Sąsiad, co to na dole po drugiej stronie podwórka mieszka, żonę tłucze. Sąsiedzi wszyscy w oknach swoich siedzą, słuchają. Swoją żonę tłucze przecież, nie inną. Swoje powody najwidoczniej ma, bo jakby nie miał, żony by przecież z samego rana nie tłukł.
Sąsiady – bezimienni mieszkańcy kamienicy jakiegoś polskiego miasta. Tu każdy zna każdego i każdy o każdym mówi, choć nie każdy z każdym rozmawia. Mijają się na podwórku, spotykają w sklepowych kolejkach, wypatrują siebie z okien. Andrzej Markowski w swoich opowiadaniach portretuje naszą mentalność, w której z jednej strony kibicujemy zasadzie „wolność Tomku w swoim domku”, a z drugiej wiemy lepiej, co ten „Tomek” powinien w swoim domu robić i jak.
Proza Markowskiego osadzona jest w świecie o wysokim stopniu realności, to rzeczywistość bliska każdemu z nas, którą autor wypełnił surrealistycznymi zdarzeniami. Książka skonstruowana jest z mini opowiadań koncentrujących się na codzienności, cyklicznie powtarzających się świętach jak Wielkanoc czy Boże Narodzenie oraz wydarzeniach odmierzających upływający czas jak narodziny, ślub czy pogrzeb. Jednocześnie nad kamienicą sąsiadów unoszą się opary absurdu, w zwykłe czynności wplecione są nieprawdopodobne sytuacje. Im bardziej zagłębiasz się w lekturę, tym bardziej rozumiesz wykreowany przez autora świat.
„Sąsiady” bowiem napisane są w niezwykły sposób, powtarzają się tu zdania, przedmioty, motywy. Czasem ma się wrażenie, że autor opowiada tę samą historię po raz drugi. „Sąsiady” są jak piosenka z powracającym ciągle refrenem, jak telenowela, w której o tych samych problemach trzeba powiedzieć kilka razy. Czytelnik grzęźnie w kamienicy i nie może się z niej wyrwać, ciągle wraca do tych samych miejsc i postaci. Ale czytelnikowi nie spieszy się także do świata zewnętrznego. Opowiadania Markowskiego można czytać wiele razy, w dowolnej kolejności, wracać do nich co jakiś czas chociaż na chwilę.
Dagmara Marcinek
„Sąsiady”
Adrian Markowski
Wydawnictwo Prószyński i Ska