przyglądasz się absurdalnej sytuacji. Dwóch mężczyzn znajduje się w jednym pokoju. Nie ma w nim nic, oprócz starej wanny. Nie wiadomo kim są, skąd się wzięli i co naprawdę się stało. Wiadomo natomiast, kto nimi rządzi. Tajemniczy Pan Rączka włada życiem zagubionych w czasie i przestrzeni osób. Sytuacja nie jest bez wyjścia – przynajmniej początkowo, bo drzwi pozostają otwarte, tylko nikt nie chce się z nich skorzystać. W końcu wiatr wolności zatrzaskuje je z hukiem.
Wolność. To o niej dyskutuje dwóch nieznajomych. W zależności od jej pojmowania stajesz po stronie jednego z panów. Cenisz albo wolność wewnętrzną, czyli możliwość wyboru, albo zewnętrzną, a wiec poczucie nieskrępowania. Tu wygrywa ta druga, przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Możesz też dojść do wniosku, że to właśnie wolność Cię ogranicza. Życie składa się przecież z decyzji, które trzeba podejmować, bo nie da się tkwić w miejscu. Z drugiej strony, każdą przestrzeń i każdą minutę życia dzielisz z kimś, kto może nie tylko Cię obserwować, ale także wpływać, lub wymagać Twoich wyborów. Zatem, czy wolność istnieje i jaki jest jej sens?
Na te pytania musisz odpowiedzieć sam. Najlepiej przy okazji spektaklu Przez mgłę, inspirowanego dramatem Strip-tease Sławomira Mrożka w krakowskim Teatrze Bez Rzędów. Świetny scenariusz, ponad przeciętne dialogi, doskonałe efekty. Dwójka młodych i utalentowanych aktorów.
Spektakl – eksperyment w teatrze innym niż wszystkie. Skromnym, ale przyjaznym. Łamiącym stereotypy. Czy nie o to chodzi?
/A.Gałczyńska/