Wielkie krakowskie juwenalia roku 2015 mają się ku końcowi. Przedostatni dzień imprezy przebiegł pod nazwą Rockowe Juwenalia.
9 maja na scenie plenerowej przed Klubem Żaczek mogliśmy usłyszeć Sashe Boole, Lao Che oraz Strachy na Lachy.
Koncert zaczął się o godzinie 19.00 i zainaugurował go Sasha Boole. Artysta pochodzi z Ukrainy z Czerniowiec, które leżą w bliskiej odległości od Polskiej granicy. Zagrał on m.in. Would You Give Me a Hand, Girl Of The North Country, Billy Boy, Iron and Stone, czy Дорога i zabrał publiczność w świat dźwięków harmonijki oraz gitary. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, szczególnie zwolennicy amerykańskiego folku czy country.
Sasha Boole czerpie muzykę ze swoich korzeni i bierze to, co najlepsze. Nie zanudza słuchacza ludowymi przypowieściami, ale wprowadza go w niezwykły, odrealniony klimat. Z drugiej strony, zwłaszcza na koncertach, charyzmatyczny songwriter pokazuje swoje drugie, bardziej żywiołowe oblicze, przez co można słuchać go godzinami. Delikatne szarpnięcia harfy i banjo Boole zgrabnie przełamuje energicznymi akordami, właśnie gitary i harmonijki. To właśnie za ten pierwiastek nieszablonowości polubiła go zarówno polska, jak i ojczysta czy mołdawska publiczność.
Około godziny 20.30 na scenę wszedł zespół Lao Che. Pochodząca z Płocka grupa dała niezwykłej jakości pokaz muzyki. Publiczność czekała właśnie między innymi na nich. Już od samego początku, od pierwszej piosenki publiczność śpiewała razem z zespołem. Zespół nie żałował pomijanych przez lata utworów z początku kariery: była Wiedźma, Lelum Polelum czy Astrolog. Nie zapomniano także o części młodszych piosenek Siedmiu nie zawsze wspaniałych czy o Wielki kryzys. Zaśpiewano także kompozycję nową. Królowa to kawałek, który porywał publiczność funkowym frazowaniem, nośnym refrenem i zabawnym tekstem o losie wiejskiego diabła. W repertuarze artyści pominęli tylko utwory z Powstania Warszawskiego.
Tuż przed godziną 22.00 na scenie pojawił się zespół Strachy na Lachy. Publiczność najwidoczniej najbardziej wyczekiwała właśnie tego koncert. Artyści zostali powitani gromkimi brawami, którym nie było końca.
Strachy Na Lachy to formacja powołana przez Grabaża i Kozaka założycieli Pidżamy Porno. Pierwszy skład uzupełnili basista Lo z Inri oraz Mariusz Nalepa gitarzysta zespołu Na Górze. W tym składzie, po dwóch próbach w Pile, jako Grabaż + Ktoś Tam. Jeszcze we wrześniu 2001 roku zagrali ponad dwugodzinny koncert w Legnicy. Wkrótce zmienili nazwę na Grabaż i Strachy Na Lachy.
Zagrali takie piosenki, jak Raissa, Twoje oczy lubią mnie, Dzień dobry, kocham Cię, Jedna taka szansa na 100 czy Czarny chleb i czarna kawa.
Był to najdłuższy występ tego wieczoru. Jak wiadomo, zespół gra energiczną muzykę, co pozwoliło by publiczność tuż pod sceną tańczyła pogo. Rzesze fanów były tak łase na kolejne piosenki, że gdy oficjalnie koncert został zakończony bisom nie było końca. Dzięki tamu, zespół wyszedł na scenę kilka razy i zagrał swoje, stare dobre i najbardziej znane kawałki. Na samym końcu Grabaż podziękował krakowskiej publiczności za super koncert, powiedział, że bardzo lubi wracać do Krakowa, gdyż wie, że każdy koncert z taką publicznością to koncert udany.
Dla mnie jako widza, cały rockowy wieczór był bardzo udany. Uważam, że każdy mógł znaleźć dla siebie te kawałki, dla których przyszedł i nikt nie może czuć się rozczarowany. Cały koncert zaś, stał na naprawdę wysokim poziomie. Dopisała także pogoda, dzięki której na koncert przybyła pokaźna rzesza fanów polskiego rocka. Z resztą, tuż przed samym rozpoczęciem koncertu, kolejką do kasy nie było końca.
Tomasz Osuch